Ja jestem jakiś popiep**ony.
W teorii, to w przeciągu dwudziestu czterech razy, potrafie uprawiać seks więcej niż raz. Dużo więcej niż raz. Dlaczego w teorii i dlaczego jestem popiep**ony? Dlategóż to, że najdłużej potrafie za pierwszym razem. Nie jest wtedy dla mnie problemem wstrzymywać się z orgazmem przez średnio dwadzieścia pięć minut. Każdy następny raz jest co raz krótszy. I kiedy przez pierwsze trzy razy, jest to różnica niewielka, to potem naprawdę zaczyna się kabaret. Kończy się na tym, że po piątym orgaźmie, szczytuje praktycznie co chwile, co pare minut. Odpoczynku żadnego nie potrzebuje, cały czas utrzymuję erekcje, a mimo to szczytuję. Nie wiem czego to jest wina, pewnie tego, iż penis po tych kilku orgazmach jest bardzo wrażliwy. Szczerze, to absolutnie mi to nie przeszkadza :D. I niech mi ktoś powie, że orgazmy łańcuchowe potrafią przechodzić tylko kobiety.
Tego typu rewelacje potrafię osiągać tylko uprawiając seks waginalny z kobietą. W żaden inny sposób, niestety, nie.
Zakładki