Imonek napisał
Nie, wlasnie wszystko bylo w porzadku.
Ja popelnilem jeden kardybalny blad, gdzie zarzekalem sie, ze juz go nigdy nie popelnie - za szybko sie zaangazowalem i zwiazalem.
No ale bylo wszystko dobrzr, ona tez sie wydawala dojrzala, w koncu wyrwala sie ze swojej wioski do wielkiego miasta - Warszawy.
I wszystko szlo jak najlepiej. I tu prawdopodobnie najwazniejsze: po 4 dniach znajomosci wyladowala u mnie w lozku. I tak sobie sielanka trwala, ja poniewaz mialem bardzo malo godzin w pracy to co i rusz sie widzielismy. Wlasciwie to wiecej nocy spedzilismy razem niz osobno.
W miedzyczasie, po kilku dniach znajomosci ona mi zaczela opowiadac, jako to zostala rzekomo zgwalcona kiedys. Ale powiedziala to w taki sposob, jakby to w ogole nie mialo dla niej znaczyc. "Bylo, minelo, nie ma sie czym chwalic, nie ma do czego wracac" jak to ona mawiala.
No ok, skoro tak stawiala sprawe, to ja w ogole nie zanotowalem tego faktu.
No i tak mnie wychwalala, jaki to ja dobry w lozku jestem, jak dlugo potrafie wytrzymac, ze ile razy ona moze dojsc przy mnie, ze pierwszy raz spotyka bardziej zboczonego faceta od niej samej.
No ale koniec koncow, po mimo, ze spotykalismy sie praktycznie codziennie, to sypialismy zdecydowanie za rzadko - raz na kilka dni. Jej to wystarczalo, mi nie.
I to byl wlasnie powod, dlaczego mnie zostawila.
Jednego poranka sie do niej dobieralem, chcialem ja nakrecic, ale ona zdecydowanie nie chciala, wiec najpierw nie dawalem za wygrana, ale w koncu odpuscilem. Ale do niczego jej nigdy nie zmuszalem, ani nie robilem nic na sile.
W koncu okazalo sie, ze przypomnialem jej o tyn calym incydencie. Ze ona sie mnie boi. Nie ufa mi. I najpierw potrzebowala kilku dni na przemyslenie, a koniec koncow mnie zostawila.
Przypominam, rzekomo zgwalcona w przeszlosci kobieta, ktora po 4 dniach znajomosci pierwszy raz poszla ze mna do lozka. Ktora ponoc tak mnie kochala i swiata poza mna nie widziala, praktycznie z dnia na dzien mnie zostawila i odkochala sie.
Komentarz pozostawie wam.