Ale kolego, za przeproszeniem, co Ty pieprzysz? Poradziłem sobie świetnie bez użycia broni, bo ludzie, z którymi się biłem, żadnej broni nie mieli. A ten który ją miał, stanął w mojej i moich kolegów obronie, chociaż sytuacja była taka, że mało brakowało, a mógłby się przypieprzyć i do nas, tak na poważnie.
Nie mam żadnych wrogów na dzielni i nie jestem żadnym badassem - wyszedłem sobie ze znajomymi na miasto, nie szukaliśmy kłopotów, a kłopoty znalazły nas - po prostu podeszły do nas z pytaniem "czy chcemy wpierdolu". Takie życie; boli mnie tylko fakt, że takie pajace latają sobie na prochach z bronią, a ja, żeby dostać na to pozwolenie, musiałbym pewnie wydać tyle hajsu na łapówki, ile potrzebowałbym na adwokata po użyciu tej broni, nawet w obronie własnej.
@A, i tak nawiasem mówiąc, to nie w każdej sytuacji dostaniesz zaskoczenia. W tej jednej akurat miałem mnóstwo czasu na zareagowanie.
Poczekaj trochę, aż staniesz z bliskimi przed kimś, kto wam pomacha czymś przed twarzą - głupim nożem czy pałką - wtedy pewnie zmienisz zdanie.