XIX-wieczne Stany Zjednoczone
Wersja do druku
XIX-wieczne Stany Zjednoczone
XIX wiek i ten wasz pseudokapitalizm?
Cytuj:
Możemy rozmawiać o EDUKACJI, bez wjeżdżania głęboko w politykę, gospodarkę i prywatne wycieczki aka prawica vs lewica itp, bez potrzeby?
Dobrze wiedziałem dlaczego Korwinista wymienia U.S.A. z XIX wieku...Cytuj:
Mówię o moim ideale państwowym ze względu na tamtejszą ilość swobód gospodarczych, niskich podatków i brak ingerencji w życie człowieka. Historykiem nie jestem, nie wiem kto budował tam wiedzę, nie potrzebuję wzorca żeby określić swój ideał.
Wiecie co mnie śmieszy... że przeciwnikami tej ustawy są wszyscy ci którzy już szkoły pokończyli i to oni chcą o niej decydować... czuję tu troszkę taką analogie do kontrowersyjnego tematu aborcji , zwolennicy chętnie by chcieli ją zalegalizować szkoda tylko że oni żyją a sami mogli by paść w przeszłości ofiarami tego czynu.
JAK DLA MNIE POMYSŁ ŚWIETNY!!!
Nauczyciel nam kiedyś o tym mówił , jak to wejdzie w życie to skończą się problemy z ewentualną zmianą szkoły tak jak to wygladało dotychczas;-)
Jedynym problemem w Twoim pomyśle jest to, że nie jest on możliwy do zrealizowania ot tak. Taka reforma edukacji musi iść w parze z reformą w zasadzie większości dziedzin życia i nie jest to coś co się wprowadza w przeciągu dwóch lat.
A prestiż amerykańskich uczelni (i tych z XIX w. jak i tych współczesnych) jest budowany przez europejczyków i azjatów z publicznych szkół tamże.
Chyba ktoś kto już skończył liceum ma większe doświadczenie i wiedzę jeśli o naukę w nim, jak i o to co robi się później, niż gimnazjalista który do liceum ma dopiero iść. Jakby dać gimnazjalistom wyłączne prawo głosu to szkoły średnie zostałyby zniesione niemal jednogłośnie.
Chętnie usłyszę od Ciebie jakiś argument ZA tą ustawą skoro uważasz, że moje wypowiedzi są śmieszne.
System edukacyjny można by jakoś zorganizować na bazie bonu oświatowego. Wtedy każdy obywatel dysponując sumą pieniędzy wydawaną przez państwo (oczywiście, z jego podatków) wybierał by sobie prywatną szkołę, a państwo przelewało by tylko kasę. Problemem jest tu tylko parę rzeczy - po pierwsze straty przy zbieraniu podatków i ich wydawaniu, po drugie sam przymus doprowadza do takich sytuacji, że ktoś siedzi w szkole bo musi, zachowując się jak idiota. W gimnazjum w swojej klasie miałem dwie takie osoby, które dawno powinny zostać wyrzucone.
Po trzecie niektórzy rodzice chcą sami uczyć swoje dzieci. Gdzieś był artykuł na wykopie o takiej rodzinie, roczny program szkolny podstawówki realizowali w miesiąc/dwa.
nie uczniom, tylko rodzicom.
Bez znajomości i tak większość zostanie "g*wnem" nawet z tytułem doktora.
W Ameryce jest chyba podobnie? Że można sobie wybierać przedmioty?
Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że żal mi , że ta reforma nie dotknie mnie - chciałbym mieć parę(naście) godzin typu biola czy chemia czy fizyka czy wok ( -.- ) mniej, a mieć więcej matmy i infy. A że w naszym kraju 90% to debile co to w wieku 16 lat chodzą do szkoły ... bo chodzą ( a nie by dorwać jakieś konkretne wykształcenie ) to już nie moja wina :|
@down
Wyczerpuje sprawę ;d
Wg mnie to dobrze dla tych co chcą się uczyć , nie będą musieli wkuwać przedmiotów które ich nie interesują.
Dajmy na to pan x lubi chemie ale jest noga z polskiego i nie może poświęcać czasu swojemu przedmiotowi bo musi uczyć się o mitologi albo jebnąć referat na 10 stron o twórczości homera.
A jeżeli mógłby poświęcić się swojej pasji i przyczynić się do odkrycia np. leku na raka to rozumiem że tępy z niego chuj bo nie wie w jakim stylu jest zbudowany zamek w malborku?
Oczywiście mówię o tych którzy chcą się uczyć , bo tępaki których celem życia jest wyskrobanie 3 dychy na gram i bujanie się od bloku do bloku zdając na 2'jach (albo nie zdając) będą bardziej tępi niż dzisiejsze tępaków. Każdy system ma jakieś wady...
Wogóle co to za różnica wszystkie przedmioty w liceum stoją na słabych poziomach , chodzi o to żeby ludzie się zainteresowali czymkolwiek a nie wszystkim po trochu... IMO
na zachodzie tak jest od lat i dziala, a wszyscy wiedza gdzie maja lepszy poziom nauczania i wyzszy poziom zycia + wiecej wyksztalconych ludzi
Nie wiem, kurwa, pewnie masz rację, że jakbym zapierdalał do nauki to wszystkiego mógłbym się nauczyć, tylko pytanie: po co?
Jak tak policzyłem to wyszło, że przez całe technikum miałem więcej godzin religii (jestem ateistą, ale była najczęściej w środku lekcji, więc chodziłem), niż nawigacji. Teraz cała moja klasa ma problemy ze zdaniem egzaminu praktycznego z nawigacji bo po prostu mało to ćwiczyliśmy. Pewnie, mogliśmy se sami pokserować mapy morskie, kupić przybory nawigacyjne za 150zł (ja i tak kupiłem ; p) i ściągnąć zadania i robić w domu. Ale skoro mogę się nauczyć nawigacji w domu to po chuj mi ta szkoła?
Skończyło się na tym, że i tak pół ferii siedziałem sam z nawigacją i już to rozkminiam. Jedyne czego żałuję to 2 lata życia, bo gdybym nie musiał marnować czasu w szkole na niepotrzebne przedmioty, a miałbym naukę w pełnym wymiarze godzin (u mnie w szkole czymś normalnym jest nauka "na pół etatu" - po prostu zwalniają nas ze znacznej części lekcji, bo nauczyciel nie przyszedł, czy był zajęty...) to skończyłbym tę szkołę w 2 lata, a nie w 4. A jeśli przez te 4 lata byłbym porządnie uczony tego, co na prawdę jest mi potrzebne to robiłbym zadanka z nawigacji na 100% punktów, angielski morski miałbym w małym paluszku, do tego ogarniałbym matematykę i fizykę na poziomie wyższym niż dla ludzi ograniczonych (podstawowy).
Jasne, mogłem się zapisać na prywatne zajęcia z matmy, wiem...