O kurwa, co ja czytam, ja pierdole, az mnie zatkalo. Od dzisiaj wiem, ze jak cos wnosze (sorki, przemycam) do kina to znaczy, ze jestem cebulak, a jak mnie nie stac na zarcie w kinie, to lepiej zebym nie szedl do kina jak chce cos zjesc. Co kurwa? Nikt z moich znajomych nie ma krucho z hajsem, nawet ja, czy to w Belgii czy w Anglii czy w Polsce jak chodze do kina ze znajomymi. Wszedzie gdzie bylem w kinie ktos cos wnosi. Polactwo cebulactwo nawet u belgow czy anglikow. Co ja czytam. Moja kolezanka nawet co jej ojciec potrafi dac kilka setek dziennie na wydanie potrafi wniesc sobie 2 piwa i jakies chipsy na sale kinowa. Ja jebie. Nie spotkalem sie jeszcze nigdzie z pojeciem cebuli przy wnoszeniu czegos do kina, nawet by mi to do glowy nie przyszlo. Jeszcze ten tekst pezeta, ze polactwo jak ktos popiera wnoszenie zarcia do kina. Ogladacie filmy na necie? Przeciez sa nielegalne, lamiecia prawo. Nie kupiliscie filmu na dvd czy blueray albo nie byliscie na nim w kinie? Przykro, ale musicie poczekac na transmisje na HBO albo za 4 lata w TVN'ie, bo inaczej mozna powiedziec, ze oszczedzacie na zakupie filmu na plycie, bo co? Polactwo cebulactwo? Jak smieszne sie to czyta, a za razem smutno, ze kazdy zgrywa takiego obytego, a wylewa sie z niego ignorancja i hipokryzja. Nie kazdy ma bogatych rodzicow, nie kazdy umie kombinowac z hajsem (nie mowie tutaj o sobie). Poprostu wiekszosc wie, ze pieniedzy nie znajduje sie na ulicy, szanuja to, co daja im rodzice lub gdy sami zarabiaja. Kto kombinuje ten zyje. Poczulem sie chyba, bo od kiedy chodze na silke po szkole, nie bawi mnie taszczenie 2l butelki z woda przez caly dzien, wiec rano kupuje sobie wode, wypijam w dzien w szkole, a pozniej jade na silke z pusta butelka i nalewam wody z kranu, bo zadna roznica dla mnie. Od teraz juz nie bede tak robil, bo jak polakow za granica beda postrzegac znowu.
Zakładki