_Szymon_ napisał
Jemu chyba po prostu chodziło o to, że jeśli po prostu będziesz się starał i "wczuwał" w rolę i myślał, że go znalazłeś to uda Ci się wywołać ten efekt.
"Ten", czyli który? Nie znajdując punktu g (ale wierząc, że mi się udało), wywołam u kobiety efekt taki, jak gdybym go znalazł? Przecież to bez sensu, placebo będzie działać na mnie, a nie na nią. Przecież to tak, jak np. z seksem oralnym. Powiedzmy, że dziewczyna robi Ci dobrze, ale totalnie się na tym nie zna i nie bardzo to na Ciebie działa. Jeśli ona uwierzy, że jest dobrze, to Tobie zacznie to sprawiać większą przyjemność?
Zakładki