Temat: Górski chce zakazu aborcji dla zgwałconych kobiet

dlaczego po prostu nie odpowiesz na pytanie? obaj wiemy, kogo bys wybral, bo kazdy zdrowy na umysle czlowiek dokonalby takiego wyboru. Ale widac przyznanie sie do tego jest ponad twoje sily.

nie wszystko jest czarne lub biale. Majac do wyboru cos zlego i cos jeszcze gorszego, powinno sie wybrac mniejsze zlo. Decyzja o usmierceniu kogos ciezko uposledzonego bylaby mniej zla niz zabicie kogos zdrowego lub zabicie jednego i drugiego. I wlasnie dlatego kazdy normalny czlowiek by ja podjal i to nie znaczy, ze ktos taki jest niemoralny.

Tak, to jest sytuacja czysto hipotetyczna, ale mozliwa i mozna na jej podstawie dochodzic do roznego rodzaju wnioskow.

Nosikamyk to taka sytuacja: masz 2 osoby, możesz uratować jedną. Do wyboru masz swoją matkę i swojego ojca, kogo wybierasz i dlaczego?

W przedstawionej przez Ciebie sytuacji nie ma 'mniejszego zła', a jest tylko 'zło konieczne'.

I tak w ogóle to taka sytuacja nie ma w ogóle pokrycia w przypadku aborcji.

twoja sytuacja nie jest analogiczna, nie ma nic wspolnego z moja i w ogole nie wiem co chciales nia pokazac.

jak to nie ma? zdefiniuj co rozumiesz poprzez oba pojecia.

zdanie jest dziwnie sformulowane, ale zakladam, ze miales na mysli, iz sytuacja nie ma nic wspolnego z kwestia aborcji. Otoz ma. Staralem sie pokazac, ze poziom swiadomosci ma znaczenie i mozna tak definiowac wartosc zycia.

nie mozna tak oceniac ludzi. Sukces nie jest wyznacznikiem zadnej "lepszosci", moze byc wynikiem zwyklego szczescia lub oszustwa. W przypadku dowch wzglednie normalnych ludzi taka ocena jest niemozliwa do wykonania. Wasrtosc czyjegos zycia mozna ocenic tylko i wylacznie, jesli roznica jest oczywista, np. w przypadku mrowka - pies lub czlowiek w stanie wegetatywnym - normalny czlowiek.

Jesli ktos chcialby w ten sposob dzielic wszystkich ludzi, np. na podstawie sukcesow zyciowych lub IQ, nie uniknelibysmy oszustw i naduzyc. Naprawde nie wiem, jak cos takiego w ogole moglo komus przyjsc do glowy.

A ja twój za idiotyczny i ukształtowany tylko przez nienawiść do wszelkich przejawów jakiejkolwiek religii (wynikającą zapewne z gimnazjalnego buntu, który zaczął się, gdy ci mama dała szlaban, bo nie chodziłeś na spotkania do bierzmowania albo dostałeś pałę z religii w szkole - takie samo generalizowanie i dopowiadanie, jak w twoich postach).

Takim samym, jak fakt, że 99.9% zwolenników aborcji to antyteiści, którzy wszędzie widzą mohery.

To jeśli tak czy siak sobie radzą, to po co walczyć o legalizację?

w przypadku aborcji to jest raczej w ten sposob: wierzacy vs cala reszta

nie tylko ateisci sa za, ale takze wszyscy inni niewierzacy (oczywiscie mam tu na mysli znakomita wiekszosc, a nie calkowite 100%, bo wiadomo, ze sa przypadki ateistow bedacych przeciwko aborcji, tak samo jak mozna znalezc wsrod naukowcow wierzacych, wsrod murzynow osobniki z biala skora, itp.)

Moim zdaniem raczej odsetek ateistów przeciwko aborcji jest większy, niż wierzących za aborcją. Także twój wniosek, że to "wierzący vs reszta" jest z dupy, aczkolwiek nikt z nas nie dysponuje odpowiednimi danymi na ten temat.

Nie, na niby.

Dzięki za wykład, ale mógłbyś go sobie darować, gdybyś przeczytał "argument" do którego się odnosiłem, zamiast wyciągać to z kontekstu.

twoim zdaniem jezus zostal niepokalanie poczety i chodzil po wodzie, wiec mozesz sobie darowac swoje wlasne przemyslenia.

nie znam nikogo, ani o nikim takim nie slyszalem, kto bylby niewierzacy i jednoczesnie twierdzilby, ze zycie zygoty jest rownowartosciowe, co zycie doroslego czlowieka. Tylko i wylacznie wierzacy maja tak nonsensowne poglady. Nie znam takze zadnych wierzacych bedacych zwolennikami aborcji.

wlasciwie to ludzie religijni nie powinni miec glosu w takich sprawach, bo ich poglady moga wynikac bezposrednio z "nakazow bozych", a nie z logicznego i racjonalnego rozumowania.