Xijeg napisał
Tak z ręką na sercu. Jakbyś nie musiał uczyć się o literaturze i innych pierdołach (których i tak się pewnie nie uczyłeś) byłbyś dużo lepszym technikiem?
To nie literatura, genetyka czy inne pierdoły nas ograniczają tylko własne lenistwo.
Nie wiem, kurwa, pewnie masz rację, że jakbym zapierdalał do nauki to wszystkiego mógłbym się nauczyć, tylko pytanie: po co?
Jak tak policzyłem to wyszło, że przez całe technikum
miałem więcej godzin religii (jestem ateistą, ale była najczęściej w środku lekcji, więc chodziłem),
niż nawigacji. Teraz cała moja klasa ma problemy ze zdaniem egzaminu praktycznego z nawigacji bo po prostu mało to ćwiczyliśmy. Pewnie, mogliśmy se sami pokserować mapy morskie, kupić przybory nawigacyjne za 150zł (ja i tak kupiłem ; p) i ściągnąć zadania i robić w domu. Ale skoro mogę się nauczyć nawigacji w domu to po chuj mi ta szkoła?
Skończyło się na tym, że i tak pół ferii siedziałem sam z nawigacją i już to rozkminiam. Jedyne czego żałuję to 2 lata życia, bo gdybym nie musiał marnować czasu w szkole na niepotrzebne przedmioty, a miałbym naukę w pełnym wymiarze godzin (u mnie w szkole czymś normalnym jest nauka "na pół etatu" - po prostu zwalniają nas ze znacznej części lekcji, bo nauczyciel nie przyszedł, czy był zajęty...) to skończyłbym tę szkołę w 2 lata, a nie w 4. A jeśli przez te 4 lata byłbym porządnie uczony tego, co na prawdę jest mi potrzebne to robiłbym zadanka z nawigacji na 100% punktów, angielski morski miałbym w małym paluszku, do tego ogarniałbym matematykę i fizykę na poziomie wyższym niż dla ludzi ograniczonych (podstawowy).
Jasne, mogłem się zapisać na prywatne zajęcia z matmy, wiem...
Zakładki