Ewidentnie wina kierowcy samochodu, ponieważ rowerzysta miał pierwszeństwo.
Jak rozpatrzysz sytuację w której wyjeżdżasz z drogi podporządkowanej, a 500 metrów z prawej strony jedzie BMW. BMW jadąc w terenie zabudowanym powinno jechać 50km/h a więc gdyby jechało przepisowo, to nic by się nie stało. Niestety w BMW jedzie Seba, który zapierdala 180 i rozpierdala ci auto.
Wina Twoja bo wjebałeś mu się pod auto, czy jego bo zapierdalał jak szalony i nie byłeś zdolny do prawidłowego ocenienia sytuacji? Wina jest zarówno twoja jak i jego. Twoja, bo wjebałeś mu się pod auto, a jego ponieważ do tego wjebania się przyczynił.
Reasumując: bywają sytuacje, w których (tak jak na załączonym filmiku) teoria nie idzie w parze w praktyką. To że "na papierze" kierowca powinien przepuścić rowerzystę nie oznacza:
a) że w każdej sytuacji kierujący samochodem ma możliwość prawidłowej oceny sytuacji
b)że tenże rowerzysta nie powinien zachować się odpowiedzialnie.
Zapierdzielając jak zając, mając w dupie to że zbliża się do drogi o dużym natężeniu ruchu (z daleka widać że w okolicy stoi w uj aut), kierujący rowerem powinien zwolnić i tyle ;p
Osobiście jestem za kierowcą jeśli chodzi o tę konkretnie sytuację. Koleś w aucie jedzie wystarczająco wolno żeby uznać że jego jazda nie jest brawurowa.
To czyja WINA a kto zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, to dwie różne kwestie ;D
wina jest kierowcy, ale rowerzysta powinien znać zasadę ograniczonego zaufania.
Ta cała zasada ograniczonego zaufania, to tylko "klejenie" luk w przepisach.
Zakładki