Myślałem, że chociaż Ty jesteś rozsądnym człowiekiem. A tutaj w zabobony wierzy.
Wersja do druku
Jak wczoraj byłem schizowany, to trochę sie denerwowałem... Ale patrzę ze Blues Man sobie trolluje (tak mi sie przynajmniej wydawało ;p) to poprawil mi humor i spokojnie mogłem pójść spac.. ;p
Starzy w temacie pewnie znają a nowym polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=nZtJ8a4K6WE
w tagach [video]
Ta tabliczka nie dziala, ale do kilku tygodni nagram wam wszystko w Hd ;]
Haha już nie mogę się doczekać, chociaż mam nadzieję że dotrwasz te 2 tygodnie bo kto wie może ciąży na tobie klątwa 0,0 ?
Mi też się wydawało że to teledysk do piosenki xD
pozatym ani to straszne ani śmieszne daje 3/10
moja ulubiona creepypasta:
jesli bylo to napiszcie, usune posta :PCytuj:
Kurwa jebana mać! - człowiek który właśnie wypowiedział te słowa miał koło 30 lat, był raczej przystojnym brunetem. Prowadził samochód, był w nim sam. Za oknem było ciemno, dosyć normalne nocą. Wycieraczki co jakiś czas leniwie przecierały szybę, deszcz spokojnie kapał. Ulica była pusta i kompletnie nie oświetlona. Drzewa, po bokach drogi, spokojnie falowały pod wpływem lekkiego wiatru.
"Zapadła dziura, nawet światła na drodze nie ma. Pustkowie, kurwa."
Zmęczony nie chciał jechać dalej, postanowił zatrzymać się w najbliższym motelu. Jechał dalej ciemną drogą wypatrując jakiegoś noclegu. Złość owego człowieka brała się stąd, że wezwany był w sprawie pilnej, ale nie dla niego. Niemniej jednak jechać musiał, natychmiast, w nocy. A wolał znacznie bardziej siedzieć w swoim mieszkaniu przy telewizorze popijając ulubione whiskey. Szefowie to nie ludzie, to skurwiele bez dusz.
Ciemna droga była pusta, nie jechał nikt z naprzeciwka, nikogo też nie było widać jadącego tym samym pasem. Nagle na drogę wybiegł jakiś humanoidalny kształt, kierowca ledwo zahamował i skręcając tak by uniknąć wypadku o mało nie skończył na poboczu. Ciemny kształt zniknął w mroku po drugiej stronie ulicy natychmiast gdy wyszedł ze światła reflektorów. "Dupek" pomyślała ofiara fanaberii szefa i ruszył dalej.
"Ninja się znalazł. Co w ogóle można robić na takim pustkowiu? Tutaj jest za dziko nawet dla dzikich zwierząt."
Jadąc dalej po kilku kilometrach zobaczył niewielki, jednopiętrowy i ledwie oświetlony motelik. Zjechał na parking, wysiadł i spojrzał na owy przybytek. Pięknie to ten obraz nie wyglądał. Budynek nie nowy, pomalowany na kolor zgniłej zieleni. Okna miał stare, drewniane. Na parkingu nie było żadnego innego auta, widocznie interes nie idzie najlepiej. Pomimo późnej pory w jednym okienku na parterze, zaraz koło wejścia, świeciło się światło. Wygląda, że chociaż jakiś recepcjonista jest. Ruszył w stronę budynku. Noc była ciemna, księżyc był schowany za chmurami. Właściwie nie widział na więcej niż kilka metrów od siebie, kolor budynku określił tylko dzięki temu jednemu światełku na parterze. Otworzył drzwi, wnętrze wyglądało klasycznie jak na motelik będący w samym środku "nigdzie". Drewniana podłoga, po prawej od wejścia coś w rodzaju lady, po lewej schody na górę, prosto ciemny korytarz. Kilka zmarnowanych roślinek, za ladą na ścianie głowa dzika.
-Dzień dobry? - odezwał się niepewnie.
-Raczej dobry wieczór - dobiegł go głos gdzieś po drugiej stronie lady, zza otwartych drzwi prowadzących do pomieszczenia z którego wydobywało się lekkie światełko - czym mogę służyć? Chociaż to pytanie raczej głupie, jednym tylko. Tak w ogóle to Ryszard jestem.
-Witold, dobry wieczór. Tak więc chciałem pokój wynająć na jedną noc - rzekł przybysz, taksując właściciela bądź pracownika motelu wzrokiem.
Osobnik ten był łysy na czubku głowy, miał nadwagę i widoczny, pomimo mroku, kilkudniowy zarost. Twarz jego była jednak przyjazna i sympatyczna, biła od niej szczerość. Oczy miał lekko zapuchnięte, prawdopodobnie od czytania w nocy przy słabym świetle. Dziwne, bo nie przypominał mola książkowego.
-No pewnie, że pokój na noc. Nocka 30 złotych, z góry.
Witold wyjął pieniądze, powstrzymując się od komentarza na temat ceny i płatności z góry, i dał je grubemu. W zamian dostał kluczyk z numerem czternastym i jeden bez numerka, oba zaczepione na tym samym kółku.
-To tak: pokój numer 14, na pięterku po prawej. Po lewej na końcu korytarza jest łazienka, klucz już pan ma. Miłej nocy
-Miłej nocy - odpowiedział świeżo upieczony właściciel klucz do pokoju z numerem czternastym i już się odwrócił by odejść, gdy usłyszał:
-Aha, jeszcze jedno.
-Tak?
-Niech pan w żadnym wypadku nie dotyka drzwi do trzynastki. Niech pan tam nie zagląda, w ogóle zachowuje się tak jak by tego pokoju nie było. - mina Ryszarda przybrała nagle dziwnie poważny wyraz, znacznie bardziej pasujący do całej postaci.
-E, dobrze. - odrzekł niepewnie. Wydawało mu się to dziwne, ale jakoś nie wiele go obchodził ten pokój.
Wszedł po schodach i udał się do swojego pokoju, po drodze mijając pokój numer trzynaście. Drzwi wyglądały normalnie. Dokładnie tak samo wyglądały następne, jedyną różnicą była cyferka cztery zamiast trzy. Przekręcił kluczyk i wszedł. Drzwi zaskrzypiały okrutnie, zapalił światło. Pokój był obskurny, wszędzie zalegał kurz, w rogach sufity dało się dostrzec pleść.
"Aby nie było robaków"
Po rozwaleniu torby na małym stoliku Witold wziął ręcznik oraz resztę sprzętu toaletowego i ruszył do łazienki. Mijając pokój nr. trzynaście usłyszał cichy szloch. Myślał, że się przesłyszał, ale mimo to stanął i wsłuchał się w ciszę. Usłyszał to znowu, dobiegała zza drzwi do pokoju. Przyłożył ucho, usłyszał ten sam dźwięk wyraźniej. Oraz usłyszał jeszcze jakieś skrzypienie. Ciekawość zasugerowała mu zajrzenie tam przez dziurkę od klucza, posłuchał się jej. Zobaczył minimalnie oświetlony, pusty pokój w którego kącie leżała zwinięta w kłębek, czarnowłosa kobieta ubrana w czarną suknie.
"To nie moja sprawa, nie mam czasu ani ochoty robić sobie problemów. Mam tu się przespać i jechać dalej, koniec."
Ruszył dalej do łazienki ciemnym korytarzem. Gorący prysznic pozwolił mu zapomnieć o kobiecie, ale gdy wracał z łazienki przystaną przed drzwiami do jej pokoju. Nie usłyszał nic, więc wzruszył ramionami i poszedł dalej. Rozwiesił ręcznik na oparciu krzesła, schował przybory toaletowe i złożył na stoliku ubrania, gdy usłyszał drapanie zza ściany. Tej która oddzielała go od trzynastki. Przyłożył do niej ucho i usłyszał płacz, potem lekkie drapanie.
"To nie moja spraw, to mnie nie dotyczy. Idź Wituś spać, jutro czeka cię jeszcze kupa drogi do przejechania, musisz się wyspać"
Zgasił światło i położył się spać. W nocy słyszał jeszcze jakieś płacze, chichoty i dziwne odgłosy z pokoju obok, ale może to był już tylko sen.
Rano znowu nie pamiętał o czarnowłosej kobiecie. Ranek był jeszcze dosyć wczesny, słońce dopiero zaczynało ogrzewać świat. Po przebudzeniu ubrał się, spakował swoje rzeczy i wyszedł z pokoju zamykając go za sobą na klucz. Zaczął iść na parter gdy zobaczył numer 13 na drzwiach. Przypomniał sobie całą sytuacje z wczorajszej nocy. Mimo iż nie było zimno, poczuł dreszcz. Postanowił jeszcze raz zajrzeć do pokoju przez dziurkę od klucza. Zamiast kobiety leżącej w kącie zobaczył jedynie ciemną czerwień. Intensywną i budzącą niepokój.
"Ktoś coś powiesił na klamce w nocy"
Zszedł na dół, za ladą siedział już recepcjonista czytając jakąś książkę z nogami założonymi na ladę. Na widok swojego klienta wstał, odłożył książkę i odezwał się:
-Dzień dobry, jak się spało?
-Bardzo dobrze - skłamał Witold oddając klucze. Chciał odejść bez wdawania się w rozmowę, ale coś nie dawało mu spokoju, więc zapytał
-O co chodzi z tym pokojem numer trzynaście?
-Widzi pan, nie lubię o tym mówić, ale niech będzie. Kiedyś pewna kobieta zabiła tam własne dziecko, ponoć bardzo brutalnie. Potem w tym samym pokoju popełniła samobójstwo, ponoć równie brutalnie. Policja stwierdziła, że była szalona, coś jej odbiła no i tak zrobiła. Ludzie mówili, że ten pokój jest nawiedzony, jej szaleństwo i żal po tym co zrobiła dalej w nim istnieją. Ja tam nie wiem jak z tym jest, ale nikomu nie pozwalam w tym pokoju nocować i mówię by go unikali. A o samej kobiecie nie wiem za wiele, jedynie to, że gdy zginęła była w czarnej sukni sukni i to, że miała niezwykłe oczy...
-Niezwykłe? - zapytał czując lekkie dreszcze
-Ano, mówią, że jej oczy były bardzo niezwykłe. Otóż oczy miała krwiście czerwone.
w formie komiksu lepsze