te zamieszki które się odbyły w warszawie (podpalenia, bójki, pobicia) to zwyczajna manifestacja grupy ludzi z jakiegoś środowiska i jest to nadal element demokracji
teraz pytanie - co robić z takimi ludźmi?
i tutaj moja odpowiedź - zamykać, łapać, strzelać do nich
bo te zamieszki to normalna wojna na ulicach miasta. Przecież tam było kilka tysięcy policjantów, służby prewencyjne, antyterroryści, pirotechnicy - przygotowanie jak do wojny pod nazwą "marsz niepodległościowy"
tyczy się to tylko tych zamieszek, czytałem, że było na marszy ponad 100 tys ludzi, że było kilka różnych marszy, że uczczono je nie tylko napierdalając się z kim popadnie i niszcząc wszystko dookoła, tylko, nie znajduję wielu informacji o tym, że było spokojnie, że ludzie szli paradą i organizowali mowy/spotkania niepodległościowe, wiem, że kaczyński miał mowę pod pomnikiem piłsudskiego i komorowski gdzieś tam
jak było naprawdę? co się działo oprócz rozpierdolu narodowców?
Zakładki