Yanni G napisał
nie byłem w stanie mając parę miesięcy wiedzieć co to takiego życie. Ba, nawet nie odróżniałem matki od ojca.
Dlatego mając 18 lat możesz dokonać apostazji i zamknąć rozdział w swym życiu, czy to takie trudne do zrozumienia?
Dlaczego mam dokonywać apostazji? Chrzest przyjąłem nieświadomie, I komunię także (nie oszukujmy się - w tym wieku ciężko poznać dogłębnie arkana tej wiary), do bierzmowania poszedłem już z ociąganiem i pod naciskami rodziców. Sakramenty przyjęte wbrew mojej woli logicznie rzecz biorąc nie czynią ze mnie katolika tak samo jak fakt, że nie chodzę do kościoła, nie wierzę w boga i w świętość kościoła a cała jego ,,naukę" traktuje w ramach mitologii. I co? Mam jeszcze zapieprzać, brać dwóch świadków i prosić jaśnie wielmoży żeby łaskawie pozbyli się mojego nazwiska ze swoich statystyk? Łażą po kolędzie, wiedzą, że ich nie wpuszczam i to, że boga mam daleko gdzieś i ja jako zadeklarowany ich przeciwnik mam jeszcze iść i prosić żeby łaskawie mnie wypisali z szeregów swojej sekty... Buahaahahha ... Dobre sobie ;) Oto jak wygląda typowy przykład apostazji dokonywanej w KK:
,,...O,sancta simplicitas - O,święta naiwności - to słowa Jana Husa kiedy do stosu na, którym miał być spalony dokładała drewna staruszka wg.innych żródeł staruszek. Pod takim "przewrotnym tytułem" chciałbym rozpocząć wątek o tym jak stary naiwny ateista chciał się wypisać z krk. Chciałbym wam opowiedzieć co mnie spotkało przy próbie wypisania sie z krk.Wg. mnie to kolejny dowód na pychę,butę,arogancję krk i jego funkcjonariuszy. Nie chcę jednak sam wystawiać cenzurki /nikt nie może być sędzią we własnej sprawie/ pozostawię to do waszej oceny.
Przeglądam posty na forum szanownego ogolonego_jajka (...) Uwagę moją zwraca wątek o apostazjii,czyli wypisania się z krk. Krótka refleksja,przecież ja powiniem to zrobić,trzeba być konsekwentnym do końca.Dlaczego nie zrobiłem tego do tej pory? przecież od ponad trzydziestu lat jestem zadeklarowanym ateistą, nie uczęszczam do kościoła, nie biorę żadnego udziału w kościelnych obrządkach, nie uczestniczę w życiu parafii, po prostu nie ma mnie w kościele! "Uzbrojony" wzorem pisma o Rezygnacji z członkostwa w Krk udaję się do parafii gdzie byłem ochrzczony w 1956r tj. w wieku 6-lat.Parafia ta leży w innej miejscowości. Tu należy się wyjaśnienie - ojciec mój był ateistą, matka -nie, dlatego ten chrzest w wieku 6-ciu lat. Oczywiście mnie nikt nie pytał się o zgodę.
Przybywam do parafii MBB, w miejscowości,w której się urodziłem i mieszkałem przez 24 lata. W kancelarii jest cywilna osoba/pani/ przepraszam ją,za to,że nie będzie mogła załatwić mojej sprawy.Proszę aby poprosiła proboszcza.Pani,mówi mi,że proboszcz jest na urlopie,ale jak jest coś ważnego to jest ksiądz "Mariusz",proszę aby go poprosiła.
Zjawia się ksiądz,wita mnie uprzejmie w drzwiach,podając mi rękę i mówi "szczęść Boże" - odpowiadam mu grzecznie dzień dobry.Widzę,że mu się to nie podoba/takie moje subiektywne odczucie/. Informuję go grzecznie,że w tym kościele byłem ochrzczony 48 lat temu dlatego też zjawiam się tutaj aby dokonać aktu apostazji,i proszę o pisemne potwierdzenie skreślenia mnie w księdze chrztów,a tym samym skreślenia mnie z członkostwa w krk.Jednocześnie mówię mu,że jestem ateistą o "długoletnim stażu" i dlatego nie mogę być członkiem krk. Nawet na papierze.
Dodaję,że członkiem krk zostałem przez akt chrztu,bez mojej woli i akt ten jest niezgodny z Biblią,gdyż nigdzie w Biblii nie spotkałem się z obowiązkiem chrzczenia niemowląt czy też dzieci.Oczywiście dla mnie Biblia nie jest żadnym autorytetem,ale dla kościoła powinna być,dlatego uważam,że chrzest dzieci czy też niemowląt jest niezgodny z naukami Jezusa,na które powołuje się krk.Powołuję się na traktakt o chrzcie ojca krk Tertuliana z 140 r.n.e. który wyrażnie mówi cyt: Pan istotnie powidział:"nie wzbraniajcie im przychodzić do mnie"Niech przychodzą gdy dorosną,gdy zaczną się uczyć. Niech przychodzą,gdy zostaną pouczeni dokąd mają iść. Niech będą chrześcijanami,gdy poznają Chrystusa. Tego już za wiele,na twarzy /młodego bądż co bądż/księdza pojawiają się zauważalne oznaki ... powiedzmy delikatnie ,emocjii.Wielebny,przerywa mi i pyta się czy wiem co to znaczy"sitzen in leben" (prawdopodobnie chce pokazać mi swoją intelektualną wyższość) ja jednak bardzo się cieszę (mógł przecież zagadać mnie po chińsku lub po japońsku) i odpowiadam mu,ponieważ co nieco "kumam" w tym języku tzn.niemieckim. Proponuję mu rozmowę albo w języku polskim,gdyż tak ją zacząłem albo w języku niemieckim,ale uprzedzam,że rozmowa wydłuży się znacznie z tego powodu,że nie posługuję się niemieckim tak swobodnie jak polskim. Przyznam,że nie za bardzo zrozumiałem o co mu chodzi po skończeniu przezemnie wątku z Tertulianem.Chodziło mu prawdopodobnie o to,że Tertulian tkwił w początkach chrześcijaństwa koniec II wieku,a nakaz chrzczenia dzieci pochodzi z III w jako przepis w rytuale chrztu Hipolitańskiego Statutu Kościelnego.
Wielebny podnosi głos o oktawę wyżej .... Pan nic z tego nie rozumie to jest tak jak laicy próbują sobie tłumaczyć kościelne pisma i księgi (zupełnie jakbym słyszał lizaxo) ona mi to samo mówiła.Zwracam mu uwagę że ja nie próbuję sobie nic tłumaczyć tylko przedstawiam opinię ojca chrześcijaństwa zachodniego,twórcę katolicyzmu,człowieka,który wprowadził kluczowe hasła katolickiej dogmatyki i teologii moralnej,jego formuły mają największe znaczenie w zachodniej nauce o grzechu i łasce,nauce o chrzcie i pokucie. Wielebny wypowiada parę słów,których nie zapamiętałem dokładnie więc nie chcę ich przytaczać i w końcu stwierdza,z wymuszonym uśmiechem,że on się doskonale bawi tym co ja mówię. Odpowiadam mu... szczerość za szczerość ja również.Wtedy dopiero uzasadnia że on, o tym wie i dlatego,że mnie to bawi -to nie pozostaje mi dłużny.
Po tej "grzecznościowej" wymianie zwracam mu uwagę,że właściwie nie przyszedłem tutaj na uczone dysputy,chcę się tylko wypisać z krk. Wielebny już cały czas w stanie silnego wzburzenia mówi,a właściwie krzyczy że on gratuluje mi wyboru ale on nie może nic zrobić,od tego jest ksiądz proboszcz,który jest teraz na urlopie. W dalszym ciągu wyjaśnień podkreślając wyrażnie słowa/nie wiem czy pan to zrozumie/ ale jest pan człowiekiem całkowicie wolnym a kościół w nic się nie wtrąca a to,że figuruję w księdze chrztów nie ma nic do rzeczy.
Zdecydowanie oponuję twierdząc,że wolność człowieka to znacznie szersze pojęcie niż tylko prawo wyboru religii,to również inne prawa. Jaką wolnością dysponuje człowiek w tym teokratycznym kraju,kiedy nikt się go nie pyta na co idą pieniądze z jego podatków. Myślę o funduszu kościelnym i czy nie czuje,on sam zażenowania faktem,że przy całej armii ludzi bez pracy,bez zasiłków, klechom musimy opłacać składki emerytalne?,a to nie czyni mnie człowiekiem wolnym wręcz odwrotmie zniewolonym.
Pytam się go jaka jest wolność człowieka,który jest przez tę instytucję inwigilowany np. na "kolędzie" ksiądz pod pozorem troski pyta o różne dane, które następnie wprowadza się do kartotek parafialnych. Oczywiście ja nie jestem na kolędzie,wiem to od żony. W tym momencie agresja księdza sięga zenitu.... to pan mnie się o to pyta zapytaj pan swoją żonę dlaczego jest taka "głupia" i udziela takich odpowiedzi / szczyt obłudy / W sposób zdecydowany pytam go jakim prawem nazywa moją żonę głupią. Czy to jest standart jego kultury? Odpowiada bez żenady,tak ja jestem chamem gburem,itp i doskonale się z panem bawię..... Moja odpowiedż brzmi.... to,że jest pan chamem dał mi pan odczuć od momentu kiedy powiedziałem,że jestem ateistą to,że nie jest pan w stanie mnie obrazić dałem panu również odczuć od początku,natomiast posługiwanie się obrażliwymi uwagami pod adresem mojej żony,świadczy już nie tylko o pańskim poziomie kultury osobistej ale o niebywałej pysze,bucie i arogancjii. Żegnam pana.
Wychodzi za mną,kiedy wychodzę z kacelarii,ksiądz jest tuż za mną i zamyka drzwi- kiedy próbuję je uchylić aby zapytać panią w kancelarii kiedy będzie proboszcz zamyka mi gwałtownie drzwi tak,że nieomal nie "przytrzasnął" mi palców.Kiedy zwracam mu na to uwagę reaguje krzycząc,że on tu jest od zachowania porządku.Nie komentuję już tego. Tak zakończył się pierwszy etap wypisania się z krk. Wnioski przedstawię póżniej po waszych ewentualnych wypowiedziach.
Dlaczego wspomniałem o chrzcie ? Napisałem,że byłem chrzczony w wieku 6 lat.Ani Biblia ani Stary czy Nowy Testament nie zawierają nakazu chrztu niemowląt czy dzieci.Zmienili to dopiero ojcowie krk w III w n.e, w wiadomym celu. Podobnie jak ustanowili dogmat Trójcy,z czym nie zgadzają się do dzisiaj żydzi jako przedstawiciele religi judaistycznej /chrześcijanie jako sekta wyszli właśnie z łona judaizmu/ poglądu na Trójcę nie podzielają również muzułmanie- dla obydwu tych religi jest to obelga! dla jednego Boga.
Przez akt chrztu stajesz się członkiem społeczności chrześcijańskiej,przez skreślenie tego faktu,wychodzisz z tej społeczności.Dla statystyki krk jestem ich członkiem przez akt chrztu.Jeżeli uznam go za sprzeczny,z dokumentami na które powołuje się krk / co próbowałem dowieść/ muszą mnie skreślić z tej społeczności z wszystkimi jej konsekwencjami.Ten ,na którego powołuje się krk nie chrzcił i chrzcić nie nakazywał tym bardziej dzieci czy niemowląt, kościół przez swoich przedstawicieli,pominął ten nakaz z wiadomych celów. Czy muszę to uzasadniać? Jeżeli tylko zdrowie pozwoli poinformuję uczestników forum o moim dalszym postępowaniu w tej sprawie. Ja, tak łatwo nie rezygnuję o ile znam siebie napewno nie zrezygnuję.
Tak ,jak powiedziałem,nie byłem obecny przez jakiś czas na forum ,/pisłem o tym/ Zacznę od pobytu w szpitalu.
Dzień pierwszy g.7.30 na salę 4-osobową /leżą dwie osoby/ wchodzi ksiądz zbliża się do mojego łóżka.......... zanim cokolwiek powiedział, mówię mu grzecznie dziękuję. Ksiądz odchodzi.
Dzień drugi.......... to samo.
Dzień trzeci......... to samo,a jednak nie to samo,widzę irytację na twarzy wielebnego.
Dzień czwarty...... ksiądz w drzwiach/jestem sam na sali/ ironicznie uśmiechając się,mówi........... a zapomniałem ,tu leży ten co nie lubi księży.
Odpowiadam,grzecznie,że nie życzę sobie tego rodzaju komentarzy ,nie mogę dokończyć zdania gdyż ksiądz przerywa mi i mówi mi,że moje zachowanie mu się nie podoba. Kiedy zadaję pytanie,jakie moje zachowanie ma na myśli, nie odpowiada uśmiecha się kpiąco i wychodzi.
Dzień piąty......... Zwycięstwo ! ksiądz przechodzi obok sali na,której leżę.
Dzień szósty i kolejne.............. jestem wolny,przynajmniej od księdza..."
Ot typowy przykład zaczerpnięty z pierwszego lepszego forum ;)
Zakładki