Chyba mam mały problem.
Codziennie albo co 2 dni uprawiam seks z moja dziewczyną a do tego walę sobie po 2-3x dziennie.
Ostatnio postanowiłem przestać, ale nie mogę sie przełamać bo ciaglę myślę o seksie. Gdy widzę jakąś fajną dziewczynę (a jestem napalony) to od razu zaczynam łapać z nią kontakt i próbuję jakoś flirtować, nawet jak moja dziewczyna jest ze mną. Czasem mam nawet ochotę podejść do seksownej nieznajomej i spytać czy nie miałaby ochoty na seks (chociaż jak jestem napalony to nie pytałbym się tylko po prostu powiedział, że chce sie z nia bzykac ;d).
To chyba nie jest normalne, że mam aż takie napięcie. A przecież nie będę rozładowywał go przez walenie po 3x dziennie i jeszcze w miedzyczasie jakiś seks.
Myślałem czy by nie wrócić na siłownie, ale nie mam kasy teraz i czekam na wypłatę za 3 tygodnie. Zresztą i tak nie kupie karnetu bo wyjeżdzam do pracy w czerwcu na 3 miesiace.
Co mam zrobić, zeby to sie jakos unormowało?
Czy tylko ja mam tutaj takie problemy z nadmiarem testosteronu? A moze jestem uzalezniony?
Tym bardziej, ze odkad chudnę coraz bardziej (patrz mój podpis) to jest coraz gorzej. Mam ciagle ochotę na seks.
W dodatku, w ostatni weekend prawie wpierdol zarobiłem od jakiegos półgłowka dresa który miał nawet normalną cizię ze sobą i zaczałem w pubie łapać z nia kontakt i sie usmiechac. O dziwo (w sumie to norma u dziewczyn) ta laska tez zaczela usmiechac sie do mnie co przyuwazyl dresik i jak wyszedlem na fajka to chciał sie nakurwiac ze mna XD
Najgorsze jest to, ze nie potrafiłem sie opanowac, zeby przestac z nia flirtowac.
POMOC?
Zakładki