Minął niecały rok, trochę zmądrzałem, mam nawet nieźle płatną pracę w Polsce, robię zaocznie studia...
Mimo wszystko strasznie mnie ciągnie do wyjazdu. Jakoś czuję, że jak nigdzie nie pojadę to będę sobie później pluł w brodę. Nie mam w sumie nic do stracenia, kasę na wyjazd mam, na studiach mogę wziąć dziekankę i jak coś nie wyjdzie to wrócić.
Chyba z tych trzech krajów najlepsza na taki wyjazd w ciemno byłaby Kanada, tylko czy wyjazd tam ma w ogóle sens? Na początku wiadomo praca na jakiejś budowie, ale może po jakimś czasie odłożyłbym trochę hajsu, mógł myśleć nad jakimś rozwojem. Problem jest taki, że wszystkie informacje jakie znajduje w necie to tylko na zasadach typu, że tam potrzebują jakichś specjalistów i dostaniesz zaproszenie od jakiegoś pracodawcy, a ja chciałbym pojechać i zacząć tam od zera. Nie na zasadzie pracy u Niemca w sadzie tylko wkręceniu się w tamtą społeczność. Angielski znam dobrze, na pewno daleko i do native speakera, ale bez problemu się dogadam.
Móglbym nawet pojechać do Hongkongu czy gdziekolwiek, jakoś ruszyć się. Mam teraz kasę, mogę pozwolić sobie na imprezy, wakacje itp(wiadomo w pewnych granicach), ale czuję jakiś niedosyt :P Nie wiem czy to moja głupota i powinienem wybić to sobie z głowy czy nie. Jeszcze ostatnio słyszałem o jakiejś 19 latce, która rzuciła studia i wyemigrowała bodajże na Karaiby... Może to byłoby to? :D
Zakładki