nie może być, tylko tak jest lol
Wersja do druku
Gimbaza, jak nie chce z tobą wychodzić z domu, to znaczy, że "psiapsiółki" z gimbazy robią sobie z niej bekę, z twojego powodu. Pewnie są po prostu zazdrosne i dlatego się naśmiewają, ale co poradzić. Przeczekaj z rok, aż dorośnie.
@up
Nie. Ale np. jak byłem w Skandynawii to tam to jest normalne. U nas też się coraz częściej spotyka.
@Up
No właśnie niekoniecznie.. Jej najlepsza przyjaciółka (mieszkają koło siebie, znają się 8 lat+) kocha się we mnie od trzech lat, ale mi się nie podoba;D. No i Moja się z nią pokłóciła nawet i nie kolegują się już tak jak wcześniej.. A co do wyjścia.. Hmm Nie raczej nie nagadały jej.. Ale sam nie wiem.. I co myślicie jeszcze? Co zrobic? Zostac w takim ukladzie? Czy moze leciec do Irlandii do konca wakacji do pracy.?
Pewnie, że leć do pracy, nie może kobieta być hamulcem dla twoich ambicji. Jakbym był w takiej sytuacji to od razu bym leciał, zobaczysz kawał świata, podszkolisz angielski, zarobisz...
A dziewczyna jak kocha to poczeka. Może akurat dorośnie przez ten czas.
to ja przerwę tu dyskusję i zadam pytanko:
z moją dziewuchą doszliśmy do wniosku, że czas zabrać się za seks, w obecnym momencie 3 miesiące "oficjalnego związku". oczywiście seks = antykoncepcja dla ludzi w tym wieku, zastanawiamy się czego użyć oprócz gumek... tabletki są ponoć najlepsze, ale ona jest roztrzepana, ja mam sporo na głowie i wątpimy, żebyśmy pamiętali codziennie o tej samej porze ją do brania przymusić. dziewczyna jej brata używa plastrów i mówi, że są dobre, ale znam wiele opinii przeciwnych. jak to z tymi plastrami jest w porównaniu z tabletami? i co myślicie o spirali, ona serio jest tak roztrzepana, że byłaby w stanie zapominać raz na tydzień plaster zmieniać :D
ma problemy z posiadaniem telefonu w ogóle, a jak ma, to niczym niezwykłym jest zapomnienie o nim na 2-3 godziny "bo leży w torbie"
w tym problem, ja jeszcze bym był w stanie ją męczyć telefonicznie o tej samej porze
ale męczenie telefoinczne musiałoby być odebrane :D
a nie ma szans, żebym ją widywał o tej samej porze codziennie i jej mówił
Aż tak nie miałem, że nawet koleżanki mi się zaczęły podobać wszystkie, ale faktycznie przy "erotycznych" scenach w filmach podniecałem się jak 15-sto latek i oczywiście troche poddenerwowany chodziłem.
A co do dziwnego podejścia, w sumie nie dziwię się tak bardzo, to był prosty układ kiedy mi lub jej chce się seksu - spotykaliśmy się i to robiliśmy, własnie po to by nikt w samotności nie musiał robić tego sam. W zasadzie to życie jak w Madrycie, tylko o tym, że ona wyjedzie nikt wcześniej nie pomyślał..
Nie ale jesteśmy szczerzy i mówimy sobie o takich rzeczach, to takie dziwne?
No beka, ale fajnie było :D
Na saunę czasami chodzę przy okazji basenu i normalnie wchodzę pod natrysk w kąpielówkach. Natomiast po wfie czy innym takim wysiłku wchodzę pod prysznic bez niczego i nie widzę w tym problemu.
Nie za bardzo wyobrażam sobie po prostu jak taka rozmowa miała by wyglądać.Cytuj:
Slupek napisał
Na basenie to raczej nie, ale po wfie - normalka. I nie wyobrażam sobie inaczej. No bo jak? W gaciach pod prysznic? Albo w ogóle się nie umyć? :P
Tabletki to kwestia zaufania do dziewczyny. Ja też się obawiałem, że moja nie będzie pamiętać, że przypomnienie w telefonie to za mało, bo ona w ciągu dnia korzysta z kilku itd, ale zapewniła mnie, że nie zapomni ani razu. No i na razie się nie zapowiada, żeby w najbliższym czasie pojawił się mój potomek :) Musisz porozmawiać z nią, żeby, w razie czego, podeszła do tego absolutnie poważnie i skupiła się na tyle, by nie zapominać. Nie ma chyba innej opcji.
Hmm Panowie a co wiecie na temat tych tabletek do 9tygodnia? Gdzie zamawiac jak dlugo sie czeka?;>
Raczej wszystkie tego typu tabletki powinno brac sie repecete od ginekologa, bo mozesz kupic nieodpowiednia, twoja dziewczyna moze miec na nie uczulenie, zadzialaja niewlasciwie i urodzi ci sie pokrzywdzone dziecko, a wszyscy beda zwalac wine na 'czarnobyl'... W dodatku te tabletki w polsce sa jezeli dobrze kojarze zakazane. W Polsce dostaniesz tylko te '3 dniowe'
A to czemu jest na nie zakaz?
Nie wiem w sumie w jakim stanie jest płód w 9 tygodniu swego istnienia, ale z pewnością można już go uznać za żywą istotę ludzką, zatem jego "zlikwidowanie" byłoby chyba zabójstwem.
Nie chodzi o żaden pierdolony kościół, tylko te tabletki są po prostu niebezpieczne dla zdrowia i są wydawane tylko na receptę.
Nie wiem czemu jesteś jego zwolennikiem. Tak już lekkin offtopem, aborcja i tak stała się aktualnie tak rozpropagowana, że prawo tu jedynie przeszkadza. Jeżeli komuś zależy na usunięciu dziecka to i tak zrobi gdzieś na czarno aborcje, narażając swoje zdrowie i do tego stając się przestepcą, to nie jest uczciwe wobec człowieka. W naszym kraju już szczególnie. Wyobraz sobie co wybierze matka: 1. Życie z niechcianym dzieckiem, na które je po prostu nie stać, wiąząć koniec z końcem, żyjąc na skraju biedym niszczać też życie swojemu dziecku przy okazji, czy 2. Aborcja, która z porównaniu z wydatkami na dziecko jest nieporównywalnie tańszą i wygodniejsza opcją. Tu już nawet nie chodzi o względny moralne, to sprawa indywidualna, ale o zwykła logikę, można byu rzec też tak nieczule ekonomie.
Wszystko co jest na receptę jest niebezpieczne dla zdrowia, a jakoś nie są nielegalne. Ogólnie mówisz, że są na receptę, ale w Polsce i tak ich nie dostaniesz i bynajmniej nie chodzi tu o to, że Polscy specjaliści jakoś się wielce martwią o zdrowie konsumentów tylko o tą wieczną spinę na temat aborcji (jeśli można to tak nazwać).
zwróć jeszcze uwagę na fakt tego, że podczas ciąży w organizmie kobiety zachodzą zmiany w gospodarce hormonalnej. aborcja robi jeszcze większy sajgon w niej.
przykładem może być historia tej zwolenniczki aborcji, która zaszła w ciążę i sobie "strzeliła" aborcję. po tym jej się tak popieprzyła gospodarka hormonalna, bo instynkt macierzyński w jej się obudził, straszliwie cierpiała psychicznie z braku dziecka. nie była to zmiana poglądów na posiadanie dziecka ot tak, tylko wywołana właśnie bałaganem hormonach.
to dosyć radykalny przykład zmian w organizmie kobiety, ale faktem jest, że aborcja wpływa na psychikę kobiety.
Jeśli tak bardzo dziecka nie chce, niech je odda. Multum par bezpłodnych chętnie je weźmie, ba nawet utrzyma ją w czasie ciąży i zaopiekuje potem, już po oddaniu dziecka. Niektórzy nie mają nawet nic przeciwko późniejszemu kontaktowi matki z dzieckiem o ile ona wyrazi taką chęć, więc nie gadaj, że wyjścia są dwa, bo jest ich więcej ( i takich bardziej jak dla mnie przyjaznych)...
Chciałbym nawiązać do wcześniejszego tematu o 20 dniowej abstynencji.Wiem, że mówicie tu o seksie, ale wiadomo, że jak nie ma dziewczyny, to trzeba sobie jakoś radzić. I tutaj taka ciekawostka.
Gdzieś dawniej przeczytałem na reddicie, że gdy mężczyzna się przez tydzień nie masturbuje, to jest w nim o 50% więcej testosteronu.
Korzyści? Lepsze kontakty międzyludzkie, większa odwaga np. w podrywie.
To tylko parę rzeczy.Na reddicie jest nawet osobny subreddit związany z tym, więc odsyłam
FAQ(korzyści etc.): http://www.reddit.com/r/NoFap/faq
korzyści(inne z tego samego subreddita): http://www.reddit.com/r/NoFap/commen..._going_of_why/
sam subreddit: http://www.reddit.com/r/nofap
Pozdrawiam serecznie!
Lol, to mnie rozjabało.Cytuj:
"After a period of no fap your brain will reboot."
True story :/Cytuj:
"Nocturnal emissions ("wet dreams") will probably occur eventually"
I jak tam wrażenia @Marekexp? Bawisz się w to?
Nie wchodząc w szczegóły to myślę, że w jakiś sposób działa. Być może po prostu sprawia to, że jesteś bardziej napalony i nie masz takich hamulców?
Jednak to nie tylko co do dziewczyn, ogólnie jakoś tak się lepiej czuje. Nie wykluczam, że to autosugestia, ale i tak ciekawa sprawa
Myślę, że zdecydowanie bardziej na tym może cierpieć właśnie to coś, co może potem stać się człowiekiem i płacić przez pierwsze 20 lat swojego życia za błędy matki albo nawet i dłużej. Trzeba o tym wszystkim potrafić pomyśleć w trochę szerszej i dłuższej perspektywie i mieć głównie na uwadze dobro ewentualnego dziecka, które będąc od początku dzieckiem niechcianym może po prostu mieć problemy w przyszłości, jest dużo większe ryzyko, że po prostu taka matka będzie miała to dziecko w dupie w przyszłości i nie zmieni swojego stylu życia tylko nadal imprezy, alkohol mogą być jej życiem, nie dziecko. Nie można ograniczać się do myślenia tylko o sobie, trzeba pomyśleć też o innych, o tym dziecku głównie, nawet nie dziecku bo wtedy to jeszcze nie ma nawet systemu nerwowego ani praktycznie niczego. A skoro piszecie o tym, że multum par bezpłodnych by chciało mieć dzieci to powiedzcie mi czemu domów dziecka jest tak dużo i czemu w nich jest taka duża ilość dzieci całkowicie niechcianych przez nikogo, samotnych, bez poczucia miłości i bezpieczeństwa.
to z niewaleniem to niby prawda, jest sie bardziej napalonym, wiadomo i niby czasem idzie latwiej o dobry podryw czy cos, ale z drugiej strony w podrywie zawsze sprawdza sie stara prawda - miej wyjebane a bedzie ci dane - a tej zasady trudno sie trzymac przy niewaleniu przez 20 dni ;p
Eh inny15 i ta jego zajebista teoria o tym, że lepiej się nie urodzić niż żyć w ubogiej bądź niepełnej rodzinie...
Ja bym wolał jednak się urodzić, ewentualnie jakby mi się nie podobało to mogę sam zdecydować czy chcę żyć dalej czy nie.
Szkoda że ciebie nie abortowali ;p.
Prawda jest taka, że jakby aborcja była legalna to szmaty jeszcze bardziej by się sypały na prawo i lewo, a potem co najwyżej do zabiegowego - jak w Rosji Radzieckiej...
Jeszcze co do nofapa to myślę, że reakcja na to jest cechą osobniczą. Jednym będzie lepiej, innym gorzej.
Z biologii dobry nie jestem, ale wydaje mi się że po wytrysku jednak uwalniają się jakieś hormony odpowiedzialne za pobudzenie do dalszego działania (kop). Tylko one nie działają od razu, ale tak po paru (nastu?) godzinach.
Ciekawe czy ktoś kiedyś policzył ile masturbacja odbiera energii (w kaloriach).
Oczywiście myślisz, że to, że jest nielegalna jakikolwiek ma wpływ na to ile takich zabiegów jest przeprowadzanych? Z tego co wiem, to raczej nielegalność jej nie ma nic do tego bo praktycznie każdy kto chce jej dokonać i tak to zrobi i nie jest to jakiś większy problem aby znaleźć lekarza, który ją przeprowadzi, praktycznie jest to teraz pewnie zdecydowanie łatwiejsze bo nikt nie ma nad tym żadnej kontroli a gdyby było legalne to pewnie troszkę trudniej byłoby ją dokonać ;)
Dobre ;p
System adopcji w Polsce leży i kwiczy. Domy dziecka przepełnione (również przemocą i innymi typami znęcania się) a żeby adoptować to musisz chodzić 2-3 lata na specjalne zajęcia, mięć dom jak z programu MTV Cribs i zarabiać średnią krajową (i naprawdę wiele par to demotywuje)(mówię na wyrost ale mniej więcej tak jest) (Wiem bo kuzynce po właśnie 3 latach udało się z mężem adoptować - mieli sporo szczęścia swoją drogą bo 2 tygodniowego niemowlaka dostali)
Nie tak to powinno wszystko wyglądać
Chyba sobie żartujesz kolego. W domach dziecka jest lepiej, niż mogłoby Ci się wydawać. Luksusów nie ma- to fakt, ale poziom życia w takich domach jest co najmniej dobry. A to, że zdarzy się jakiś patologiczny przypadek i występuje przemoc i tym podobne ekscesy to nie nowość- a media to nagłaśniają jak pojebane tworząc jakieś bajki, że tak jest w każdym domu dziecka i jak tam jest źle. W zwykłych rodzinach też są różne patologie, więc posługiwanie się przypadkiem jednym na ileś tam jako odwzorowanie rzeczywistości jest czystą głupotą.
Moja babcia pracuje z dzieciakami, które wyszły z domu dziecka ot taki program mają jakieś tam mieszkanie, pomaga im znaleźć pracę itp.
I z tego co wiem bardzo często są sytuacje, gdzie starsze dzieci terroryzują te młodsze. Zabierają im rzeczy, jedzenie, są bite. Także z pierdolisz głupoty. To nie są rzadkie przypadki, bo tak jest wszędzie. Ma pod opieką 4 chłopców i 5 dziewczyn. O ile 2 z chłopaków było po wyjściu w głębokiej depresji, 2 akurat to duże chłopy także nie dawali sobą pomiatać i jako tako sobie radzą. U dziewczyn może przemocy fizycznej jako tako nie było, ale były dzień w dzień poniżane, także ich poczucie własnej wartości jest teraz żałosne. Poważnie człowieku, nie masz pojęcia jak tam jest. Opiekunowie mają te dzieciaki w dupie, na pewno nie pracują tam z powołania. Robią co mają zrobić, a dzieciaki potem pozostawiają same sobie. Także jest tam gorzej, niż mogłoby Ci się wydawać.
A te dzieci, przepraszam bardzo, są z jednego domu dziecka? Akurat mam info z pierwszej ręki, od osoby, która zajmuje się sprawami adopcji i współpracuje z WIELOMA domami dziecka i mam mały zarys tego, jak ma się sytuacja w kwestii warunków życia i ogólnie życia tam. Miałem okazję być kilka dni w losowym domu dziecka. Dzieciaki są dobrze ułożone, kulturalne, grzeczne, dobrze ze sobą współpracują i nie widać w nich jakichkolwiek przejawów przemocy.
A, i nie posiłkuję się tylko i wyłącznie tym, co zobaczyłem w jednym takim ośrodku. Kieruję się tu raczej opinią osoby z wieloletnim doświadczeniem w tym środowisku.
Już odbiegając od tego co napisałem- nie wiem, jaka mogłaby być przyczyna tego, że dzieciaki kradną sobie jedzenie, czy ubrania, skoro WSZYSTKIEGO tam jest POD DOSTATKIEM.
Nieco zbaczacie z tematu. Być może to czas na osobny topic, bo poniekąd dyskusja warta uwagi.
Nie wiem ile tych sierocińców jest dokładnie, wiem że zajmuje się ona tymi ze Stargardu Szczecińskiego i Szczecina. Także 2 duże miasta.
Z tego co wiem od niej sytuacja jest odwrotna dzieciaki są pozostawione sobie (jasne są opiekunowie, ale tak jak pisałem pracują bo pracują).
Tu nie chodzi o to, że czegoś nie ma pod dostatkiem bo tego nie mówiłem, dzieciaki zabierają sobie rzeczy, żeby inne dziecko tego nie miało. Nie dlatego, że są głodne, czy czegoś im brakuje. Jeden z takich podopiecznych mojej babci był bity za to, że jadł kolacje. Z czasem przestał i jadł tylko obiad. Nawet teraz, po wyjściu jest nauczony jeść tak małe ilości jedzenia w ciągu dnia, że jak wpadnie do niej na obiad to zjada połowę tego co ona, a do pracy na budowę bierze jedną kanapkę.
Masz zupełnie racje, ale spójrzmy znów ekonomicznie (wiem, że to nieczule i niewrazliwe, ale myslac w sposob moralny nigdy sie do niczego nie dojdzie, tutaj potrzeba chlodnej kalkulacji) : Do wyboru ma urodzic niechciane dziecko ktore jest jednak problemem na całe życie, albo miec sobie przez jakis tam czas depresje i problemy dajmy na to przez rok. Z jednej strony konsekwencją jest dziecko i wydatki z rzędu miliona złotych (nie pamietam ile kosztuje wychowanie dziecka) albo aborcja za pare tysiaków + jakas tam deprecha. Widac czarno na bialym co sie oplaca. A nie ukrywajmy co jest w dzisiejszych czasach glowna sprawa ktora decyduje o zdecydowaniu sie na dziecko, sytuacja materialna.
Przepraszam Cię kolego, ale z tego co mówisz domy dziecka są puste bo przecież dla kazdego dziecka znajda sie rodzice zastepczy tak?
To po raz. Nie wyobrazasz sobie jak czlowiek po domu dziecka ma zryta psychę, duzo bardziej niz kobieta po aborcji.
Po dwa: bywalo wiele przypadkow kiedy kobieta godzac sie na oddanie dziecka przed porodem, zmienia zdanie po urodzeniu. Mamy tu kolejny nierozwiązalny konflikt która stawką jest dziecko, jest to uczciwe wobec dziecka? Zreszta nie ma to w sumie wiekszego sensu. Kobieta przez 9 miesiecy się męczy, nie pije, nie pali, ma scislą diete, jest niezdolna do zadnej pracy, poczym w ogromnych meczarniach rodzi dziecko które i tak nie jest niejako już jest. Przytocze tu Stalina: "Nie ma człowieka, nie ma problemu". Wiem, zaraz mnie zhejtujecie za moja niewrazliwosc, ale taka jest prawda. Aborcja po prostu jest bardziej OPLACALNA, nie tylko mowiac tu o forcie.
Tak spytam: współżyjesz już z kobietą? Czy dla ciebie każdy stosunek to walka ze swoim umyslem czy będą z tego dzieci czy nie? Jeżeli tak, to zapewne nie odczuwasz z tego wiekszej przyjemnosci wiec seks dla zabawy jest u ciebie bardziej przymusem niż zabawą. Mało kto tak mysli uprawiajac seks, inaczej jego uprawianie bylo by koszmarem, a nie przyjemnoscia.
"Niech cierpi" - cierpiec będzie tu bardziej dziecko, mając ZJEBANE życie od samego początku. Po drugie nasienie jest jest kwiatem, tak jak i miesięczny płód nie jest człowiekiem. Skonczcie z tym chrzescijanskim bullshitem.
Kiedy kobieta zrzeka się praw rodzicielskich na rzecz kogoś jest to dużo łatwiej zrobić niż adoptować dziecko (technicznie jeśli ja chce takie dziecko, to "opłacona" kobieta podaje mnie jako ojca, ja się z tym zgadzam więc nikt nie robi badań i widnieję jako ojciec dziecka, potem kobieta zrzeka się praw rodzicielskich i automatycznie przechodzą one na ojca - w tym wypadku na mnie). A przy naszym systemie adopcji to jak już ktoś pisał trwa to 2-3 lata i kryteria są takie, że jak ktoś nie zarabia ze 3-4 tys. miesięcznie i nie zapewni 24h/dobę SWOJEJ opieki a nie jakiegoś przedszkola (bo przecież w domu dziecka każde dziecko ma mamę 24h/dobę nie?) to nie masz co tam szukać. Moi starzy nie dali rady adoptować, mimo że kasy mamy sporo, duży dom i wgl, ale oboje pracują więc pilnowała by dziecka niania co dla opieki od razu ich skreślało...
Drugi argument - Jeśli kobieta zmienia zdanie po urodzeniu dziecka, to całe szczęście że go nie usunęła nie? Bo jeśli je ma, to może je zachować, jeśli usunie - znika bezpowrotnie. Wiadomo, dla rodziny która już na to dziecko czekała nie jest to dobra wiadomość, ale takie są też realia niestety, to jest matka i ona jest ponad wszystkimi...
Kolejny argument to już całkiem z dupy, bo nie znam kobiety co przez 9 miesięcy ma ścisłą dietę. Niektóre mają przez miesiąc a większość podczas ciąży nie ma jej wcale. To samo z pracą do 6-7 (a niektóre nawet do końca 8) miesiąca większość może normalnie pracować (oczywiście worków z nawozem nosić nie bd ale praca w biurze czy nawet sprzątaczki w większości przypadków nie przeszkadza), męczarnie też nie są aż takie wieeeelkie, bynajmniej aborcja też bezbolesna nie jest (jeśli mówimy o sztucznym wywołaniu porodu w pierwszych tygodniach), a jeśli o skrobance no to praktycznie to samo co cesarka.
I ten twój ostatni argument o opłacalności. Czyli tak kobieta rodzi dziecko jakiejś parze = dostaje za to kasę, usuwa dziecko = płaci za to niemałą kasę. Ty znasz jakieś podstawy ekonomii czy nie? Dla mnie bardziej opłacalny jest zysk niż strata, ale jak kto uważa...
imo przed aborcją (o ile się chce taką wykonać) powinno się poszukać pary,w ktorej jest facet/babka bezplodny/a, która dziecko by z chęcia zaadoptowała, a od razu myśleć dziecko -> aborcja -> happy end
ale ofc z adopcją jest DUUŻO trudu i po różnym czasie prawa do dziecka się otrzymuje
Dlaczego ktokolwiek ma decydować o tym czy kobieta ma cierpieć bóle porodowe i w ogóle całą ciążę wcześniej? Dziecko do urodzenia jest na tym samym poziomie intelektualnym co zwykły robak, nie widzę więc w tym nic złego, żeby nie przyszło na świat jeśli ma być od urodzenia niechciane.
W ogóle wypadałoby gdyby jakiś pracowity moderator (e.g. Mandarke) zamiast wlepiać tylko ostrzeżenia wydzielił czasem jakiś wątek z innego, np z tego tematu możnaby wydzielić osobny pod tytułem "aborcja" i przenieść tam kilka ostatnich postów. Ale oczywiście lepiej dawać warny za napisanie tekstów typu "jesteś gównem".
This. W ogóle co to ma być, że jacyś obcy faceci chcą decydować o urodzeniu czyjegoś dziecka? To jest ciało kobiety i tylko ona powinna mieć prawo zadecydować co z tym zrobić. Że może urodzić i oddać? A chcielibyście przez 9 miesięcy nosić niechciane dziecko, mieć z tego faktu ogrom problemów i przeżyć bolesny poród?
I już za przeproszeniem nie pierdolcie o tym, że seks to odpowiedzielność i trzeba liczyć się z konsekwencjami. Ciekawe co wy zrobilibyście będąc w takiej sytuacji? Egoistyczne skurwysyny z was.