Czy gdziekolwiek napisałem, że w.w sytuacje dotyczyły mnie? Nie jestem ,,słabym,, chłopakiem bo mam za sobą kilka związków i jeszcze się nie zdarzyło żeby jakaś panna narzekała. Nie wiem czy zauważyłeś, ale kilka osób w tym temacie przyznało, że panny okłamywały ich w żywe oczy a kiedy przyszło co do czego wyznawały, że się pruły na boku. Dwóch moich serdecznych ziomków też mieli szczęśliwe związki i kto zawinił? Kobieta, która pojechała na wyjazd i zaczęła odwalać pod wpływem lub nie. Pomijam fakt wybaczania zdrady, którą raz bym wybaczył(może) ale ja żyje przekonaniem, że drugiej osobie można zaufać w 100% kiedy zje się z nią beczkę soli.
Nie wydaje mi się żeby mój pogląd na temat niewierności kobiet wpłynął na wspólne życie z moją przyszłą partnerką. Jeżeli już doszłoby do ślubu to byłbym święcie przekonany, że mogę jej zaufać i to jest ta, z którą będę chciał się zestarzeć. Każdy w życiu nie powinien do końca wierzyć drugiej osobie i być przygotowanym, że coś może pójść nie tak.
Sam będąc w związku miałem kilkanaście okazji do zdrady ale tego nie robiłem, co gorsza, najbardziej chętne były te ,,zajęte,,. W ramach refleksji odpowiedzcie sobie w głębi ile znacie przypadków z życia gdzie to kobieta zdradziła a nie chłop...
To dobrze, że wierzysz bo od tego jest zaufanie. Zawsze można mieć obawy ale wiara w to, że dziewczyna zachowa się w porządku jest lepsza od zamartwiania się czy czegoś nie odjebała na balecie.