Oczywiste jest, że jeżeli stać mnie na kupno 10 bułek po 50groszy sztuka, to gdy cena bułki wzrośnie do złotówki to kupie ich tylko 5. Nie jestem czarodziejem, żeby nagle wyczarować dodatkowe 50zł.
Dostatek nie bierze się z powietrza. Nie da się po prostu napisać ustawy "od dzisiaj kazdy jest bogaty". Żeby gdzieś dołożyć, trzeba skadś zabrać lub wypracować róznicę.
Artur zatrudnia 100 osób. Na ich pensje wydaje 100 tysięcy. Politycy wymyślili, że podnoszą płacę minimalną o 20%. Koszty Artura wzrosły do 120 tysięcy. Niestety Artur nie jest bankiem i nie ma prawa kreacji pieniądza, więc musi albo zwiększyc budzet na pracownikow poprzez wzrost cen usług albo zwolnić ludzi, tak aby nadal płacić tylko 100 tysięcy. Jeśli Artur zwiększy ceny swoich produktów o brakującą kwotę, to okoliczny mieszkańcy, którzy korzystają z jego usług mimo, iż zarabiają teraz 20% więcej to zauważą, że nie tylko ich szef podniósł ceny. To samo zrobiła okoliczna piekarnia, sklep, salon samochodowy i fabryka czekolady. W prawdzie ma teraz więcej pieniędzy, ale ich siła nabywcza jest nadal taka sama jak wcześniej lub (co gorsze) mniejsza. Takie zjawisko nazywamy inflacją.
Jeśli Artur stwierdzi, że rynek nie przyjmie nowych, wyższych cen to zastosuje drugie wyjśćie - redukcję zatrudnienia.
Każda ustawa, która próbuje regulować wolny rynek, odbija się falą na gospodarce. Jeśli podniesienie stawki VATu o 1% zachwiało gospodarką, to wyobraź sobie skutki 20% podwyzki kosztów pracy.
Zachęcam również do oglądnięcia
http://www.youtube.com/watch?v=9R9LSChxbl8
Jeśli masz jakieś wątpliwości to w piatek o 20 Janek czeka na telefony oraz czuwa na Skypie pod nickiem kontestacja.com Na pewno chętnie z Tobą porozmawia.
Zakładki