Jak ma smartphona i jej bateria krótko trzyma? Albo po prostu ma spieprzoną baterię?
Wersja do druku
This. Ciężko wam to pojąć? Nie rozwalałem kibli w toaletach, nie paliłem na pokaz fajek w gimbazie, nie rysowałem penisów w zeszytach znajomych bądź też nie piłem na umór żeby pokazać jaki to jestem wyluzowany. Była to pierwsza i ostatnia taka żałosna akcja w moim życiu którą mimo tego że była żałosna - lubię wspominać bo wtedy dawało mi to za łebka frajdę. A wy się dalej kłóćcie na kolejne 4 strony i mnie trochę powyzywajcie bo od tego jest w końcu forum (wyrażanie opinii). Ja już w poprzednim poście się wycofałem z tego flame waru bo wiedziałem że tak się skończy to wszystko. Eot.
Serio jak byś miał zjebaną baterię chodziłbyś do szkoły ładować telefon czy starał się naprawić?
Skoro ktoś ma smartphona to i na naprawę baterii 50 zł.
Poza tym nie spotkałem się nigdy z przypadkiem, żeby bateria nie była w stanie wytrzymać tych kilku godzin. Jak jest zepsuta, to ładuj przed wyjściem i po powrocie z domu.
A jeśli nie wytrzymuje, to trzeba zadać sobie pytanie czy tak na prawdę pilnie potrzebujesz tego telefonu na lekcjach?
Ja mam obecnie syf z baterią, że po odłączeniu od ładowarki wyślę trzy smsy i wykonam połączenie - telefon dead. O słuchaniu muzyki czy internecie to nawet nie myślę :D
przypomnieliscie mi dziewczyne z gimnazjum ktora smsowala 24/7, przez 3 lata nie widzialem zeby robila cokolwiek innego
nosila ladowarke i na lekcjach z podlaczona ladowarka pisala te smsy xDDD
Ale ten temat zaczyna chyba zmierzać w złą stronę, bo ktoś tu nie potrafi rozróżnić cebulactwa, cwaniactwa i zwykłego bycia człowiekiem praktycznym.
Ja zawsze noszę przy sobie kabelek od ładowarki i jak mi pada telefon, to po prostu go ładuję w pracy. Nie dlatego że szkoda mi prądu w domu, tylko dlatego, że mam potrzebę posiadania włączonego telefonu.
Mamy nawet ogólnodostępne ładowarki do nokii, samsungów etc. i każdy jak ma potrzebę, to sobie ładuje.
W szkole tym bardziej. Laski non-stop ślą smsy, grają w jakieś gierki (faceci zresztą też), a to nie jest już rok 2002 i telefony nie trzymają tygodnia. Wystarczy jedna nudniejsza lekcja i jakaś gierka 3d na smartfonie, a baterii prawie nie ma.
moj kumpel z klasy(taki totalny idiota kazdy go hejci) kradnie ze swojego internatu przy sniadaniu miod,twaróg bułki itp i pozniej odsprzedaje wszystko w szkole albo rozdaje ludziom
Eeeee tam jak rozdaje to trochę Robin Hood a nie cebulaczek ;d
co nie zmienia faktu że to zwykły złodziej.
Cebulactwo i to mocne było wtedy, gdy w Polsce była powódź, ludzie przychodzili na zalane tereny, odcięte od świata i sprzedawali chleb za 20zł.