To ja znowu muszę się o coś was poradzić. Otóż od dłuższego czasu miałem świetne relację z pewną dziewczyną(świetne rozmowy, pojawiał się czasami dotyk z mojej i jej strony, ogólnie to jak ja jej coś polecam to ona następnym razem jak się widzimy to wspomina, że to sprawdziła i było super - np. film romantyczny(akurat tutaj testowałem, czy naprawdę go obejrzy i obejrzała, potem miała minę zgaszonego psa(co w sumie udało mi się na razie osiągnąć dwa razy)). Nie byliśmy ze sobą na żadnej randce, ale bardzo dużo rozmawiamy ze sobą sam na sam. Czuję chemię i myślę, że ona też. Ale parę dni temu byliśmy z większą paczką na wycieczce do pewnego miasta na jeden dzień. Na początku oczywiście wszystko super, rozmowa sam na sam(nawet myślę, że ona wszystko robiła, żeby do tego doszło, no i dowiedziałem się w końcu, że do kumpla na pewno nic nie ma, bo wolała ze mną gadać niż się z nim jakoś bardziej pożegnać, a rzuciła po prostu cześć), ale później zaczęło się coś psuć(w pewnym momencie zrobiła mi się pustka w głowie i wyczerpaliśmy temat, myślę, że to to) no i przez jakieś 5h rozmawialiśmy zdawkowo, to ja zaczynałem rozmowy i były tak jakoś od niechcenia. No i kiedy miałem już wyjść i pier***nąć w drzewo to wszystko się odwróciło(ja za parę tygodni jadę do anglii do pracy i zebrało nam się na rozmowę o tym czy nie będzie brakować czegoś mi z polski itd. - raczej nie było żadnych podtekstów). No i z prostego pożegnania gadaliśmy tak ze 40 min. Potem oczywiście cześć i wesołych świąt bo się spieszyła.
I tutaj się pojawia moje pytanie. O co chodzi? Bo naprawdę nie kumam nic. Raz jest zajebiście przez kilka dni, a później nagle się coś psuję i czuję się olewany(dosłownie bo nawet unika mojego wzroku). No ale gdybym w sumie nie rozegrał tego jak chciałem to by pewnie wszystko się zakończyło w złym tonie, a to w sumie ja doprowadziłem do pożegnania sam na sam. No i ciągle mi wypomina pewną rzecz, którą kiedyś palnąłem w żarcie(w sensie negatywnym dla niej), ale to raczej na zasadzie zaczepki.
Zakładki