ayx~ napisał
wez mi jeszcze odpowiedz tutaj plz bo jestem ciekaw
Zmieniłbym uczelnię, bo niestety u mnie ten kierunek jest fatalnie prowadzony i większość materiału to jakieś jaja, na które szkoda jest tracić czas. Ale poszedłbym w tym samym kierunku, bo kształcę się, żeby robić to, co lubię - przede wszystkim. Zarabianie hajsów jest na drugim miejscu, z tym zawsze można sobie jakoś poradzić, jeśli się umie to i owo. A co do życia - to co tutaj można wybrać? Mam 21 lat, życie dopiero sobie układam grając kartami, jakie dostałem. Pewnie, że byłoby fajnie powtórzyć rozdanie i trafić lepiej, ale na pewno nie chciałbym żyć tak, że wszystko spada z nieba i nic nie muszę robić. Cenię w sobie to, że do wszystkich celów powoli dochodzę sam, ciężką pracą. Nie zamieniłbym się z kolegami, którym rodzice pokupowali drogie fury, zdecydowanie wolę tę, którą sprawiłem sobie sam i tak jest ze wszystkim. A co do samej pracy, to robiłem już różne rzeczy, i za 1200zł/miesięcznie, i za ciekawsze kwoty - jedne z nich wcześniej bym olał, inne dłużej bym pociągnął, ale też za wiele nie musiałbym zmieniać. To prawda, że w wielu "gównorobotach" płacą psie pieniądze i traktują człowieka jak psa, ale od nas zależy czy na to pozwolimy. Ja nigdy nie musiałem się poniżać i kiedy coś mi nie pasowało mówiłem "do widzenia" albo prostowałem sprawę. Nie pracowałem w miejscach, które zwyczajnie mi nie pasowały. W wielu przypadkach to, jak Cię traktują zależy głównie od tego jak traktujesz się sam.
ayx~ napisał
no oczywiscie ze tak, zaczelo sie od tego ze typek stwierdzil ze jak koles nie zarobil zlotowki w gownorobocie bo studiuje, to sie nie nadaje na zareczyny i byl to typowy przyklad tego o czym mowie xD niczego nie prostowalem bo od poczatku chodzilo mi o ta konkretna sytuacje tylko twoja ciasna bania tego nie przyjela do wiadomosci i nawet rozpisywanie sie w drugim poscie nie pomoglo
ta u mnie kolega z roku tez sie zareczyl z dziewczyna
z jednej strony nawet rozumiem bo sa ze soba 5 lat i w ogole
ale gosc jest na utrzymaniu rodzicow, w zyciu nie zarobil zlotowki, typiara to samo
i oni sie zareczaja
nie rozumie
Gdzie tu mowa o studiach, o gównorobotach, o czymkolwiek, o czym Ty napisałeś? Gość twierdzi, że jak się nigdy w życiu nie pracowało, to się nie nadaje do zaręczania (i co za tym idzie prędzej lub później - do ślubu), ale nie napisał niczego, co Ty przytoczyłeś w swoim drugim poście, z resztą po kimś.
I tu wracając do tematu: ja podzielam jego zdanie, bo uważam, że zaręczyny i ślub to duża odpowiedzialność, również finansowa. Można sobie być na utrzymaniu rodziców i dobrze żyć, ale wszystko może się kiedyś skończyć, co wtedy? Jak z utrzymaniem mieszkania, być może narzeczonej/żony i być może również dziecka, poradzi sobie ktoś, kto nigdy w życiu nie pracował? Co jak nie dostanie zajebistej pracy z miejsca po skończeniu studiów i będzie trzeba łapać co popadnie, byleby na życie wystarczyło?
Nie wyobrażam sobie planować z dziewczyną ślubu nie będąc w stanie samemu zagwarantować nam chociażby utrzymania, nie mówiąc już o jakimś dostatniejszym życiu.
I żeby nie było, to nie jestem z tych jeleni, co sami będą zapierdalać na każdą zachciankę dziewczyny, a ona sobie pobimba w domu, o nie - takiej w życiu bym nie wziął. Ale różnie bywa, niedawno moja dziewczyna dorobiła się takiej kontuzji, że na kilka miesięcy została uziemiona i przez długi czas była zdana na łapanie jakichś lichych zdalnych prac, a u moich rodziców w firmach akurat impas i totalna lipa z pieniędzmi. No i co w takiej sytuacji miałbym zrobić, gdyby ode mnie zależało to utrzymanie? Sorry kochanie, musimy wrócić do rodziców, bo nigdy nie pracowałem i nie mogę znaleźć żadnej sensownej pracy, może nam nie starczyć na jedzenie?
ayx~ napisał
sugerowanie ze ktos normalny przejmie sie obelga pod swoim adresem jezeli sam wie ze jest nietrafna, oh wait a moze wkurwi sie ze smutnego faktu i da w morde ?????
Ale o jakim smutnym fakcie mówisz? Ja tu nie widzę żadnych smutnych faktów.
@up: jasne, że robić
@
ayx~ ;
Nie chce mi się dalej kłócić, do niczego i tak nie dojdziemy. Zauważ tylko, że mówię o sytuacji, w której przychodzi Ci nagle zacząć na siebie (i być może nie tylko) zarabiać, a do skończenia studiów jeszcze daleko. Po roku, dwóch Twoich studiów dostaniesz pracę w zawodzie, za dobre pieniądze? W większości przypadków to jest mało prawdopodobne.
A przypadków, gdzie wesołe życie nagle się kończy, jest od groma. Sam właśnie teraz mógłbym przytoczyć przykład znajomego, dla którego ojca ostatnio pracowałem; on ma akurat głowę na karku i obie ręce sprawne, więc sobie poradzi, no ale tak, jak przez długi czas mógł brać i trwonić kasę od ojca, tak teraz może o tym zapomnieć, przynajmniej na jakiś czas.
Zakładki