Okej, dawno nie było fotek ;)
Dziś moje mrowki dostaly troche żywego papu ;D
Bylem dzis w sklepie zoologicznym. Niestety, świerszcze karmowe już się skończyły, więc sprzedawca zaproponował mi takie jakies śmieszne larwy do karmienia ryb, paczuszka kosztowała 80 gr, więc nie myśląc długo zakupiłem pokarm.
Po powrocie do domu przelałem wodę z woreczka do jakiegoś naczynia które znalazłem w pokoju. Troche musialem sie nameczyc, aby wyciagnąć te dzaidostwo z wody. Na początku mrówki obojętnie przechodziły obok leżących na piasku larw.W momencie, gdy jednemu niedoszłemu komarowi nie spodobały się czułki robotnicy i zaczął się wierzgać, robotnica wpadła w wściekłość i zaczęła zajadle kąsać i ujeżdżać miotającą się larwę. Po chwili do akcji dolączyła druga robotnica. Mróweczki zgodnie wbiły żądło w larwę, która - nie mają zbytniego wyboru - musiała spasować. Mrówki wzięły almost-komara i zaniosły do Roju. Nastało poruszenie - robotnice z niedowierzaniem trącały zdobycz czułkami, jakby mówiły:
"w końcu coś żywego!... yy, no w każdym razie bylo kilka chwil temu! RUSH, SISTERS!"
Osiem mrówek wybiegło z gniazda. Mrówki z wielkim trudem donosiły coraz to nowe larwy do gniazda. Nastąpił czas, aby popuścić pasa. Robotnice z radością przynosily jedzenie królowym, potem dzieliły się nim ze swoimi siostrami, by te mogły nakarmić larwy. Niektóre - co leniwsze mróweczki - przynosiły larwy i kładły je na nowoschwytaną zdobycz, aby larwy posilily się same.
Jutro kolejna część, bo skończyła mi się wena ;)
Nakrętka pełna jedzenia - woda powoli będzie wysychać, odsłaniając mrowkom coraz więcej żywej pożywki ;)
Gniazdo.
Zakładki