Siema, mam w sumie dwie sprawy, jedna do "rozkminienia" a w kwestii drugiej to czekam na radę.
1. Jakoś w lutym zerwała ze mną dziewczyna (tak, ona ze mną xD) ogółem mocno mnie to ruszyło ale nieważne. Na początku było tak, że popełniłem błąd spamując jej non stop myślałem, że ją odzyskam bla bla bla. Nie doprowadziło to do niczego konkretnego oprócz tego, że sobie wytykaliśmy różne rzeczy i nasze relacje praktycznie zniknęły. Po pewnym czasie postanowiłem sobie dać spokój. No ale z czasem, zaczęła pisać, no ale w sumie już miałem wyjebane i za każdym razem ją troszkę cisnąłem (ogółem powiedzmy, że mnie zdradziła, rozstała się ze mną a po tygodniu, miała już nowego typa, co więcej był to jej najelpszy "przyjaciel" ze studiów, ale znała go krócej niż mnie). Nie wyzywałem jej, ani nic z tych rzeczy, próbowałem jej tylko uświadomić w dość twardy sposób, że to co mi zrobiła było strasznie chujowe, no ogółem nie fair i tak za każdym razem, zazwyczaj się kończyło tak, że albo już nie odpisała jak mentalnie ją zniszczyłem (dodam, że ma tego świadomość, że odjebała bezsens i zachowała się jak nie powiem kto, ale na wszystko szukała usprawiedliwienia co potęgowało moje wkurwienie). Jakieś półtora miesiąca temu napisała, że coś tam bla bla bla usłyszała piosenkę w radiu która kojarzy jej się ze mną (wspomniała o jakiś konkretnych momentach) i w sumie to chciała by mi podziękować i mnie przeprosić bo źle ze mną postąpiła. Ja tam twardo napisałem, że to nic nie zmienia no i chuj mi z tego przyszło. Ogółem byłem oschły to coś tam napisała, że nie będzie przeszkadzać i napisała dobranoc. Do czego zmierzam, od tamtego momentu, co chwile do mnie pisze, zwykłe "co tam" ale wypytuje co u mnie itd. jestem takim lekkim skurwysynem dla niej ale ona cały czas tak jakby nie ustępuje, nie dziwiło by mnie to gdyby nie fakt, że strasznie afiszuje się z tym, że praktycznie w każdej konwersacji wspomina o tym swoim nowym kolesiu, jak to jest zajebiście, że on zabrał ją tam, że to jego mama zajebiście gotuje, no zawsze coś tak jakby na siłe próbuje mi coś udowodnić to jest to bla bla bla na zawsze, 4ever itd. w tym momencie olewam ją czy coś albo po prostu komentuje to jakoś złośliwie. Skoro faktycznie jest tak szczęsliwa to na chuj do mnie pisze? Tym bardziej, że nie jestem dla niej miły (granicy nie przekraczam, złośliwość w ramach rozsądku) a i tak dalej coś chce ode mnie. Koleżanka powiedziała, że gdyby była szczęśliwa na maksa to by miała mnie w dupie, bo taką kobietę w tym momencie nie obchodzi nic. Kiedyś spytałem ją po co do mnie pisze, po co mi truje zadek, to napisała, że dalej mnie lubi i chce żeby między nami było spoko, śmierdzi jakąś przyjaźnią damsko-męską XDDD, ba nawet chciała się spotkać, żeby wszystko wyjaśnić tyle, że był to związek na odległość Gdynia - Wrocław, raczej do spotkania nie dojdzie. Zaproponowała skype to ją wyśmiałem, że jak już to chciałbym się z nią widzieć w 4 oczy ale nie przyjadę bo pojechałem tam raz po tym jak się rozstaliśmy to bezczelnie mnie okłamała kryjąc wszystko, że zakochała się w tym typku itd. wymyśliła jakieś ściemy, że rodzice co było kłamstwem. Powiedziała, że też nie wie czy by mogła się spotkać bo nie wie czy by dostała zgodę... SERIO? XD co o tym sądzicie czego ona może chcieć?
Co do drugiej kwestii napiszę jak wrócę z piłki, ema
Zakładki