Reklama
Strona 62 z 109 PierwszaPierwsza ... 1252606162636472 ... OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 916 do 930 z 1626

Temat: Creepypasta - straszne rzeczy tutaj pokazujom

  1. #916
    Avatar beny
    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    Siedlice
    Posty
    4,839
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    no te o grach rządzą, kiedyś taką o morrowindzie widziałem też pro była

  2. #917
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    znów autorstwa nie mojego




    "POGRAMY?"



    Głośne trzaśnięcie drzwiami od samochodu oznaczało jego powrót do domu. W takich chwilach przypominał on emeryta, mimo iż miał dopiero trzydzieści siedem lat. Garbił się, a spory brzuch, który opinała marynarka, ukazywał jego upodobanie do dobrego jedzenia. Nie pamiętał już kiedy ostatni raz mógł wziąć długą kąpiel lub pospać do południa. Był wysoko postawionym urzędnikiem i miał masę spraw na głowie. Sprawy te wytarły już na jego głowie sporą łysinę, którą próbował zakryć eleganckim kapeluszem z szerokim rondem. Poprawił owe nakrycie głowy, rozglądając się przy okazji. Pustka. Nikt go nie śledził.
    Nie była to jednak prawda. Wysoka kobieta obserwowała go uważnie zza słupa z ogłoszeniami, obracając w palcach srebrną zapalniczkę. Zastanawiała się czy zapalenie papierosa nie zdradziłoby jej obecności. Od kiedy zwrócił on na nią uwagę tydzień temu, była ostrożniejsza. Pilnowała się.
    Odprowadziła go wzrokiem. Przy drzwiach sporego mieszkania znów się odwrócił wypatrując jej pośród ciemności. Zachichotała ponuro, a uliczne latarnie zabłysły słabym światłem. Nie zdawała sobie sprawy, że chichot ten przeniknął niepostrzeżenie przez ciemność i dotarł do uszu Jonesa. Ten jakby zamarł i popychany dziwną siłą otworzył drzwi swojego mieszkania, wpadł na korytarz i gorączkowo zapalił światło.
    Ogarnął jednym spojrzeniem cały korytarzyk. Uchylone drzwi do sypialni zapraszały go do swojego wnętrza. Skierował się w tamtą stronę. Jego oddech był przyspieszony, a każde uderzenie jego serca podkreślało tylko dziwne, przeszywające jego ciało przerażenie. Owszem, był przerażony. Ostatnie tygodnie doprowadziły go do klaustrofobii. Był więźniem własnych myśli. W dzień śmiał się ze swoich koszmarów jak z dziecięcych fantazji, jednak wraz z zapadnięciem zmroku jego obawy wracały ze zdwojoną siłą. Od zawsze bał się ciemności, jako chłopiec zatrzasnął się w piwnicy, z której wyciągnięto go dopiero po trzech godzinach. Strach przed uwięzieniem osłabł z biegiem czasu, jednak tkwił w głębinach jego podświadomości tak jak kurz zalega za starą szafą. Fobia ta pogłębiła się od kiedy jego żona umarła. Lauren była jedyną osobą jaką kiedykolwiek kochał. Była piękną, trzydziestopięcioletnią kobietą, która zginęła tragicznie. Starał się o tym nie myśleć, jednak to on był winien jej śmierci. Po pewnej służbowej imprezie zdecydował się prowadzić samochód mimo iż był pijany. Stracił panowanie nad kierownicą i zderzył się ze słupem telegraficznym. Codziennie powtarzał sobie, że to on powinien wtedy zginąć.
    Zapalił światło w sypialni i podszedł wolno do okna aby sprawdzić czy tajemnicza kobieta nadal stoi gdzieś na ulicy. Nie widział jej, ale czuł, że nie odeszła ona ani na krok. Zasłonił żaluzje i włączył telewizor aby zagłuszyć potok myśli, który spłynął po nim niespodziewanie. Schował twarz w dłoniach i położył się na łóżku wśród piętrzących się poduszek. Nasłuchiwał, jednak słyszał tylko rozmowę dwóch komików, którzy sprzeczali się głośno wśród wybuchów śmiechu publiki.


    Po kilkunastu minutach uwierzył nawet, że wkrótce zaśnie. Uspokoił się, jego oddech stał się wyważony, a serce łomotało w normalnym tempie. Zaczął nawet wmawiać sobie, że cały jego strach nie ma uzasadnienia w wydarzeniach tego wieczora. Przecież Lauren umarła. Gdyby był wierzący być może dopuściłby do siebie możliwość, że jego żona nadal istnieje i obserwuje go. Czuł jej obecność codziennie, nawet gdy siedział w swoim gabinecie z komórką przystawioną do ucha. Słyszał jej chichot gdy wchodził do domu tego wieczora. Zadrżał. To wszystko było tylko zawirowaniami psychicznymi. Obiecał sobie natychmiast, że umówi się na spotkanie z psychoanalitykiem.
    Przeciągnął się leniwie i zerknął na zegarek. Dochodziła dwudziesta. Wstał i skierował się do łazienki, powoli zdejmując spoconą koszulę. Zrzucił ją z siebie i rzucił na fotel w salonie. To samo zrobił ze spodniami.
    I wtedy usłyszał skrzypnięcie. Potem drugie. Zmarszczył czoło. Podszedł wolno do okna i rozsunął zasłony. Mimo mroku dostrzegł zarys swojej podwórkowej huśtawki.
    - Cholera, przecież nie ma wiatru.- mruknął i przystawił nos do szyby. Huśtawka kolebała się coraz szybciej, jakby ktoś stał z tyłu niej i przyciągał ją do siebie, po czym odpychał nadal trzymając. Nie wykonywała nawet pełnych wahań, poruszała się coraz szybciej i szybciej jakby kpiąc sobie z racjonalnego myślenia Jonesa.
    Ten zasłonił okno i czym prędzej skierował się do łazienki. Odkręcił kran, a szumiąca woda zagłuszyła dźwięki z zewnątrz. Trzęsącymi się rękami wybrał numer w swoim telefonie do Anny, swojej kochanki. Była ona jedyną bliską mu osobą, która koiła ból po stracie Lauren. Jeden, dźwięk, drugi, długa przerwa i trzeci dźwięk.
    - Co się dzieje z tym pierdolonym telefonem?- spytał głośno i odrzucił go, rozłączając się.
    Spojrzał w stronę okna i podszedł do niego. Odchylił delikatnie zasłonę, bojąc się, że ujrzy za nią coś czego nigdy nie chciałby zobaczyć. Zamrugał kilka razy i odetchnął z ulgą. Huśtawka uspokoiła się.
    Jones oparł się o parapet ze zbolałą miną. Zamknął oczy starając się uspokoić. Był roztrzęsiony. Wciąż powtarzał sobie, że jego urojenia związane są ze śmiercią Lauren. Jego strach nigdy nie był tak irracjonalny.
    I wtedy zaległa się cisza. Woda w jednej chwili przestała szumieć, tak jakby ktoś nagle zakręcił kran. Jones wlepił wzrok w jeden punkt zastygając w bezruchu. To już było naprawdę dziwne. Zaklął w myślach przeklinając każdy element swojego życia.
    - Nie...- szepnął gdy zobaczył, że huśtawka znów się buja. Najpierw delikatnie, potem coraz mocniej, jakby ktoś siedział na niej i odpychał się z całej siły nogami.
    Zadzwonił telefon. Mężczyzna rzucił się aby go odebrać.
    - Co?- spytał, jednak nie uzyskał odpowiedzi. Ktoś zachichotał po drugiej stronie słodkim, dziecięcym głosem. Jones odrzucił słuchawkę, jednak nadal słyszał chichot. Czuł, że jeżeli zaraz nie skończy się ta farsa to wszystko to przerośnie go.
    - Zamknij się!- krzyknął i kopnął telefon.
    Przez chwilę znów był cicho. Tym razem jednak nie przyniosło to Jonesowi spokoju. Czuł, że nie wytrzyma ani chwili dłużej i musi opuścić to mieszkanie. Zaczął zapinać na sobie z powrotem jedwabną koszulę. Palce plątały mu się.
    - Pogramy w coś?- usłyszał nagle. Głosik z całą pewnością dochodził ze słuchawki telefonu.- Pograjmy, proszę. To nie będzie nic cię kosztowało. No, może tylko jedną, mało ważną rzecz.
    Nie odpowiedział. Stał jak wryty, czując, że cała sytuacja przerasta go. Kable od telefonu leżały zwinięte obok słuchawki. Siła uderzenia wyrwała je z kontaktu. A mimo to jakaś pieprzona istota siedząca po drugiej stronie aparatu mówiła do niego.
    - Jones, przecież mnie słyszysz. Nie ignoruj mnie. Ja na ciebie czekam. I pogramy w grę, dobrze? Pograjmy, proszę. To nie będzie nic cię kosztowało. No, może tylko jedną, mało ważną rzecz.
    - Zostaw mnie.- wyjąkał.
    - Wiesz kim jestem?- spytała istota.- To ja, twoja ukochana.
    Czuł jak łzy podchodzą mu do oczu, a po nogach leje się strużka jego moczu. Czuł się tak upokorzony i przerażony, że był gotów w jednej chwili wybiec z domu, nawet samych bokserkach.
    - Zostaw mnie.- powtórzył.
    - Pamiętasz co mi powiedziałeś na ślubie? Że mnie nie opuścisz aż do śmierci. Ja też ci to powiedziałam. Jak mogłabym cię teraz zostawić?
    - Odejdź, błagam.
    Czekał na odpowiedź, jednak ta nie nadeszła. Z telefonu uniosła się strużką dymu, która szybko się rozpłynęła. Kolejna chwila ciszy, a potem ciche wibrowanie dobiegające z jego spodni, które leżały na fotelu.
    Sięgnął po nie i wytrząsnął z kieszeni swoją komórkę. Łkał głośno. Odebrał. To była Anna. Zdecydowanie Anna, jego słodka, seksowna Anna.
    - Kocham cię, ale przestanę jeżeli nie będziesz odbierał moich telefonów.- oznajmiła mu pogodnie i już widział w myślach jej serdeczny uśmiech.
    - Dzwoniłaś?- spytał próbując się opanować.
    - Tak, trzy razy.
    - Przyjedź po mnie, możesz?
    - Kiedy?- spytała po prostu.
    - Teraz, jak najszybciej.
    Rozłączyła się.
    Jones usiadł na podłodze i zaczął głośno płakać wpatrując się w telefon i pomięte zasłony, za którymi huśtawka którą tak z Lauren uwielbiał zaczynała znów swój bieg. Zatkał uszy i zacisnął powieki. Siedział tak piętnaście sekund.
    I wtem telefon znów zawibrował. Mężczyzna nie mogąc złapać oddechu chwycił komórkę. SMS od nieznanego numeru.

    NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE.

    Po chwili kolejny:

    POGRAMY?

    Zerwał się na nogi i już zabierał się do ucieczki, gdy nagle zdębiał. W pokoju stała dziwna postać, w czarnym płaszczu z kapturem narzuconym na twarz.
    - To ty.- szepnął, cofając się.
    Gość uniósł blade, zakrwawione dłonie pozbawione paznokci do głowy i ściągnął wolnym ruchem kaptur. To była zdecydowanie Lauren, jednak nie taka jaką ją chciał pamiętać. Zamiast prawego oka miała pusty oczodół. Na lewe opadły kłaki jej niegdyś kruczoczarnych włosów, teraz pozlepianych skrzepniętą krwią. Jedna strona czaszki była łysa, lśniła w świetle księżyca nienaturalnym blaskiem.
    Lauren nie miała dolnej wargi. Zwisała ona na długości podbródka ukazując czarne dziąsła. Nos był poszarpany, w niczym nie przypominał dawnego kształtnego guziczka, który z profilu wyglądał tak uroczo.
    - To tylko chory sen.- jęknął Jones, czując jak strużka moczu po raz drugi przeszywa jego udo.
    - Mówiłam żebyś się nie oglądał.- odpowiedziała słodziutkim głosem, a gdy to mówiła jej szczęka poruszała się jak u drewnianych pajacyków, którymi Jones bawił się jak mały chłopiec. – Mogliśmy to załatwić inaczej. Ale ty chcesz uciec prawda? Nie chcesz ze mną zagrać.
    - Odejdź!- krzyknął.
    Z jej ust wydobył się chichot.
    - Nie odejdę. Bo to ty mnie zabiłeś. A teraz spotka cię kara.
    Trup zaczął do niego podchodzić. Był materialny, podłoga skrzypiała z każdym jego ruchem. Na dworze huśtawka zaczęła się ruszać coraz prędzej, jakby podniecona całą sytuacją.
    Jones nie był w stanie się cofnąć, wciąż czuł zapach zgnilizny. Zaczął wymiotować. Lauren jakby nie zwróciła na to uwagi. Ujęła szorstką ręką jego twarz, jakby upajając się tym gestem.
    - Wierzysz w Boga? Wiem, ze nie wierzysz. Ale on istnieje, co ty na to? Jednak nie jest wcale taki dobry. Na przykład mnie nie chciał wpuścić do Nieba. Byłam za brzydka. Widziałeś kiedyś wizerunki aniołów z twarzą taką jak moja? Jestem uwięziona i przyszłam aby się uratować. Bo wiesz kto mnie tak urządził?- zaczęła płakać wydając odgłosy podobne do dźwięku gotującej się wody. Z jej pustych oczodołów zaczęła wylewać się szara maź.- To wszystko twoja wina!
    Wyrwał się spod jej ręki i zaczął panicznie uciekać w stronę drzwi. Jednak gdy je otworzył ujrzał Lauren przed sobą. Był bliski zawału i z rozkoszą umarłby. Coś jednak trzymało go przy życiu śmiejąc się z jego przerażenia.
    - Zabij mnie, błagam.- jęknął.
    - Przecież wiesz, że cię kocham. Nigdy nie zrobiłabym tego gdybyś ty NIE ZABIŁ MNIE WCZEŚNIEJ SKURWIELU!
    Lauren wyciągnęła z kieszeni płaszcza nóż i zaczęła piszczeć. Krzyk ten był tak przejmujący i głośny, że Jones z pewnością zatkałby sobie uszy gdyby nie fakt, że w jego klatce piersiowej zawisł nóż z zieloną rękojeścią. Stracił czucie w rękach. Upadł na kolana z przerażoną miną. W duchu cieszył się jednak ze śmierci. Błagał aby przyszła jak najprędzej. Bólu nie czuł.
    W oddali zobaczył światła samochodu. To była Anna. Z całą pewnością to była ona. Słyszał głośną muzykę dobiegającą z radia. Zawsze lubiła zagłuszać dźwięki z zewnątrz.
    - A...Anna....- jęknął, a Lauren nachyliła się nad nim i chwyciła pod pachami. Uniosła go. Już nie czuł jej smrodu, prawie nie widział ohydnego oblicza.
    - Biegnij do niej.- powiedziała mu i popchnęła go brutalnie.
    Nie wiedział dlaczego, ale nadal mógł poruszać nogami. Wybiegł na podjazd. Lauren huśtała się jak szalona na huśtawce, śmiejąc się głośno. Wpadł na furtkę i po chwili znalazł się na ulicy. Stanął na przeciwko nadjeżdżającego samochodu.
    Anna nadjeżdżała, bujając się wesoło do swojej ulubionej piosenki. Nagle zaklęła. Na przeciw niej stała dziwna para. Półnagi, brzydki mężczyzna i kobieta wyglądając na żebraczkę. Nie widziała ich dobrze, jednak był za późno aby wyhamować mimo iż całą siłą swojego ciała nacisnęła pedał. Auto pchnęło do przodu. Wtedy zobaczyła, że zna tego mężczyznę.
    - Jones!- wrzasnęła.



    Pół roku później Anna szła z siatkami pełnymi zakupów przez centrum miasta. Był piękny, październikowy dzień. Słuchała muzyki przyglądając się wystawom sklepowym. Nagle coś przykuło jej uwagę. Na chodniku siedział żebrak ubrany w ciepły, szary płaszcz i wielki kapelusz z szerokim rondem. Przed sobą trzymał tabliczkę z napisem: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć. Orzeźwia moją duszę.”
    Rzuciła banknot na jego siną rękę.
    - Pogramy?- spytał.
    - Słucham?- spytała, jednak gdy nie odpowiadał ruszyła dalej.
    Zatrzymała się kilka metrów dalej przy stoisku z warzywami.
    - Przepraszam, zna pani tego biedaka?- spytała starej kobieciny wskazując na żebraka.
    Sprzedawczyni spojrzała w jego stronę.
    - Tam nikogo nie ma proszę pani.
    - Jak to nie ma?- zdenerwowała się Anna.- Tam, z tabliczką. W szarym płaszczu i kapeluszu.
    Kobieta spojrzała jeszcze raz, tym razem uważnie, ale po chwili znów pokręciła głową patrząc na Annę jak na wariatkę.
    - Nie ma tam nikogo takiego. Kupi coś pani?
    Dziewczyna odmówiła i poszła dalej. Po chwili odwróciła się. Żebraka i jego dziwnej tabliczki już nie było. Potrząsnęła głową, zamrugała kilka razy i wzruszyła ramionami. Dziwne...
    Nagle zadzwonił jej telefon. Odebrała go szybko.
    - Pogramy?- usłyszała.- Pograjmy, proszę. To nie będzie nic kosztowało...

  3. #918

    Data rejestracji
    2006
    Posty
    373
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Dobre creepypasty ;d Aż chce się czytać więcej. Dawajcie jakieś nowości jeszcze !

  4. Reklama
  5. #919
    Avatar Blus
    Data rejestracji
    2008
    Posty
    1,775
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Zimno

    Wszedłem do domu, podziwiając pierwszy dzień zimy. Nie kalendarzowej, bo dopiero kończył się listopad. Pierwszy dzień prawdziwej zimy.
    Padający śnieg, grzejące kaloryfery i kubek gorącego kakao zawsze jakoś pozytywniej nastawiały mnie do życia.
    Siedząc więc w pokoju pod kocem i czytając książkę w mojej głowie zrodziła się myśl. Dotyczyła jakiegoś dziwnego stanu, w którym się znajdowałem.
    Niby dalej czytałem książkę, rozumiałem co się w niej dzieje, ale jakby w równoległej rzeczywistości czułem ogromny niepokój niezidentyfikowanym uczuciem.
    Bardzo rzadko się zdarza, że czujemy coś, czego nazwać nie potrafimy. Czujemy coś, czego nie znamy. Zazwyczaj wiąże się to z przyjemnościami, aczkolwiek u mnie wiązało się z niepokojem i paraliżującym strachem.
    Wystraszony i zmęczony dniem, odłożyłem kubek, książkę i pościeliłem łóżko. Obce uczucie wciąż było we mnie, przez co nie sądziłem, że prędko uda mi się zasnąć, aczkolwiek sen nadszedł szybko.
    Obudziłem się nad ranem. W porze, której godziny określić nie sposób. Kiedy jeszcze jest ciemno, ale bliżej już do wschodu niż zachodu słońca.
    Podniosłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. W mieszkaniu było dziwnie cicho. Nie słychać było nawet chrapania ojca, mimo, że miał to w zwyczaju.
    Poszedłem do kuchni celem wstawienia wody na herbatę. Mijając drzwi wejściowe zadzwonił domofon.
    Podniosłem słuchawkę niemal automatycznie. Nie zastanawiałem się, dlaczego ktokolwiek miałby dzwonić o takiej godzinie. Nie przeleciały mi przed oczami setki creepepast i horrorów, które widziałem w internecie.
    W słuchawce usłyszałem szept. Na początku nie zrozumiałem poszczególnych słów, nie potrafiąc ich od siebie odróżnić. Po chwili dotarło do mnie, że ktoś powtarza bez przerwy te same słowa.
    Poczułem przerażające zimno, które mnie obezwładniło i usłyszałem szczęk przekręcanego klucza w zamku. Nie wiem co mnie podkusiło. Nie wiem dlaczego to zrobiłem.
    Otworzyłem te drzwi na oścież, bojąc się jak nigdy. Zobaczyłem przed sobą postać. Nigdy nie widziałem tak zdeformowanego człowieka.
    Nigdy nawet nie potrafiłbym sobie wyobrazić kogokolwiek, kto może być tak pokarany przez naturę.
    Chciałem uciekać. Chciałem umrzeć. Całym swoim umysłem i ciałem pragnąłem umrzeć. Nie udało mi się.
    Przyszło mi patrzeć jak on umiera. Jak wije się w męczarniach błagając o pomoc. Jak jego nienaturalnie małe ręce skręcają się pod dziwnym kątem.
    Później przyszło mi patrzeć, jak jego ciało zwija się w kłębek pod moimi nogami. Jak zapala się zielonym płomieniem.
    Poczułem dziwny wstrząs, jakby coś niematerialnego przeniknęło w moje ciało. Zauważyłem, jak moje kończyny zaczynają pęcznieć się, to znów zmniejszać się.
    Nie sądziłem, że może być cokolwiek gorszego, od tego, co widziałem przed chwilą.
    A potem zrozumiałem, że widziałem, to, co dopiero się ze mną stanie.
    Ile zostało mi czasu? Ile jeszcze zdań napiszę?
    Kiedy zaczną się kurczyć, skręcać z bólu i umrę w okropnych cierpieniach?
    Nie pozostało mi nic innego jak czekać.
    I to okropne zimno przeszywające moje ciało na wylot...









    -Autorskie
    (Proszę o krytykę, pierwsza pasta własnej roboty).
    Ostatnio zmieniony przez Blus : 15-10-2011, 23:53

  6. #920
    Avatar Anna Maria Wesołowska
    Data rejestracji
    2011
    Położenie
    Kraków.
    Wiek
    31
    Posty
    3,868
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Wow naprawdę dobra :) Myśle że masz talent i spokojnie możesz pisać dalej ;d

    Dawać jakieś naprawdę straszne ;)

  7. #921
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    Cytuj Blues Man napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Zimno

    Wszedłem do domu, podziwiając pierwszy dzień zimy. Nie kalendarzowej, bo dopiero kończył się listopad. Pierwszy dzień prawdziwej zimy.
    Padający śnieg, grzejące kaloryfery i kubek gorącego kakao zawsze jakoś pozytywniej nastawiały mnie do życia.
    Siedząc więc w pokoju pod kocem i czytając książkę w mojej głowie zrodziła się myśl. Dotyczyła jakiegoś dziwnego stanu, w którym się znajdowałem.
    Niby dalej czytałem książkę, rozumiałem co się w niej dzieje, ale jakby w równoległej rzeczywistości czułem ogromny niepokój niezidentyfikowanym uczuciem.
    Bardzo rzadko się zdarza, że czujemy coś, czego nazwać nie potrafimy. Czujemy coś, czego nie znamy. Zazwyczaj wiąże się to z przyjemnościami, aczkolwiek u mnie wiązało się z niepokojem i paraliżującym strachem.
    Wystraszony i zmęczony dniem, odłożyłem kubek, książkę i pościeliłem łóżko. Obce uczucie wciąż było we mnie, przez co nie sądziłem, że prędko uda mi się zasnąć, aczkolwiek sen nadszedł szybko.
    Obudziłem się nad ranem. W porze, której godziny określić nie sposób. Kiedy jeszcze jest ciemno, ale bliżej już do wschodu niż zachodu słońca.
    Podniosłem się z łóżka i wyszedłem z pokoju. W mieszkaniu było dziwnie cicho. Nie słychać było nawet chrapania ojca, mimo, że miał to w zwyczaju.
    Poszedłem do kuchni celem wstawienia wody na herbatę. Mijając drzwi wejściowe zadzwonił domofon.
    Podniosłem słuchawkę niemal automatycznie. Nie zastanawiałem się, dlaczego ktokolwiek miałby dzwonić o takiej godzinie. Nie przeleciały mi przed oczami setki creepepast i horrorów, które widziałem w internecie.
    W słuchawce usłyszałem szept. Na początku nie zrozumiałem poszczególnych słów, nie potrafiąc ich od siebie odróżnić. Po chwili dotarło do mnie, że ktoś powtarza bez przerwy te same słowa.
    Poczułem przerażające zimno, które mnie obezwładniło i usłyszałem szczęk przekręcanego klucza w zamku. Nie wiem co mnie podkusiło. Nie wiem dlaczego to zrobiłem.
    Otworzyłem te drzwi na oścież, bojąc się jak nigdy. Zobaczyłem przed sobą postać. Nigdy nie widziałem tak zdeformowanego człowieka.
    Nigdy nawet nie potrafiłbym sobie wyobrazić kogokolwiek, kto może być tak pokarany przez naturę.
    Chciałem uciekać. Chciałem umrzeć. Całym swoim umysłem i ciałem pragnąłem umrzeć. Nie udało mi się.
    Przyszło mi patrzeć jak on umiera. Jak wije się w męczarniach błagając o pomoc. Jak jego nienaturalnie małe ręce skręcają się pod dziwnym kątem.
    Później przyszło mi patrzeć, jak jego ciało zwija się w kłębek pod moimi nogami. Jak zapala się zielonym płomieniem.
    Poczułem dziwny wstrząs, jakby coś niematerialnego przeniknęło w moje ciało. Zauważyłem, jak moje kończyny zaczynają pęcznieć się, to znów zmniejszać się.
    Nie sądziłem, że może być cokolwiek gorszego, od tego, co widziałem przed chwilą.
    A potem zrozumiałem, że widziałem, to, co dopiero się ze mną stanie.
    Ile zostało mi czasu? Ile jeszcze zdań napiszę?
    Kiedy zaczną się kurczyć, skręcać z bólu i umrę w okropnych cierpieniach?
    Nie pozostało mi nic innego jak czekać.
    I to okropne zimno przeszywające moje ciało na wylot...









    -Autorskie
    (Proszę o krytykę, pierwsza pasta własnej roboty).
    praca bardzo fajna, tylko, że taka mało straszna ;c

  8. Reklama
  9. #922
    Avatar Anna Maria Wesołowska
    Data rejestracji
    2011
    Położenie
    Kraków.
    Wiek
    31
    Posty
    3,868
    Siła reputacji
    16

  10. #923
    Avatar Blus
    Data rejestracji
    2008
    Posty
    1,775
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Cytuj Anna Maria Wesołowska napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Nie ufam filmom, bo bardzo czesta to screamery. Najbardziej prymitywny rodzaj strachu.

  11. #924
    Avatar Anna Maria Wesołowska
    Data rejestracji
    2011
    Położenie
    Kraków.
    Wiek
    31
    Posty
    3,868
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Nie martw się nie wyskoczy tu z nagle jakas morda też tego niecierpie

  12. Reklama
  13. #925
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    to akurat widziałem, a z takich dziwnych rzeczy to polecam to
    http://www.youtube.com/watch?v=rLy-AwdCOmI

  14. #926
    Avatar Chivi
    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    wrocław
    Wiek
    31
    Posty
    4,761
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    Stare gry... Chyba nigdy z tego nie wyrosnę. Po prostu kocham te klimaty.
    To był zwykły dzień, jak każdy inny. Lisa, moja narzeczona, pojechała rano do pracy, a ja zostałem w domu sam. Potwornie mi się nudziło, a nie chciało mi się nigdzie wychodzić - pogoda za oknem nie zachęcała do jakichkolwiek spacerów.

    Nagle zadzwonił telefon. Odebrałem i usłyszałem w słuchawce głos Emila, mojego kumpla jeszcze z czasów podstawówki.
    - Siema, masz chwilę? Wpadnij do mnie, pokażę ci co ostatnio kupiłem.
    - Nie chce mi się... Zimno jest, deszcz pada...
    - Nie zrzędź, zakładaj kurtkę, buty i wbijaj! Na pewno ci się to spodoba!
    - Ech...

    Emil się rozłączył, a ja niechętnie zacząłem się ubierać i poszedłem do niego. Nie było to daleko, Emil mieszkał trzy bloki dalej. Ale przez tą pogodę wydawało mi się, że te kilkaset metrów ciągnie się w nieskończoność. Zadzwoniłem do drzwi, otworzyła mi jego matka.
    - Dzień dobry Pani...
    - Dzień dobry, Kenzo. Proszę, wejdź. Emil dzwonił, chciał ci podobno coś pokazać.
    - Tak, wiem, mówił mi.

    Wszedłem do pokoju Emila i zastałem go grającego w najlepsze w OutRun. Kiedy ja ostatni raz w to grałem... Gdy tylko usłyszałem melodię "Splash Wave", którą w dzieciństwie po prostu uwielbiałem, na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
    -Siema stary! To OutRun? Daj mi w to zagrać! Pamiętam jak chodziłem kiedyś do salonu gier i w to grałem całymi dniami!
    Emil tyko się uśmiechnął, przysunął drugie krzesło i dał mi pada do ręki.
    Znów mogłem grać w grę, która kiedyś wyrwała mi tyle godzin z życia! Znajomy ekran wyboru muzyczki, znajome kawałki "Magical Sound Shower", "Passing Breeze" i "Splash Wave" i wreszcie znajomy widok czerwonego Ferrari, w którym siedział chłopak z jakąś blondynką... Wspomnienia z dzieciństwa wracają. Przeszedłem grę raz, drugi, trzeci - cieszyłem się jak małe dziecko z animacji po zakończeniu każdego przejazdu. To mi się nigdy nie znudzi. Nagle Emil wyłączył konsolę.

    - Chciałem Ci coś pokazać.
    To mówiąc, wyciągnął z szuflady dziwny przedmiot. Wyglądało to trochę jak gogle dla płetwonurków, jednak już z daleka było widać, że ów gadżet jest naszpikowany elektroniką.
    - Hahaha, co to za szmelc? Skąd to masz?
    - Kupiłem to wczoraj na bazarze. Załóż to i zobacz jaki to daje zarąbisty efekt!

    Założyłem te dziwne okulary i ponownie odpaliłem OutRun. Nie mogłem w to uwierzyć, ale znalazłem się w świecie gry! Sam siedziałem w Ferrari, a tuż obok mnie na siedzeniu pasażera zamiast jakiejś pikselowatej blondynki zobaczyłem moją narzeczoną. Podekscytowany czekałem na sygnał do startu... Ready... Set... GO!!! "Splash Wave" w głośnikach, uczucie wiatru we włosach... To było po prostu wspaniałe. Wcisnąłem gaz do dechy i pognałem przed siebie, lawirując między innymi autami. Prędkość już mocno przekraczała 200 km/h, Lisa była zachwycona. Najbardziej jej się podobało, gdy driftowałem na zakrętach i w ten sposób wyprzedzałem inne samochody. Dojechałem do checkpointa, trasa wiodła przez kanion. Po jednej stronie pustkowie, po drugiej olbrzymie skały. Droga była wąska, bardzo ciężko było wyprzedzać. Nagle zobaczyłem przed sobą dwie ciężarówki. Aby je wyprzedzić, musiałem zjechać na pobocze. Nie zauważyłem jednak, że z jednej z ciężarówek przede mną wycieka olej... Wjechałem na plamę, moje auto wpadło w poślizg i przy pełnej prędkości uderzyło w skałę.

    W tym momencie gra zrobiła się dziwna... Samochód nie wrócił na trasę, tak jak powinien to zrobić w "normalnej" grze. Kolory zrobiły się jakieś ciemne, zaczęła grać mroczna, przerażająca muzyka - jakby nienastrojone pianino połączone z dziwnym wyciem i jękami... Udało mi się wydostać z wraku o własnych siłach, jednak nigdzie nie mogłem znaleźć Lisy... Kamera zrobiła zbliżenie na płonące szczątki mojego auta, a potem zobaczyłem coś, co mnie przeraziło. Na ekranie pokazało się zdjęcie zmasakrowanych zwłok Lisy, a muzyka zmieniła się w głośny krzyk wymieszany z płaczem.

    Zdjąłem czym prędzej te cholerne okulary... Jednak na ekranie wciąż było pokazane to makabryczne zdjęcie. Wyłączyłem konsolę. Już nigdy nie zagram w OutRun. Byłem w pokoju sam, Emil gdzieś wyszedł. Zapadła głucha cisza, którą nagle przerwał dźwięk SMSa. Ktoś mi się nagrał na pocztę głosową. Odsłuchałem nagranie.

    "Cześć skarbie, tu Lisa. Chcę ci tylko powiedzieć, że cię kocham. Bardzo mocno cię kocham. Zobaczymy się po drugiej stronie..." - w tym momencie jej głos się urwał, a dalej było słychać tylko szum, jakby przejeżdżających samochodów i wycie syreny ambulansu w tle.
    nie moje :P

  15. #927
    Avatar Entex
    Data rejestracji
    2005
    Położenie
    Tczew
    Posty
    856
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    http://comic.naver.com/webtoon/detai...20&weekday=tue
    Jeden z ciekawszych creepów jakie widziałem.

  16. Reklama
  17. #928

    Data rejestracji
    2006
    Posty
    1,051
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Cytuj beny123 napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    no te o grach rządzą, kiedyś taką o morrowindzie widziałem też pro była
    O, dokładnie. To chyba była nawet pasta wymyślona przez jakąś osobę z TORGa a nie wzięta z paranormalnych jak reszta. Ja pierdolę, ale po niej srałem. ;d Żadna cripipasta nie wystraszyła mnie tak jak ta o Morrowindzie. Pamiętam, że ta osoba wrzucała jeszcze jedno podobne opowiadanie i też było dobre.

    EDIT: Jak sobie przypomniałem o tym dziwadle z pasty o Morrowindzie to boję się teraz do sracza iść odlać. ;d Może ktoś porobi za murzyna i wygrzebie ją z czeluści tego tematu? Chciałem sobie znowu ją poczytać. ;P
    Ostatnio zmieniony przez Władca Marionetek : 16-10-2011, 00:51

  18. #929
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    nie wrzucajcie screamerów :C

  19. #930

    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Kraków
    Posty
    695
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Tajemnicze światło


    Dla każdego, kto grał w Minecrafta, imię "Herobine" powinno brzmieć choć trochę znajomo. Jak dotąd nie spotkałem jeszcze gracza, który nie czytałby znanej pasty o nim. Większość graczy uważa, że jest to po prostu bajeczka do straszenia nowych graczy, ale są też ludzie którzy uważają, że wszystko jest możliwe w grze takiej jak Minecraft. I to ma sens, gdyż nigdy nie zdarzą się tu dwa identyczne światy. W każdym razie, moja historia nie dotyczy Herobine'a, raczej to było wydarzenie które zmusiło mnie do zastanowienia sie, czy rzeczywiście gdzieś pod tymi bloczkami nie kryje się coś niewytłumaczalnego. Tak czy inaczej, oto moja historia...
    To był normalny dzień w moim świecie. Był on bardzo prosto nazwany, po prostu "New Worldeeeeee" i pracowałem nad nim od marca, kiedy to pierwszy raz uruchomiłem tę grę. Jak dotąd zbudowałem tam olbrzymi fort otoczony murem, dwa zamki oraz rozległy system kopalń i jaskiń. Było to rzeczywiście imponujące osiągnięcie (jeśli mogę tak o tym powiedzieć). W każdym razie, jako następny krok chciałem zbudować potężny posterunek, wykonany całkowicie z drewna, do czego rzecz jasna potrzebowałem drzew, ale już zdążyłem wykorzystać te nieliczne, rosnące w mojej pustynnej strefie na budynki, które już tam stały. Zebrałem więc kilka kamiennych narzędzi i udałem się w wędrówkę, aby znaleźć las. Szedłem przez dluższą chwilę aż dotarłem na brzeg nowego kontynentu, całego pokrytego drzewami. Zebrałem się do roboty, ścinałem jedno drzewo za drugim aż zaczęło się ściemniać.
    Nie chciałem ryzykować śmierci z ręki jakiegoś moba, więc zbudowałem sobie małe schronienie aby przeczekać noc. I właśnie tutaj rzeczy zaczynają się robić dziwne. Kiedy tylko ukryłem się, zaczęła grać muzyka (która zwykle towarzyszy początkowi nocy). Jednak zamiast spokojnej melodii, do której byłem przyzwyczajony, usłyszałem szybszą, intensywniejszą wersję. Brzmiało to jak szaleńcza gra na pianinie połączona z niezwykłym szeptem. Kiedy wyjrzałem ze schronienia, szepty przybrały na sile. Widziałem jak coś porusza się w oddali, co uznałem za zwykłe moby. Jednak z tej odległości wydawało się, że ciemny kształt przelatuje przez drzewa i przenika przez ściany.
    To nie było normalne i byłem wtedy nieźle przestraszony. Nagle całkowicie straciłem kontrolę nad moją postacią, jakby miała swój własny rozum. Zmusiła mnie, bym wyjrzał przez jedno z okien, prosto na góry w oddali. Na ich szczycie migotało blade światło. Wtedy zrobiłem szybko zrzut ekranu, by móc zapytać o to na forum Minecrafta. Kiedy tylko nacisnąłem f2, w moich słuchawkach rozległ się głośny pisk, przez który podskoczyłem. Zdałem sobie wtedy sprawę, że znów mogę kontrolować postać. Dźwięki nagle ustały, pozostawiając jedynie dziwną ciszę. Z oddali słyszałem jedynie odgłos zabijanej krowy. Resztę nocy spędziłem w moim schronieniu, wstrząśnięty i zdziwiony tym, co się wydarzyło. Ciągle jedynie wyglądałem przez okno na dziwne światło na szczycie góry. Byłem pewien, że jeszcze tam nie byłem. Mógłbym też przysiąc, że kilkukrotnie widziałem coś spadającego z gór. Chciałbym wiedzieć więcej, ale wtedy byłem trochę zbyt przestraszony, by wyjść z kryjówki, a co dopiero podejść do gór.
    Kiedy w końcu nastał poranek, nie było standardowej muzyki, nie było w ogóle żadnego dźwięku. Cały w nerwach opuściłem swoje schronienie i ruszyłem w drogę ku oddalonym górom. Kiedy w końcu wspiąłem się na szczyt zauważyłem, że był to dziwny, płaski teren, no, ale czasem lądy miewają taki kształt. Wszedłem tam, gdzie widziałem to światło, ale niczego nie znalazłem. Nie było żadnej pochodni ani czegokolwiek, co mogłoby dać światło. Spojrzalem w dół w kierunku kryjówki i zrobiłem kolejny zrzut ekranu. Kiedy schodziłem z gór żeby w końcu wynieść się stąd w diabły do mojego fortu zauważyłem niewielki otwór o wymiarach 2x2 w ścianie. Ciekawość zwyciężyła i wszedłem do tej dziury. Prowadziła do prostego, mrocznego tunelu. Kiedy tak szedłem nim, nie widząc dalszego sensu zwiedzania zauważyłem na jego końcu słabe światło.
    Zdecydowałem, że odnajdę jego źródło i szedłem prosto aż dotarłem do załomu, gdzie zza rogu świeciło niezwykle jasne światło, niemożliwe do uzyskania w grze. Kiedy odwrócilem się w jego stronę usłyszałem coś jakby jęk i nagle program się wysypał. Kiedy włączałem ponownie grę, byłem lekko zmieszany. Mój plik "New worldeeeee" nazywał się teraz "HELL". Kiedy go uruchomiłem, Minecraft znowu się posypał. Kiedy po raz kolejny go uruchomiłem, plik po prostu zniknął. Przeszukałem foldery gry, ale nie moglem ich nigdzie znaleźć. Pamiętając o zrzutach, przejrzałem je. Na pierwszym, zrobionym nocą, dobrze widać to dziwne światło na szczycie góry, a na drugim byłem na tej górze, patrzący na kryjówkę.
    Kiedy przyjrzałem się mu bliżej zauważyłem coś, czego na pewno nie było, kiedy stamtąd wychodziłem. To jakiś ciemny kształt kryjący się tuż za miejscem, w ktorym stałem nocą. Nie trzeba chyba mówić, że tamtego dnia zacząłem wierzyć, że coś się kryje pod tymi bloczkami. Do tej historii zamieszczam oba obrazy na dowód tego, czego doświadczyłem. Dzięki za przeczytanie,
    Gracz Minecrafta, sneekurp.

    http://img847.imageshack.us/img847/1...0817164819.png
    http://img820.imageshack.us/img820/5...0817165207.png
    Nie moje, znalazłem na paranormalne.pl.

  20. Reklama
Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. Smiechowisko - tylko tutaj linki do smiesznych rzeczy
    Przez Palladni w dziale O wszystkim i o niczym
    Odpowiedzi: 668
    Ostatni post: 24-09-2013, 18:23
  2. Najstraszniejsza CREEPYPASTA - konkurs
    Przez konto usunięte w dziale Artyści
    Odpowiedzi: 68
    Ostatni post: 20-07-2013, 17:55
  3. Straszne przyciny
    Przez bojkowY w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post: 24-12-2012, 18:54
  4. Straszne spowolnienie internetu. OTL
    Przez Pro Gimbus w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post: 24-11-2012, 12:08
  5. Straszne schody - mini gra - 30mb na zawał.
    Przez Scyther w dziale Inne gry
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post: 03-02-2012, 15:43

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •