Ej, chce zapytac czy wyjde na cebulaka: sytuacja wyglada tak ze na imprezie kumpel usiadl na masce mojego samochodu i pekl na niej lakier (4 pekniecia). Maska do malowania bo jak sie pod to woda dostanie (a sie dostanie, bo jest wyrazny "uskok") to raz ze moze zaczac rdzewiec a dwa ze lakier bedzie puchł i bedzie to mega zle wygladało. Oczywiscie kumpel byl pijany i usiadl sam z siebie (nie zdazylem zareagowac zeby tego nie robil) krzycząc: "patrz Artur patrz". Było słychać bardzo fajny zgrzyt i po poświeceniu latarką od razu zobaczyliśmy jaką szkodę zrobił. Na następny dzień pojechałem się dowiedzieć ile malowanie kosztuje i zaśpiewano mi 200 zł. Zadzwoniłem do kumpla i powiedział, że zapłaci 150 zł, bo ja bede mial nowy lakier (czyli cos z tego bede mial) i cos powinienem od siebie rzucic. W piatek odbiore samochod z malowania i teraz nie wiem: odpuscic i wziac te 150 zl czy pogadac z nim zeby placil calosc (w koncu ja mam to w chuju ze to nowy lakier, ja chce zeby bylo jak sprzed imprezy), co moze byc trudne bo jesli chodzi o kwestie finansowe to trudno z nim sie o tym gada.
Zakładki