Reklama
Strona 61 z 109 PierwszaPierwsza ... 1151596061626371 ... OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 901 do 915 z 1626

Temat: Creepypasta - straszne rzeczy tutaj pokazujom

  1. #901
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    to może coś kolejnego, też znalezione na rozruszanie tematu


    Miałem napisać artykuł o tajemniczej śmierci siedmiu nastolatków. Zgon stwierdzono w mniej więcej tym samym czasie, poniesiony został przed komputerami, w różnych częściach Polski. Nigdy nie doszliby prawdopodobnie do związku pomiędzy tymi śmierciami, gdyby nie jedna z dziewczyn, która jakimś cudem uniknęła tego losu i zgłosiła całe wydarzenie na policję.
    Wiecie, jak się, kurwa, uchroniła?
    Wylogowała się, gdy jeszcze był czas.
    Szczerze mówiąc, nie jestem specjalnie przekonany do takich "tajemniczych" spraw. Zazwyczaj okazują się dużo mniej tajemnicze niż początkowo zakładam. Na jaw wychodzi idiotyzm dzisiejszej młodzieży, która wręcz lubuje się w popełnianiu samobójstw wraz ze swoimi internetowymi znajomymi. Poważnie, ostatnio miałem taką sprawę. Przerażająca w głupocie. Zwłaszcza, że jedna z osób po drugiej stronie kabla tylko udawała, że zażywa tabletki. Ale nie o tym chciałem.
    Dziewczyna była wyjątkowo niedostępna, gdy chodziło o wydobycie z niej jakichkolwiek informacji. Dowiedziałem się tylko, że grupka znajomych, którzy od jakiegoś czasu "obijali się" razem w necie, wchodzili na specyficzny czat. To nie był mIRC, ale coś w tym rodzaju. Rozmawiali o wszystkim, o niczym, znali się od kilku dobrych lat i po prostu lubili swoje towarzystwo. Była ich mniej więcej dziesiątka. Tego dnia kilku z nich nie było akurat na czacie. Dwójka pozostałych nie wchodziła od około miesiąca. Poznali się w necie, potem spotkali w realu i od tego czasu byli sztandarową parą czatową, chodząc ze sobą w realu. Love story rodem z taniej komedii romantycznej, ale nie wnikałem.
    Dziewczyna, pseudonim "laleczka", odpowiadała na większość pytań półsłówkami. Ale w końcu jej odpowiedzi stały się zbędne. Z jakiegoś powodu, wydobycie loga z tamtego dnia graniczyło z cudem. Baza danych uparcie twierdziła, że dwudziesty szósty czerwca w ogóle nie istniał. Że nie było godziny dwudziestej trzeciej dwadzieścia cztery, bo o tej dokładnie "framuga" pojawiła się na czacie.
    Nie było ich. A potem nie tylko Internet wymazał ich z pamięci.

    Odmówiłem napisania artykułu po przeczytaniu tego loga. Szczerze? Mam dość. Chyba rzucę tę robotę. Póki jeszcze mam, kurwa, czas. Póki wiem, że jeszcze mogę.
    Czytacie to na własną odpowiedzialność.
    I nie, kurwa. Nie mnie obwiniajcie, jeżeli ktoś (coś?) zapuka do drzwi.

    * framuga has joined #poyeby
    <koronna> no tak, jak zawsze zwalasz na mnie xD trzeba bylo przyjsc a nie teraz narzekasz
    <koronna> framuuuuuuś!!!!1 :>:>:>
    <papierowysamolocik> dobra, skoncz kora ;p nie moglem i tyle, szkoda
    <papierowysamolocik> FRAMUGAAAAa <3
    <zatormuzgu> Framuga :o Coś dawno Cię nie było (:
    * czlowiek has quit
    * czlowiek has joined #poyeby
    <czlowiek> kurwa znowu
    <czlowiek> framuga :D co tam mała
    <koronna> i znow cicho xddd frami co tam, nie bylo cie z miesiac, tlumacz sie hahaha
    <zatormuzgu> No właśnie, ja tu sobie włosy z głowy rwałem i chcę wytłumaczenia.
    <czlowiek> no i epeja też długo nie było pokłóciliście się misiaki?
    <koronna> :[
    <papierowysamolocik> fram nas olewa <3
    <zatormuzgu> Nie pierwszy raz (:
    * alejaroz has quit
    <framuga> nie wiem co z epejem.
    <czlowiek> jak to?
    <koronna> poklociliscie sie, pysiaki? :<<<
    <zatormuzgu> Uu, czyżby nasza mała Framużka doznała sercowego zawodu? (:
    <czlowiek> i dobrze w końcu może być ze mną <3 mwahahaha
    <papierowysamolocik> ale bez zartow. fram co jest?
    <koronna> omg czlowiek wez... czlowieku xD
    <framuga> niewidziaaam go od miesiac.a.
    <czlowiek> popiło się widzę <3
    <koronna> czlowiek kurwa :[ framuś jak to? wyjechal gdzies czy jak?
    * alejaroz has joined #poyeby
    <alejaroz> jj
    <alejaroz> fram <3333333333333
    <zatormuzgu> dobra, Fram, bez żartów. O co chodzi? Jaja sobie z nas robicie z epejem, czy jak? :PP Pozdrów go jak siedzi obok pijany.
    <papierowysamolocik> nie podoba mi sie to
    <czlowiek> mi też nie byłoby fajniej jakby koronka wysłała nam swoje nagie fotki w końcu czy coś ile można prosić
    <alejaroz> jak próbowales rozluźnic atmosfere to sie nie udalo xD
    <zatormuzgu> Twoje poczucie humoru, człowieku, jest czasem naprawdę fffkurfiające.
    <framuga> .
    <koronna> dobra fram, mow o co chodzi bo zaraz lece, a nie zasne przez ciebie teraz :[
    <czlowiek> chodź do mnie koronko, ja cię tak zmęcze że zaśniesz od razu :D
    <koronna> spadowa :[
    <papierowysamolocik> wlasnie spadowa od mojej niuni ;p
    <framuga> byliśmy w tuym domuco mwilam ze pojdzie mu.
    <koronna> coooooo...
    <zatormuzgu> Nie kojarzę nic takiego?
    <papierowysamolocik> aaaaa tego opuszczonego?
    <framuga> tak
    <czlowiek> i co? napadł was szalony ekshibicjonista? <3
    <koronna> kurwa czlowiek :[
    <zatormuzgu> Powaga, mnie też to już nie bawi
    <zatormuzgu> I co, Fram?
    <papierowysamolocik> boze, opuszczone domy :| zesralbym sie ze strachu, serio
    <papierowysamolocik> po co tam szliscie w ogole
    * laleczka has joined #poyeby
    <koronna> laleczka <3
    <alejaroz> lali <3
    <zatormuzgu> Lala (:
    <laleczka> siemka : D
    <czlowiek> no dobra, co poradzę że macie chujowe poczucie humoru :<
    <czlowiek> lala :*
    <laleczka> co tam?
    <czlowiek> fram coś smędzi, ale nie można się z nią dogadać, bo pijana <3
    <laleczka> :o
    <czlowiek> ej opowiem wam kawał o żydach
    <zatormuzgu> Człowiek, skończ, bo cię wykopię (: I nie żartuję tym razem.
    <koronna> brawo zator :D
    <czlowiek> UUU RYGOR
    <papierowysamolocik> czas najwyzszy xD
    <laleczka> nie wywalajcie człowieczka, to nie jego wina że ma mały móżdżek:(
    <koronna> dobra, fram, jestes tam?
    <alejaroz> ale z ciebie
    <alejaroz> zawodowy raper koronka :D
    <koronna> wiadomka, rapuje jak glodna stonka <3
    <papierowysamolocik> hahaahhahaah
    <zatormuzgu> Framugo, puk puk? Odpowiedz nam. Co z tym domem?
    <czlowiek> pewnie poszła siku nie przeszkadzaj jej
    <zatormuzgu> Słyszałeś człowieku o takim szalonym wynalazku jak znaki interpunkcyjne ?
    <czlowiek> NIE CO TO?
    * rydwanik has joined #poyeby
    <czlowiek> RYd WANNNNN :D :D :D kolejny zaginiony się odnalazł
    <laleczka> ale rydwanika nie było tylko tydzień xD
    <koronna> ryd :* jak tam wyjazd ?
    <papierowysamolocik> mocarny rydwaniarz, hahhahaha <3
    <zatormuzgu> Witaj, Rydwanik (:
    <rydwanik> cze, zaboludy :P
    <laleczka> teraz to i ja się wkręciłam. framuś, halo halo? :[
    <rydwanik> zajebiscie , ale wiecej nie pije :P
    <laleczka> kojarzę coś z tym domem
    <papierowysamolocik> no, ja juz tez, mieli tam isc
    <czlowiek> uu abstynencie to nie popijesz sobie z fram która jest nową czatową alkoholiczką :D
    <zatormuzgu> Głupie zapędy epeja, wiedziałem, że w końcu dojdzie do czegoś głupiego.
    <alejaroz> ale nawet nie wiemy co sie stało, nie spekuluj, zator
    <framuga> poszlismy mtam wie czore m z latarkqami. nie wie m po co. strasznie chcaoal tam ise aobaczye te n d om. ja je ste m prze cie z strachwliwa w chjuwj no to nie chcialam ale mnie prze konal i poszlusmy we wd wojke . i kurwa, wie cie co sid okazalo. posprzaral te wszystkie gruzy, rozlozyl kocyk, wino, piknik. rany, nie spod zie walam sie te go w igole . skolowal nawe tp prze nosny od twarzae i puscil nam nasza pisoe nke . bajka. bylo cud nie ale szcze golow nie powie m, sami sie d omyslcie . ale to nie je st wazne .
    <rydwanik> wrocilem by pozrec wasze dusze XDDDDDDDD
    <koronna> awwwwww jaka randka <33
    <rydwanik> lol nie wiedzialem ze z epeja taki romantyk
    <czlowiek> koronka też zabiorę cię na taką chcesz?
    <alejaroz> ojejuuu :< czemu mi nikt tak nie robi
    <zatormuzgu> No dobra. To nie jest ważne... to co jest ważne?
    <rydwanik> tez tak zrobie mojej lubej :P
    <czlowiek> fram nie pij już tyle martwię się o twoją wątrobę :C
    <papierowysamolocik> ja o twoj mozg czlowiek <3
    <koronna> on juz dawno go nie ma xD
    <alejaroz> nigdy go nie miał xD i co dalej fram?
    <czlowiek> dziki seks alejka zasłoń oczy :C
    <koronna> jebne cie kiedys, przysiegam
    <rydwanik> ... wszyscy milcza i czekaja w napieciu na druga czesc :P super
    <czlowiek> ak w kinie kurwa :D
    <framuga> w ogole ... jak ptoe m le ze lismy na tym kocyku to cos pie przne lo na gorze te go d omu. myslalam, ze umre ze sttachu w te j chwili, a ,acie k sie wkurwi. znaczy e pe j. cos migne lo na schod ach ktore wid zie lismy z te hgo wie lkie go salonu, w ktorym sie d zie lismy bo nie bylo nigd zie d rzwi. czyjas twarz. ktos sie zasmial. prawie sie z sikalam w spoid nie , d oslownie . a e oe j wkurwiony ze prze me k wie d zial o tym planie tajne j rand ki i przysze d l tuz kame ra jak to on ze by nagrae jak sie kochamy . i posze d sl na gore . cze kalam chyba z god zine . nie wie m. wyd awalo mi sie ze strasznie strasznie d lugo a jak spojrzalam na ze gare k to bylo 5 minut. slyszalam wszystko, je go kroki na gorze , jak cos mowi jakby z kims faktycznie gad al. ale nie krzyczal a jakby to byl prze me k to by sie d arl albo go pobil czy cos. strasznie mi sie to nie pod obalo ale balam sie ise na gore . balam sie e tz sie d zie e sama w tym pokoju. i nagle je b na d ole .
    <papierowysamolocik> bozeeee :< boje sie, nie mow dalej
    <czlowiek> ale z ciebie cipa papierku :D
    <laleczka> sam byś się zesrał człowiek
    <alejaroz> rany boskie O_______O""
    <rydwanik> O NIE TO NA PEWNO BYLY DUCHY XDDDDDDDDDD
    <koronna> oooooomggggg :o :o :o i co to bylo?
    <czlowiek> nieważne co epej napewno by im najebal :D
    <zatormuzgu> Cicho, wy dwaj.
    <rydwanik> bo co, wykopiesz nas? <3
    <czlowiek> nieśmiertelny duet człowieka na rydwanie powrócił :D
    <czlowiek> daj się nam nacieszyć
    <rydwanik> chyba rydwana na czlowieku :/
    <czlowiek> dobra nudzi mi sięęę fram ciśnij dalej bo scenariusz tego porno póki co jest mało porywające
    <zatormuzgu> Przysięgam, człowiek.
    <czlowiek> na mamusię czy tatusia? <3
    <rydwanik> jestes niegrzeczny czlowiek, zator da ci klapsa :P
    <czlowiek> zazdrościsz co? :D
    <koronna> ej skonczcie juz. fram? i co?
    <papierowysamolocik> zw :C
    <framuga> w koncu wrocil jakis d ziwny i pwoe id zial tylko 'wypie rd laamny stad '. prze strasosna nie na zarty zapytyalam ocb co tam bylo i wogole . ale nie e nie chcialm mowic. pwoe id zial ze mam sie nie martwie i tyle . i od prowad zil mnie d o d omu, nie p pocwalowal na poze gnanie , a zawsze to robil. byl d ziwny blad y, nie swoj, milczacy i wscie kly. myslalam ze je st zly na mnie i nie wie d zialam d lacze go. to bylo naprawd e straszne , zachowywal sie jak nie o n zuype lnie . nie znalam te go macka. i tak nad obra sprawe to ostatni raz gd y go wid zailam. wrocilam d o d omuy poszlam spac, troche smutna ze tak d ziwnie tocbylo. i od te j pory zniknal. nie wroicl d o d omu na noe je go matka d zwoni d zie hn poznie j i wrze szczy na mnie gd zie on je st. zglisili w koncu ze je st zaginiony. prze szukali te n d omm. i nie tam nie bylo. nie bylo nawe t te gfo kocyka i zarcia ktore tam zostawilismy. nie ma go. zniknal. kurwa. sie d ze i placze od mie siaca. placze i pij. pocie szcie mnie boj uz se rio nie wie m co robic.
    <alejaroz> O_____________O
    <koronna> boze.....
    <zatormuzgu> Ale jak to zniknął? Tak po prostu? Kiedy zgłosiliście zaginięcie?
    <alejaroz> ma wyłączony telefon i wszystko?
    <rydwanik> kurwa.
    <koronna> biedna fram :((((((( <przytul>
    <laleczka> boże kochanie, trzymaj się jakoś, wszystko na pewno się ułoży!
    <koronna> czlowiek az zaniemowil :|
    <rydwanik> no...
    <czlowiek> przykro mi fram serio
    <alejaroz> :(
    <laleczka> straszna sytuacja
    <rydwanik> nooooo
    <framuga> no. nie wiem. co te raz.
    <czlowiek> szukajcie a znajdziecie
    <zatormuzgu> Człowiek,kurwa.
    <czlowiek> no co
    <rydwanik> nie, powaznie, moze ma jakiegos dola czy cos i musial wyjechac zeby przemyslec zycie... ludzie czasem tak robia
    <rydwanik> na pewno wszystko sie wyjasni
    <papierowysamolocik> jj. teraz nie zasne w nocy. fram wspolczuje mega :C
    <framuga> zw telefon
    <koronna> booze.
    <papierowysamolocik> boze.
    <laleczka> no, boże.
    <alejaroz> aż nie wiem co powiedzieć
    <koronna> i nagle wszystkie moje problemy sa tak kurewsko male
    * epej has joined #poyeby
    <alejaroz> O__O
    <koronna> WTFFF
    <rydwanik> EPEJ
    <czlowiek> mówiłem że się znajdzie B)
    <zatormuzgu> Epej, co to kurwa ma być?
    <epej> 10
    <rydwanik> lol. co...
    <czlowiek> :o
    <alejaroz> O_O""""""
    <koronna> ok nie podoba mi sie to
    <laleczka> EPEJ CHUJU, GDZIE TY BYŁEŚ?
    <rydwanik> teraz to nie wiem czy fram mowila na powaznie czy sobie z nas beke kreca :P
    <czlowiek> hahahahaha no pewnie że bekę
    <koronna> no ta bo z epeja zawsze byl jebany zartownis
    <zatormuzgu> No mi to nie wygląda na żart. Chyba, że jakiś chory. Bardzo w twoim stylu, człowiek.
    <papierowysamolocik> wlasnie, pewnie wlamal sie na konto epeja :C
    <czlowiek> tak bo ze mnie taki zawodowy kurwa haker
    <rydwanik> pfff on nie umie :/
    <epej> 9
    <alejaroz> O_______O
    <koronna> CO?
    <rydwanik> do czego ty kurwa odliczasz?
    <czlowiek> do końca twoich dni <3
    <laleczka> epej byś się wytłumaczył :|
    <koronna> wtf. wtf. wtf. :o
    <papierowysamolocik> fram cho tuuuuuuuuu i powiedz ze macie pojebane poczucie humoru :C
    <epej> 8
    <koronna> ok nie rozumiem tego ale sie poplakalam
    <rydwanik> skonczcie to gowno
    <laleczka> koronka ja też :| nie lubię takich sytuacji
    <czlowiek> kurwa ludzie to tylko internet
    <rydwanik> bez zartow czlowiek, cos tu smierdzi
    <czlowiek> no chyba ty
    <zatormuzgu> Jezu, dopiero zauważyłem. Epej nie ma numeru IP.
    <alejaroz> co O_______O
    <zatormuzgu> No jestem opem i widzę IP logujących się na czat.
    <zatormuzgu> Epej nie ma jebanego IP.
    <papierowysamolocik> ok zaraz i ja sie poplacze :C
    <czlowiek> kogo jak kogo ale żeby zatora wkręcili do tej gierki to sztuka :D
    <zatormuzgu> Kurwa, człowiek. Nie żartuję.
    <epej> 7
    <laleczka> idę stąd, przyjdę jutro jak prze staniecie odpierdalać.
    * laleczka has quit
    <czlowiek> ja zostaję <3
    <epej> 6
    <framuga> wypierdalajcie stad
    <koronna> co?
    <papierowysamolocik> jezu... o co chodzi :C
    <koronna> fram wez bo ja serio tu rycze
    <zatormuzgu> Framuga?
    <czlowiek> lubię tak na ostro <3
    <alejaroz> ludzie mam dreszcze :(
    <framuga> zadzwonil
    <framuga> telefon
    <framuga> mama
    <framuga> epeja
    <framuga> on nue zyt
    <epej> 5
    <framuga> nie zyje
    <framuga> nie zyje kurwa
    <framuga> nie zyje
    <alejaroz> O______________________________O
    <czlowiek> ok nawet ja uznaję ten żart za niesmaczny framuga
    <czlowiek> a to już bije rekordy chujowości
    <zatormuzgu> Co takiego?
    <rydwanik> no to kto siedzi na koncie epeja :o
    <framuga> nie wiem kurwa i nie chce wiedzie c
    <framuga> boze
    <framuga> co to jest za gowno
    <framuga> boze
    <framuga> boze
    <koronna> FRAMUGA SPOKOJNIE
    <rydwanik> musi byc na to jakies wytlumaczenie, bez jaj
    <epej> 4
    <czlowiek> no raczej
    <alejaroz> blagam was :o :o :o
    <koronna> omamo boje sie.
    <papierowysamolocik> ja tez :C
    <koronna> BOZ. nie moge wylaczyc czata
    <zatormuzgu> Ja też nie mogę. Nie chce mnie wylogować.
    <papierowysamolocik> mnie tez :C
    <alejaroz> boze mnie te z
    <czlowiek> JA TEŻ NIE MOGE
    <czlowiek> co za gówniany żart kurwa
    <czlowiek> skończcie to
    <rydwanik> kurwa no
    <epej> 3
    <koronna> jezu
    <czlowiek> weźcie
    <zatormuzgu> Nie mogę nawet zrestartować komputera. Nic nie mogę zrobić.
    <framuga> hahahahahahaa
    <rydwanik> CO CIE KURWA SMIESZY FRAM?
    <alejaroz> o__________o"
    <koronna> boze, rycze, tez nive nie moge. nicjicnc... ..jezuzuzuz.
    <czlowiek> nie napierdalaj w klawisze jak chora kor
    <koronna> ale nie moge boje sie
    <papierowysamolocik> tez nie moge nic wylaczyc
    <alejaroz> chcę stąd iść chcę stąd wyjść
    <epej> 2
    <koronna> omg
    <koronna> ommggggg
    <koronna> mogggmgmgmg
    <alejaroz> O_O
    <czlowiek> rany powysyłali nam wirusy nie srajcie
    <rydwanik> nie bawi mnie to
    <zatormuzgu> Mnie wyjątkowo to nie bawi.
    <papierowysamolocik> :CCCCCCC
    <alejaroz> źle się czuję
    <koronna> zaraz się zrzygam na monitor czy nie wiem
    <rydwanik> j tez
    <papierowysamolocik> boze jedyny, trzese sie caly, tez zke iue czuje
    <rydwanik> co-t0-mabyc-
    <zatormuzgu> Ja tez czuję się jak goiwno.
    <framuga> papapapaapapapapaa
    <alejaroz> O_O
    <koronna> co...
    <papierowysamolocik> zsikam sie chyba
    <czlowiek> :o
    <epej> 1
    <koronna> OKURWA CO TO JEST
    <czlowiek> zw ktoś wszedł
    <rydwanik> matka przyszla kurwa
    <rydwanik> anieto ktos inn
    <papierowysamolocik> BOZE KTOS W POKOJU
    <zatormuzgu> Ja pierdole
    <alejaroz> JEZU KRYWA CHRYSE COS
    * koronna has quit
    * czlowiek has quit
    * rydwanik has quit
    * papierowysamolocik has quit
    * alejaroz has quit
    * zatormuzgu has quit
    * framuga has quit

  2. #902

    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Kraków
    Posty
    695
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Dobre to, propsy, dawac wiecej takich.

  3. #903
    Avatar E.R
    Data rejestracji
    2010
    Posty
    536
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Jasne kurde, jakby coś do pokoju weszło to by pisali o tym na chacie, a potem "zabójca" by ich wylogował. Ogar. ;dd

  4. Reklama
  5. #904
    Avatar viionc
    Data rejestracji
    2009
    Położenie
    Gorzów Wlkp.
    Wiek
    31
    Posty
    4,835
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj E.R napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Jasne kurde, jakby coś do pokoju weszło to by pisali o tym na chacie, a potem "zabójca" by ich wylogował. Ogar. ;dd
    Widać nie rozumiesz jaki sens mają kripipasty ;d

  6. #905
    Avatar Fedake
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Żory
    Wiek
    29
    Posty
    229
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    Dobre :D Czytając to spadło mi coś z półki i chyba miałem zawał.

  7. #906
    Avatar bojkowY
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Gdynia
    Wiek
    32
    Posty
    1,740
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    O kurde, jeden z lepszych tematów ;D może poczekamy do 00;00 ;d i wtedy bedzie klimat ;D dzisiaj jestem sam w chacie to napawam się trochę strachu pff

  8. Reklama
  9. #907
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    coś kolejnego, ofc też nie mojego autorstwa

    Klucz

    Zbudziły mnie promienie porannego słońca przenikające przez cienką, błękitną firankę. Z lekkim rozdrażnieniem podniosłem kołdrę do góry i po założeniu kapci udałem się do łazienki załatwić to, co każdy człowiek robi po przebudzeniu.
    Po opróżnieniu pęcherza i napełnieniu żołądka kawą pospiesznie się ubrałem w nowy, grafitowy garnitur i zapakowałem wszystkie firmowe dokumenty do teczki. Sprawdziwszy (zawsze miałem fioła na tym punkcie) czy wszystkie okna są zamknięte, gaz zakręcony, przekręciłem klucz w zamku i wszedłem do windy. Dopiero tam puknąłem się w czoło, aż zapewne po klatce schodowej rozeszło się piękne echo. Zapomniałem krawatu, znowu. Nerwowo począłem klikać w klawisz z cyferką „sześć”, jednak bez kliknięcia stopu się nie obeszło. Dopiero wtedy winda łaskawie, jakby na złość wgramoliła się na szóste piętro. Przeszukałem szybko kieszenie w poszukiwaniu kluczy, jednak ich nie znalazłem. Przegrzebałem teczkę i jak wywnioskowałem zapewne wypadły mi w windzie kiedy zawiązywałem buty. Wyśmienicie, znowu będę spóźniony. Po przywołaniu windy z powrotem (bo oczywiście już ktoś zdążył ją ściągnąć) bez przerwy rzucałem okiem na zegarek, który w przeciwieństwie do windy bardzo pospiesznie wykonywał swoją robotę. Pum, w końcu, wsiadam do windy, są! Wybieram odpowiedni klucz, wsadzam do zamka i… Nic. Czyżbym z tego stresu posłużył się nieodpowiednim? Nie, to na pewno ten, jednak dla pewności wyprobowuję też inne. Bez skutku. Cholera jasna, do dupy, dzisiaj pojawię się w biurze bez wisielca, czas jest nieubłagany.
    Dzień minął normalnie. Szef był nawet milszy niż zwykle a i projekt nad którym pracowałem ostatnie kilka dni wyjątkowo przypadł mu do gustu. Zadowolony z dnia pracy zmierzam w stronę samochodu. Tak, znowu czegoś zapomniałem, telefonu komórkowego. Żeby nie tracić czasu szybko wbiegam na drugie piętro biurowca gdzie znajduje się mój gabinet i naciskam klamkę. Nic. Pewno woźny już zdążył wszystko pozamykać. Trudno, dzisiaj i tak już na nic mi się telefon nie przyda. Opuściłem biuro i wsiadłem do samochodu. Tu stoczyłem następną batalię, za żadne skarby auto nie dało się uruchomić, dało się tylko słyszeć dźwięk dławiącego się silnika. Ryknąłem ze wściekłości, trzesnąłem drzwiami i udałem się na postój taksówek. Akurat jeden kierowca był wolny, przywitałem się uprzejmie i zająłem miejsce.
    Podróż mijała we względnej ciszy, jednak w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że zapomniałem zadzwonić po ślusarza. Zagadnąłem kierowcę czy dałby mi zadzwonić ze swojego telefonu, ten jednak odmówił. Jednak stwierdził, że jego szwagier się tym trudni i może go poprosić o pomoc. Uradowany, zgodziłem się i podałem dla pewności jeszcze raz mój adres.
    W końcu pod blokiem, księżyc już świecił całkiem mocno zza nielicznych chmur na niebie. Nie miałem ochoty czekać na zewnątrz, bo zaczynało się robić chłodno więc wszedłem na klatkę schodową i postanowiłem zaczekać pod swoim mieszkaniem. Chciałem włączyć światło, ale żarówka tylko strzeliła i zgasła na amen. Będę musiał rano poprosić dozorcę o wymianę. Wszedłem więc po ciemku i zawołałem windę, która nadzwyczajnie szybko przyjechała z dziewiątego piętra. Lekko zaniepokojony, że coś może być nie tak mechanizmami, wsiadłem do środka i nacisnąłem szóstkę. Trach. Winda zatrzymała się na półpiętrze. Przycisk alarmowy nie reagował, więc zacząłem wołać o pomoc, odpowiedział mi tylko jednak pijacki śmiech, pewno sąsiada-menela. Kurwa mać, naprawdę mam już dosyć tego dnia. Kiedy jednak śmiech sąsiada ustał winda ponownie ruszyła do góry, jednak zamiast zatrzymać się na szóstym piętrze stanęła na piętrze trzecim. „Wejdę dalej po schodach”, pomyślałem, miałem dość tego złomu nazwanego dumnie windą. To co jednak zobaczyłem wysoce mnie zszokowało. Nie pamiętam by trzecie piętro tak wyglądało. W przeciwieństwie do mojego było obskurne, ze ścian odłaził tynk, koło rur widać było wyraźną pleśń i grzyby a numery na wszystkich mieszkaniach zostały poodwracane. Moją uwagę też zwrócił fakt, że klosz został pomalowany na zielony kolor, stąd dziwny kolor światła, jak w horrorze przy trybie noktowizyjnym. Mając dość tego miejsca ruszyłem w stronę schodów, ale zabijcie mnie do jasnej cholery, nie mogłem ich znaleźć, nie mogłem znaleźć pieprzonych schodów, albo ich nie było, miałem wrażenie, że chodzę w kółko. I faktycznie tak było. W paranoi krążyłem i krążyłem, a zdawało mi się też, że za każdym okrążeniem piętro wygląda coraz gorzej. I chyba miałem rację, w pewnym momencie drzwi do jednego z mieszkań po prostu pękły. Tracąc jakiekolwiek resztki zdrowego rozsądku wbiegłem do pomieszczenia. Zdziwło mnie to, ale też sprawiło, że odetchnąłem z ulgą, ale mieszkanie wyglądało normalnie, ot, normalny przedpokój, światło dobiegające zapewne z salonu, łazienka, kuchnia i jeszcze jeden pokój. Po cichu zawołałem „Kto tam”, jednak nikt mi nie odpowiedział. W salonie nikogo nie było, w innych pokojach też nie. Został jeden. Chciałem zajrzeć przez okno, ale wiecie jakie drzwi kiedyś robili, grube szkło ze wzorkami, znak dawnych czasów. Nic to, postanowiłem po cichu wejść do środka. To była sypialnia, a w łóżku ktoś spał i chrapał. Chrzkąnąłem, ale osoba się nie obudziła, więc podszedłem do łoża i ujrzałem w nim śpiącą na boku starszą kobietę odwróconą do ściany. Delikatnie dotknąłem jej ramienia, a ta powoli zaczęła się odwracać. Pisnąłem jak mała dziewczynka gdy zobaczyłem, że jej twarz jest pokryta oczami. Cholernymi oczami, cała twarz! Wciąż krzycząc otworzyłem z kopniaka drzwi i wybiegłem z pokoju. Tu czekała mnie następna niespodzianka. Znalazłem się na klatce schodowej. Tak, tym razem ze schodami, zniszczonymi, jakby się miały zaraz zawalić, ale nie dbałem o to, wbiegałem najszybciej jak potrafiłem, miałem wrażenie jakbym pokonał już kilkanaście pięter jednak nie, to dopiero piąte, jeszcze tylko jedno, jeszcze tylko parę stopni i będę u celu, pod swoim domem, bezpieczny i w końcu, po tych kilku sekundach trwających wieczność. Jestem, mieszkanie numer osiemdziesiąt dziewięć, normalny korytarz, wszystko jak dawniej. Tak bardzo chciałem już być w domu, tak bardzo chciałem pozbyć się obrazów które widziałem, ale jeszcze czekałem na ślusarza. Ruszyła winda, wjeżdża na górę, przyznam, że byłem trochę zaniepokojony, ale w końcu dojechała a z niej wyszedł najnormalniejszy człowiek. Jedno wzbudziło jednak moją uwagę i sprawiło, że znowu ciarki przeszły mi po plecach. Panel nie pokazywał szóstego piętra, tylko piętro numer 666666666. Moje rozważania przerwał jednak mężczyzna, który żując gumę spytał od niechcenia
    - Co się stało?
    Przekazałem mu wszystkie informacje, ten cały czas potakując stwierdził szybko:
    - Potrzebuję tylko jeszcze jednej rzeczy
    Po czym schylił się i wyjąwszy z torby małą siekierę uderzył mnie nią w nogę. Zwaliłem się na podłogę bezwładnie wyjąc z bólu, kiedy ten szaleniec zaczął dosłownie wyszarpywać mi kość z nogi. Mimo niewyobrażalnego cierpienia kopnąłem go drugą nogą w twarz i zacząłem biec nie zważając na ból. Jednak czemu, kurwa, czemu biegnę przed siebie długim, niekończącym się korytarzem, za mną biegnie pieprzony szaleniec z twarzą zalaną krwią z powyrywanymi kawałkami mięsa w dłoniach, dlaczego do jasnej cholery bięgnę coraz wolniej, jakbym był w jakiejś galarecie, on jest już za mną, pomocy, błagam, pomocy, on mnie już…

    Obudziłem się zlany potem. Byłem w swoim łóżku, w swoim pokoju, w swoim mieszkaniu. Zły sen… Zajebiście realistyczny, paskudny, zły sen. Otrząsnąwszy się z wrażeń nocnych mając ochotę tylko wyjść z domu, pospiesznie się ubrałem i opuściłem mieszkanie. Zamknąłem drzwi, sięgnąłem po pęk kluczy.
    Dlaczego, w imię Najświętszej Panienki, mój pieprzony klucz jest zrobiony z kości?!

  10. #908
    Avatar Chivi
    Data rejestracji
    2010
    Położenie
    wrocław
    Wiek
    31
    Posty
    4,761
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    stare, ale łapcie :P
    Suicidemouse.avi

    Czy pamiętacie kreskówki z Myszką Miki z lat 30-tych? Te, które kilka lat temu zostały wydane na DVD? Słyszałem, że jedna z nich nigdy nie została wydana i jest niedostępna nawet dla najbardziej zagorzałych fanów Disneya. Z kilku źródeł wiem, że ów film to tak naprawdę nic nadzwyczajnego. Po prostu zapętlony fragment, w którym widać Mikiego idącego ulicą wzdłuż sześciu budynków. Całość trwa może dwie-trzy minuty, po czym następuje wyciemnienie ekranu. Nie ma tam też żadnej miłej dla ucha melodii. W zasadzie muzyka w tej kreskówce nie jest nawet muzyką – jest to po prostu bezładne walenie w klawisze pianina przez półtorej minuty, a przez resztę filmu słychać szum. To nie był ten Miki, którego wszyscy później polubiliśmy – nie tańczył, nawet się nie uśmiechał, po prostu sobie szedł przed siebie ze zwyczajnym wyrazem twarzy i spuszczoną głową, sprawiając wrażenie smutnego i przygnębionego. Przez pewien czas każdy myślał, że po wyciemnieniu ekranu film się po prostu skończył. Gdy Leonard Maltin recenzował starsze odcinki, decydując o tym, które z nich mają być umieszczone na kompilacji, stwierdził, że to coś jest zbyt głupie, żeby znalazło się na DVD, chciał jednak mieć cyfrową kopię nagrania ze względu na to, iż było ono stworzone przez Disneya. Gdy zgrał to do postaci cyfrowej i zapisał plik na dysku swojego komputera, zauważył dziwną rzecz...
    Cała kreskówka trwała dokładnie 9 minut i 4 sekundy.

    Mój znajomy, asystent prezesa Walt Disney Pictures i zarazem kolega pana Maltina, dostarczył mi takie oto informacje mailem:

    „Wyciemnienie trwało do szóstej minuty, potem znów widać było Mikiego idącego ulicą. Jednak dźwięk był już zupełnie inny. To był bełkot. Nie był to jednak żaden język, brzmiało to bardziej jak mocno zniekształcony odgłos płaczu. Hałas robił się coraz głośniejszy, na obrazie zaczęły pojawiać się dziwne zakłócenia. Chodnik jakby zaczął się cofać pod nogami myszki, a na ponurej twarzy Mikiego powoli zaczął pojawiać się uśmiech. W siódmej minucie bełkot zmienił się w przerażający, bardzo nieprzyjemny dla ucha krzyk, a obraz zaczął się robić jeszcze dziwniejszy. Zaczęły pojawiać się kolory, co w tamtych czasach nie było możliwe. Twarz Mikiego zaczęła się deformować, oczy przemieściły się w zupełnie inne miejsce – jakby na podbródek. Budynki w tle zaczęły falować w powietrzu, a chodnik wciąż się cofał, a potem kierował we wszystkie możliwe strony. Ten przeraźliwy krzyk trwał aż do ósmej minuty, a potem nagle na ekranie pojawiła się twarz Myszki Miki w akompaniamencie muzyki, która brzmiała jak zepsuta pozytywka. To trwało przez jakieś 30 sekund. Pan Maltin się przeraził i wybiegł z pokoju, po czym zamknął płytę z nagraniem w sejfie. A co było w ostatnich 30 sekundach filmiku? Niestety, udało mi się zdobyć jedynie szczątkowe informacje na ten temat. Od ochroniarza, który robił obchód w studio wiem, że któryś z pracowników po obejrzeniu zapisanego na dysku filmu do końca wybiegł z pokoju blady jak ściana, mówiąc siedem razy: „Prawdziwe cierpienie nie jest znane”, po czym wyciągnął pierwszemu napotkanemu ochroniarzowi pistolet i strzelił sobie w głowę. Jedyne co się dowiedziałem to to, że ostatnią klatką filmu był ponoć tekst w języku rosyjskim, który dosłownie można było przetłumaczyć „Znaki piekła wciągają oglądających do środka”. Z tego co wiem, nikt inny nie oglądał całego filmu, ale niektórzy pracownicy próbowali wrzucić nagranie na Rapidshare, za co od razu wylatywali dyscyplinarnie z pracy. Jeśli to nagranie znajduje się gdzieś w sieci, prawdopodobnie nosi tytuł „suicidemouse.avi”. Gdy uda Ci się odnaleźć ten film, pod żadnym pozorem go nie oglądaj i skontaktuj się ze mną telefonicznie, obojętnie o której godzinie.

  11. #909
    Avatar Ander Twenty
    Data rejestracji
    2007
    Wiek
    29
    Posty
    4,414
    Siła reputacji
    21

    Domyślny

    Dobra, a teraz czas na filmiki i obrazki, licze na was!

    smiledog i suicidemouse -> out

  12. Reklama
  13. #910
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    Kolejne dwie, również nie mojego autorstwa

    Condemned 3

    Kilka dni temu poszedłem do jednego sklepu z grami w Cincinatti o którym wiedziałem, że sprzedają tam mnóstwo pirackich filmów, gier i muzyki. Wystarczy jakieś pięć dolców i zapytać sprzedawcę, czy nie mógłby zdobyć dla Ciebie filmu, gry czy płyty CD której nie mają na stanie, a on pójdzie do domu, gdzie ściągnie cokolwiek chcesz na CD i da Ci to. Czasem nawet ściągają emulatory gier, do których dorzucają paczki zawierające 100, czy nawet 500 gier na ten system. W każdym razie chodziłem po tym odlbrzymim sklepie z grami PC i zatrzymałem się przy półce z kartonowym pudłem na którym ktoś zwykłym, czarnym markerem napisał "Nowe wydania!", więc tam zajrzałem.
    Było tam sporo gier o których nigdy nie słyszałem jak również takie, które brzmiały znajomo, takie jak "Grand Theft Auto 5: Angel Grove" czy "Dead Rising: The Lost Files". Przeglądałem płyty, az w oko wpadła mi jedna z nich; było to "Condemned 3: Rise of the Orio". Spojrzałem na cenę - było to 100 przeklętych dolarów! Spróbowałem porozmawiać z właścicielem i powiedzieć mu, żę te nowe wydania to zwykła ściema. Kłóciliśmy się przez dłuższą chwilę i w końcu powiedział mi, że pozwoli mi zabrać tę grę i wypróbować ją przez jeden dzień za darmo i jeśli będzie prawdziwa, to będę musiał ją kupić. Zgodziłem się i opuściłem sklep z grą. Przyjrzałem się bliżej pudełku: była tam widoczna jedynie postać biegnąca w oddali, prawdopodobnie główny bohater, Ethan Thomas, na polu kukurydzy gdzieś w pobliżu farmy Oro, skąd pochodziła większość przeciwników z Condemned 1 i 2 (grałem w obie na Xbox 360).
    Wróciłem do domu i odpaliłem mój komputer z Windows 7 i świetną kartą graficzną i dźwiękową. Otworzyłem pudełko i moim oczom ukazała się pusta płyta z nagryzmolonym czerwonym mazakiem napisem "Condemned 3 Rise of the Oro". Zaśmiałem się cicho myśląc, że to jakiś głupi kawał. Wlożyłem płytę do czytnika i uruchomiłem, ale nic się nie stało. Klikałem około sześć razy i już miałem się poddać, kiedy gra niespodziewanie włączyła się. Wyskoczyło okienko z napisem Condemned 3, gdzie miałem do wyboru Play, Load oraz Options, kliknąłem więc Options i gra się nagle wyłączyła. Włączyłem ją ponownie i zauważyłem, że także przycisk Load nie działa, nie mogłem więc odczytać gry, gdybym miał jakiś zapis, co oczywiście uznałem za tragiczny błąd. Pozostało mi jedynie wcisnąć Play i wyskoczył ekran ładowania.
    Kiedy gra się ładowała, wziąłem ponownie pudełko i tym razem obejrzałem tył, gdzie było napisane "Nazywasz sie Ethan Thomas, Oro zawładnął Tobą i masz do wyboru zabić albo zostać zabitym. Użyj róznorodnych broni, jak deska, nóż kuchenny, łopata itd. by pokonać Oro na dwunastu różnych poziomach i rozwiąż zagadki kryminalne prowadzące do ostatecznego rozwiązania spraw Ethana." Poziomy, o których była mowa to (w kolejności): 1. Las 2. Miasto Duchów 3. Kościół 4. Park rozrywki 5. Opuszczone centrum handlowe 6. Kanion 7. Miejski cmentarz 8. Biura 9. Zakład badań wirusów i chorób 10. Kasyno 11. Opuszczone więzienie, oraz 12. Gniazdo Oro.
    Po jakichś trzech minutach gra się w końcu załadowała i pokazał się zwyczajny widok z oczu Ethana, ale ręce wyglądały tak samo jak w Condemned 2 więc pomyślałem, że to po prostu jakaś zmodyfikowana wersja Condemned 2: Bloodshot. Tak czy inaczej, gra rozpoczęła się, zgodnie z oczekiwaniami, w lesie. Zacząłem rozglądać się za jakąś bronią aż znalazlem coś o nazwie "Toporek". Miał wysoki współczynnik ataku i mógł być używany przez dość długi czas bez zniszczenia ale miał mały zasięg, no i zamach nim trwał strasznie długo. Przejrzałem ekwipunek używany do znajdowania dowodów i znalazłem policyjny skaner ultrafioletowy, taki jak w poprzednich grach, telefon komórkowy oraz aparat. Włączyłem latarkę i zacząłem się kręcić po okolicy, kiedy wszystko zaczęło stawać się dziwne, ale nie dziwne "w grze", tylko dziwne w stylu "coś tu nie gra".
    Podszedłem do jakiejś suki rodzącej szczenię. Wtedy rozległ się spokojny, ale zniekształcony głos wołający "ZABIJ!". Jednocześnie wyskoczyło okienko z filmem wideo pokazujący prawdziwego psa rodzącego prawdziwe szczenię. Jednocześnie ręka trzymająca toporek uniosła się i opadła, ucinając psu głowę. Poczułem ucisk w żołądku, kiedy ręce bohatera podniosły ciągle zakrwawionego szczeniaka i zabily go, rozgniatając o pobliskie drzewo. Zaczęło robić mi się nie dobrze, kiedy nagle coś zauważyłem: ręce z filmu miały zegarek identyczny z tym, jaki nosił sprzedawca w sklepie, skąd jest ta gra. Pomyślałem: "Co za chory człowiek zrobiłby coś takiego?!" kiedy wideo się skończyło i powróciłem do gry, gdzie leżały przede mną dwa martwe, zakrwawione stworzenia. Kontynuowałem podróż mimo iż wiedziałem, że nie powinienem, aż napotkałem na przeciwnika, więc zacząłem machać toporem. Wtedy tez wyskoczyło kolejne okienko z filmem. Był na nim bezdomny, śmiertelnie czymś przerażony. Te same ręce, ktore uprzednio zabiły psy, teraz uniosły zakrwawioną broń i uderzyły w głowę bezdomnego. Krew i fragmenty czaszki rozprysły się, kiedy ten nieszczęśnik padł na ziemię, a jednocześnie słyszałem głośny śmiech dochodzący z tła, od człowieka trzymającego kamerę.
    Nie mogłem już znieść tych filmów. Zwymiotowałem, a jednocześnie łzy zaczęły mi spływać z oczu, kiedy wyobrażałem sobie cierpienie tego człowieka. Natychmiast wziąłem płytę z komputera i spojrzałem na zegrał. Była 21:07 a wiedzialem, że sklep zamykają każdej nocy o 23:30 (z wyjątkiem niedziel, kiedy to zamykają o 21:15). Zebrałem przy okazji swój pistolet 9mm na wypadek gdyby ten człowiek chciał mnie zabić po oddaniu gry. Wsiadłem do samochodu i pojechałem prosto do sklepu.
    Kiedy tam dotarłem, ujrzałem trzy radiowozy i ambulans. Okazało się, że właściciel zgrywał jakieś piosenki dla członków gangu i przypadkiem zgral także jakiegoś wirusa, więc ktoś z gangu wrócił i strzelił do niego. Policja zapytala mnie, dlaczego przyjechałem, więc powiedziałem im, że chcę zwrócić grę. Widziałem właściciela sklepu na noszach więc podszedłem do niego, a on wtedy powiedział mi "Życzę miłego dnia" w dziwny, upiorny sposób, po czym zaczął się maniakalnie śmiać aż zmarł, chwilę później, więc po prostu porzuciłem grę w sklepie, wsiadłem do samochodu i odjechałem.
    Kilka dni później oglądałem wiadomości i usłyszałem, że pewien nastolatek znalazł w sklepie grę o nazwie "Condemned 3" i popełnił samobójstwo tuż po tym, jak umieścił ją na kilku różnych serwisach internetowych.
    Dzięki Bogu, gra została już z nich usunięta. Jednakże, niektórzy mówią, że to prawie niemożliwe, ale wciąż można znaleźć kopię gry w Internecie i ściągnąć ją. Jeśli ją pobierzesz, to niech Bóg zlituje się nad Twoją duszą.


    ================================================== =====


    Save Me

    Wracając ze szkoły wstąpiłem na okoliczny targ. Czasem można tu dostać fajne rzeczy za bezcen. Moją uwagę przykuł niewielki stragan z pirackimi grami video. A raczej nie tyle stragan, co sprzedawca, usilnie próbujący wcisnąć ludziom jakąś grę. Podszedłem do niego - od razu wcisnął mi w ręce niechlujnie zapakowaną płytę, na której było tylko nieudolnie narysowane markerem logo Playstation i napis "SAVE ME". "Uratuj mnie"? Nigdy o takiej grze nie słyszałem... Zapytałem gościa, na czym ta gra polega, ale on zrobił tylko przerażoną minę, po czym w mig zwinął swój stragan i uciekł. Dziwne... Ale przynajmniej miałem tę płytę za darmo, koleś zapomniał nawet, że powinienem mu zapłacić.

    Wróciłem do domu. Matki i ojca nie było, zastałem tylko młodszego brata słuchającego muzyki.
    - Gdzie rodzice?
    - Ojciec w pracy, znów siedzi cały dzień na budowie. A matka poszła na zakupy.
    Cieszyłem się, praktycznie całą chatę miałem dla siebie. Poszedłem do swojego pokoju, włączyłem konsolę i wrzuciłem do niej tajemniczą płytkę "SAVE ME". Ekran zaczął dziwnie migać, a po chwili pojawił się tytuł gry. Czerwone litery na czarnym tle wyglądały tak, jakby były napisane krwią, a muzyka lecąca z głośników nie była zbyt przyjemna.

    Wszedłem w menu gry. Ku mojemu zaskoczeniu, składało się ono tylko z jednej opcji "Start". Potem zobaczyłem napis "Pozostałe życia: 4". Zaintrygowało mnie to, że wszystkie napisy w grze, oprócz tytułu, były w języku polskim.

    POZIOM 1.

    Postać gracza znajdowała się na placu budowy. Celem misji było zdobycie sejfu z pieniędzmi znajdującego się na samym szczycie bardzo wysokiego rusztowania. Skojarzyło mi się to z moim ojcem - nienawidził pracować, marzył tylko o ogromnej kasie... Zresztą samo miejsce akcji gry też mi się wydawało znajome - mój ojciec pracował na budowie po drugiej stronie ulicy.
    Największy szok jednak przeżyłem, gdy zobaczyłem postać, którą miałem sterować. Wyglądała zupełnie jak mój ojciec! Ten wąsik, okulary, charakterystycznie zadarty nos, tatuaż z orientalnymi motywami na prawym ramieniu...
    Zacząłem grę. Postać żwawo i sprawnie wspinała się na kolejne poziomy rusztowania. Wydawało się to proste - jeszcze tylko kilka pięter dzieliło mnie od zdobycia sejfu. Nagle w grze zerwał się silny wiatr. Poziom trudności podskoczył ostro w górę. Niestety, rusztowanie nie wytrzymało naporu wiatru i zawaliło się na ziemię. Postać w grze straciła swoje pierwsze życie.

    Po chwili za oknem usłyszałem potworny łomot. Wyjrzałem na zewnątrz sprawdzić co się dzieje. Na budowie naprzeciwko widać było ogromny tuman kurzu, stertę gruzu, jakieś pręty... Słychać było głośne krzyki... Mój ojciec akurat wstawiał okna na wysokości siódmego piętra budowanego bloku, gdy całe rusztowanie przechyliło się i runęło na ziemię. Nie miał najmniejszej szansy, żeby to przeżyć... Byłem w szoku.
    Nagle usłyszałem za sobą dziwny odgłos, jakby ktoś pisał na maszynie. Na ekranie telewizora pojawiały się napisy:

    "Masz jeszcze trzy szanse, aby ich uratować. Możesz wyłączyć grę, ale wtedy zginiecie wszyscy od razu. Razem z tobą. Czy chcesz kontynuować?"

    Trzęsąc się ze strachu wróciłem do konsoli i wybrałem opcję "Tak".

    POZIOM 2.

    Według wyświetlanego na ekranie opisu, należało iść cały czas przed siebie, walcząc z przeciwnikami. Czyli po prostu klasyczna nawalanka. I znów przeżyłem szok po ujrzeniu postaci... Kobieta, którą sterowałem wyglądała jak moja matka!
    Ta gra jest przeklęta...
    OK, idziemy... Akcja gry rozgrywała się na ulicach jakiegoś dużego miasta. Pierwszy przeciwnik padł po dwóch ciosach. Pojawiło się kilku następnych, jednak również oni dostali tęgie lanie. Końcówka etapu miała miejsce w wąskiej, ciemnej uliczce, gdzie czekał główny przeciwnik - zamaskowany bandzior uzbrojony w nóż. Walczyłem z nim do upadłego, jednak skubany był o wiele szybszy i zwinniejszy. Nagle zaszedł moją postać od tyłu, powalił ją na ziemię i po krótkiej szamotaninie wbił nóż w serce.

    Wtem do pokoju wpadł mój brat, cały zapłakany.
    - Mama nie żyje! Jacyś bandyci napadli ją na uli...
    Nie dokończył, ponieważ zobaczył na ekranie scenę śmierci bohatera gry. Na ten widok nogi mu się ugięły w kolanach i zemdlał w progu mojego pokoju.
    Ocuciłem go i znów usłyszałem dźwięk maszyny do pisania. Patrzyliśmy razem na pojawiający się na ekranie tekst:

    "Zostały ci już tylko dwie szanse. Pamiętaj... Gdy przerwiesz, zginiecie wszyscy. Grasz dalej?"

    - Nie graj w to! Ta gra nas wszystkich wykończy!
    Ja jednak postanowiłem spróbować dalej.

    POZIOM 3.

    Opis wskazywał na grę podobną do klasycznego "Froggera". Należało przedostać się z jednej strony autostrady na drugą, uważając na pędzące samochody. Zrobiłem zbliżenie na bohatera tej misji - to był mój brat...

    Jeszcze nigdy nie widziałem go aż tak przerażonego. Wybiegł z pokoju wrzeszcząc wniebogłosy i uciekł z domu. Ja tymczasem zacząłem grę - może chociaż jego uda mi się uratować...
    Udało mi się bez problemu przejść przez pierwszy pas autostrady. Na drugim niewiele brakowało, a wpadłbym pod szybko jadący wóz sportowy. Trzeci, czwarty, piąty... Cholera, te samochody jadą coraz szybciej! Spociłem się, moje palce już ledwo wyrabiały... Niestety. Na ostatnim pasie postać weszła wprost pod koła tira. Byłem załamany, obawiałem się najgorszego...

    Zza okna rozległ się odgłos pisku opon, a potem huk. Bałem się wyjrzeć na zewnątrz. Gdy już się trochę opanowałem, moim oczom ukazał się przerażający widok... Na poboczu stała ciężarówka z włączonymi światłami awaryjnymi, a na środku ulicy leżały niemalże przecięte na pół zwłoki mojego brata. Leżał w ogromnej kałuży krwi. Tego już było za wiele.
    Zacząłem płakać. Już miałem wyłączyć tę cholerną grę, gdy nagle znów usłyszałem odgłos maszyny do pisania.

    "Nie udało ci się ich uratować. Ale masz jeszcze jedną, ostatnią szansę. Zapamiętaj tylko, że po wyłączeniu gry od razu zginiesz. Grasz dalej?"

    Miałem już tego dość, moje nerwy już były na wyczerpaniu... Jednak ostatkiem sił podszedłem do konsoli i wybrałem "Tak".

    POZIOM 4.

    Ostatnie zadanie polegało na rozwaleniu skrzyń znajdujących się w pewnym starym domu i zebranie ukrytych w nich przedmiotów. Tym razem postać w grze była moim lustrzanym odbiciem. Przełknąłem ślinę i zacząłem grać.

    Bohater gry znalazł się w opuszczonym, zrujnowanym domu. Było ciemno, wszędzie łaziły pająki i inne robactwo, słychać było też jakiś niski, mocno zniekształcony głos. Nie zrozumiałem co on mówi , wyraźnie można było usłyszeć jedynie moje imię. Zobaczyłem przed sobą pierwszą skrzynię. Rozwaliłem ją i zebrałem ukryte monety. Im dalej szedłem, tym więcej takich skrzyń było, ale - co dziwne - ten zniekształcony głos stawał się coraz bardziej intensywny. Doszedłem do drzwi z tabliczką "Wchodzisz na własną odpowiedzialność".
    Wszedłem. Zapadła głucha cisza, głosy ustały, a drzwi za mną same się zamknęły. Byłem uwięziony, nie wiedziałem co mam robić. Po chwili zobaczyłem na ekranie dwa paski energii, podpisane GRACZ i WRÓG. Dziwne... Jedyne co widziałem w tym momencie, to mój bohater na czarnym tle. Wtem rozległ się przeraźliwy wrzask i zobaczyłem, jak niewyraźna, biała postać ze świecącymi czerwonymi oczami pędzi w stronę mojego wirtualnego odbicia. Nie zdążyłem nic zrobić - biały stwór złapał mojego bohatera i go udusił. Mój pasek energii spadł do zera. Na ekranie pojawiły się dziwne zakłócenia. Nie słyszałem już odgłosu maszyny do pisania, zamiast tego do moich uszu docierały coraz głośniejsze dźwięki kroków, które nagle ustały. Odwróciłem się - za mną stała biała, niewyraźna postać ze świecącymi, czerwonymi oczami...

  14. #911

    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Kraków
    Posty
    695
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Te pasty z grami miażdżą jajca, dawajcie wincyj.

  15. #912
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    kolejna nie mojego autorstwa

    Laptop

    Chcę wam o czymś opowiedzieć. O czymś chorym.
    No więc kupiłem laptopa. Mój poprzedni wpadł pod samochód (nie pytajcie), a potrzebuje komputera do pracy. Szukałem czegoś taniego ale wytrzymałego. I znalazłem. Aż sam się zdziwiłem, gdy zobaczyłem piękny laptop, prawie identyczny jak mój za… 600 zł. Od razu zacząłem mieć wątpliwości, czy nie jest kradziony czy coś, ale w końcu zdecydowałem skontaktować się ze sprzedawcą. Na telefony nie odpowiadał. Pomyślałem, że pomylił się w numerze czy coś, gdy nagle ktoś odebrał. Ale zamiast chociażby standardowego „halo?” usłyszałem tylko sapanie. Po chwili rozłączył się. Wysłałem mu e-maila. Na niego już odpowiedział. Jak okazało się, laptop należał do jego córki, ale teraz córka już go nie potrzebuje a im jak najszybciej jest potrzebna kasa. Dalej dręczyło mnie, że coś musi być nie tak, ale sprzedawca utwierdzał mnie w fakcie, ze jeśli coś będzie mi nie pasowało, będę mógł go zwrócić. W końcu co to jest 600 zł.
    Pomimo, że jak okazało się, sprzedawca mieszka w moim mieście, nie zgodził się, bym odebrał laptopa osobiście. Wysłał go pocztą, za pobraniem (tym razem to był mój warunek).
    Po dwóch dniach laptop przyszedł. Nie był ani zniszczony, ani nawet podrapany. Normalny sprzęt. Nie uwierzycie jak w tamtym momencie odetchnąłem z ulgą.
    Jak się okazało jednak, nie został do końca wyczyszczony z plików poprzedniej właścicielki. Chciałem je usunąć od razu, ale potem przemyślałem to – może dziewczyna jest całkiem ładna, a w końcu mam e-mail jej ojca więc…
    Znalazłem cztery nagrania wideo. Zatytułowane „vid 1.765232” „vid 2.55254” „vid 3.215” i „vid 4.235”. Niezbyt oryginalnie.
    Włączyłem pierwsze nagranie.
    Było nagrywane kamerką internetową. Przed monitorem, w bardzo ciemnym pokoju, siedziała może piętnastoletnia dziewczyna. Trudno było dokładnie ją zobaczyć, ponieważ oświetlał ją tylko monitor. Pamiętam, ze miała długie, brązowe włosy.
    - Jestem Karolina – zaczęła powoli – I to będzie mój wideo blog. Nigdy tych nagrań nigdzie nie umieszczę bo i tak nikt by mi nie uwierzył. Ale to nie ważne. Nagrywam to dla siebie – odetchnęła głęboko – Od wielu dni dzieje się coś dziwnego. Coś mnie obserwuje. Teraz też. Myślę, ze nie jest zadowolone z tego co robie, ale nie może mi nic zrobić – zamilkła na chwilę – Jeszcze nie.
    Nagle coś zapukało do drzwi, a ona odwróciła się nagle. Zakryła chyba czymś szybko kamerkę, ale nadal słyszałem co mówi. A raczej krzyczy… Chyba otworzyła drzwi a potem były już tylko wrzaski. Po kilku minutach obraz pojawił się znowu. Płakała. Miała rozcięte czoło. Szeptała coś w stylu „To nie moja wina, to nie ja, to on, dlaczego oni nie chcą mi uwierzyć, dlaczego moi rodzice…”
    Nagranie urwało się.
    Szybko włączyłem to o tytule vid 2.55254
    Zaczęło się tak samo. Znowu ta sam dziewczyna w tym samym ciemnym pokoju. Miała podbite oko.
    - To chyba odeszło. Chyba, nie wiem. Najpierw dorwało mojego brata, a teraz chce mnie. Moi rodzice mi nie wierzą. Myślą, ze to ja. Ale to kłamstwa. Ja widziałam – zaczęła drżeć, w końcu schowała twarz w dłoniach. Wydało mi się, że coś za jej plecami poruszyło się. Koniec.
    Trochę drżałem. Nie spodziewałem się znaleźć czegoś takiego. A zostały jeszcze dwa filmiki.
    Na trzecim dziewczyna wygląda na wykończoną i psychicznie i fizycznie. Co chwile wyciera krew, która cieknie jej z nowej rany na policzku. I tylko patrzy się w kamerkę. I we mnie. Czułem to. Czułem jej wzrok na sobie. W końcu powiedziała coś.
    - Oni mnie zabiją.
    Zaczęła płakać.
    Strasznie jej współczułem. I chciałem jakoś pomóc. Jeśli ten skurwiel, który sprzedał mi laptopa to jej ojciec, to… Pojechałbym do niego i zrobił coś złego. Nie wiem, nawet zadzwonił na policje. Ciekawe czy by mi uwierzyli, czy wzięli za wariata…
    Ostatni filmik miał tylko 30 sekund. Domyślałem się dlaczego.
    Dziewczyna siedziała znów przodem do monitora. Drżała. Nagle obróciła się, ale chyba nic nie dostrzegła. W 25 sekundzie zobaczyłem to. Za nią stał wysoki, czarny kształt. Kamerka przewróciła się, a może to dziewczyna ją strąciła. Ostatnie 5 sekund to tylko krzyki.
    Zacząłem wydzwaniać do sprzedawcy. Miły głos bota poinformował mnie, że taki numer nie istnieje. Wysłałem chyba z 10 maili. Na nic oczywiście. Tak, chciałem iść na policje, w końcu miałem dowody, ale, właśnie…
    Filmy znikły. Po prostu.
    Wiecie, chyba nawet bym o tym nie pisał, gdyby nie jedno.
    Dzisiaj w nocy widziałem czarny kształt. To jak choroba, a ja jestem zarażony. Przyjdzie do mnie.

  16. Reklama
  17. #913
    Avatar Ergid
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    k̴̶̮͕͊͐ͤ̋͂ͤͬ͂̃͋͒ͨ&#8
    Posty
    305
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Dawaj dalej ziomek
    ze ten forumek jeszcze istnieje 0o

  18. #914
    Avatar lavender
    Data rejestracji
    2011
    Posty
    257
    Siła reputacji
    14

    Domyślny

    znów nie mojego autorstwa, ale fajne nawet


    Rentgenowskie okulary

    W 1971, pochodząca z New Jersey firma, sprzedawała niesamowite, "rentgenowskie" okulary. Ludzie, którzy oglądali w nich telewizję donosili, że widzieli "piekielne" czy "pokazujące piekło" obrazy. Godne uwagi jest to, że ów fenomen występował niezależnie od tego, czy telewizor był włączony, czy też nie. Firma szybko się usunęła, a dochodzenie wykazało, że jej adres prowadzi na cmentarz założony wiele dekad przed 1971...




    Pierścionek

    Na przedmieściach prefektury Gunma wydarzyło się rodzinne samobójstwo (dla ułatwienia nazwiemy tą rodzinę państwem Suzuki). Kilka miesięcy później miasto postanowiło zburzyć dom, w którym mieszkała ta rodzina. Grupa studentów z uniwersytetu w Tokio, nazywająca siebie Grupą Badań Paranormalnych, usłyszała o tym i zdecydowała się odwiedzić ten dom zanim zniknie. Zespół składał się z dwóch chłopaków i dwóch dziewczyn.

    Gdy grupka dotarła do domu, ten był już nieźle zniszczony. W środku był totalny bałagan. Weszli z kamerą i zaczęli zwiedzać. "Dzień dobry, Panie i Pani Suzuki. Wybaczcie najście." Śmiejąc się i żartując krzyczeli w pustym domu. "Czy to wasza kuchnia? Mogę skorzystać z łazienki?"

    Po jakimś czasie, gdy reszta grupy się bawiła, jedna z dziewcząt zaczęła się bać, więc uznali, że sobie pójdą. "Do widzenia, dziękujemy za gościnę!" Wykrzyczeli wychodząc. Zatrzymali kamerę i weszli do samochodu. W drodze do domu druga dziewczyna powiedziała "Patrzcie! Znalazłam ten pierścionek w domu. Zachowajmy go w pokoju klubowym jako pamiątkę."

    Następnego dnia, grupa zebrała się w pokoju jednego z chłopców, żeby obejrzeć nagranie.

    "Dzień dobry, Panie i Pani Suzuki. Wybaczcie najście."

    "Witam"

    Zastygli w bezruchu. Nieznany głos, którego nie słyszeli, gdy byli w domu, został nagrany na taśmie.

    "Czy to wasza kuchnia?"

    "Tak"

    "Mogę skorzystać z łazienki?"

    "Śmiało."

    "Do widzenia, dziękujemy za gościnę!"

    "Zostańcie!"

    Wszyscy milczeli. Nagle ich telefony zaczęły dzwonić w tej samej chwili. Wszyscy byli przestraszeni, ale uspokoili się i podnieśli telefony. Gdy odebrali, obaj chłopcy i strachliwa dziewczyna otrzymali milczenie, lecz dziewczyna, która zwędziła pierśionek usłyszała...

    "...Dzień dobry, tu Pani Suzuki. Czy mogłabym odzyskać pierścionek?"

  19. #915
    Avatar E.R
    Data rejestracji
    2010
    Posty
    536
    Siła reputacji
    16

    Domyślny

    Dawaj więcej, bo wciąga. ;d

  20. Reklama
Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. Smiechowisko - tylko tutaj linki do smiesznych rzeczy
    Przez Palladni w dziale O wszystkim i o niczym
    Odpowiedzi: 668
    Ostatni post: 24-09-2013, 18:23
  2. Najstraszniejsza CREEPYPASTA - konkurs
    Przez konto usunięte w dziale Artyści
    Odpowiedzi: 68
    Ostatni post: 20-07-2013, 17:55
  3. Straszne przyciny
    Przez bojkowY w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post: 24-12-2012, 18:54
  4. Straszne spowolnienie internetu. OTL
    Przez Pro Gimbus w dziale Sprzęt i oprogramowanie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post: 24-11-2012, 12:08
  5. Straszne schody - mini gra - 30mb na zawał.
    Przez Scyther w dziale Inne gry
    Odpowiedzi: 17
    Ostatni post: 03-02-2012, 15:43

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •