Wydaje mi się, iż chrześcijanie znajdują moc we wzywaniu imion jakichś demonów. Cudów których rzekomo dokonał [Jezus], dokonał dzięki znajomości magii, a zdając sobie sprawę z tego, że w przyszłości znajdą się inni ludzie, którzy zdobywszy te same umiejętności będą dokonywać podobnych uczynków i będą się chełpić, że czynią to z mocy Bożej, wypędza ich ze swego państwa [...] Jeżeli słusznie ich wypędza, to sam jest również zły, ponieważ podlega temu samemu oskarżeniu. Jeśli zaś w swych uczynkach nie przekroczył prawa, to niewinni są i ci, którzy postępują tak jak on.
(...)
[Przejdę teraz do wyjasnienia] jak mianowicie pobłądzili Żydzi omamieni głupotą [przez Jezusa]. On [dopiero] przed kilku laty zaczął głosić tę naukę, a chrześcijanie uznali go za Syna Bożego. [Niejeden] został oszukany i przyjął naukę zgubną dla ludzkiego życia, [nauka ta] jest prostacka [a] z powodu swojej naiwności i całkowitego braku siły dowodowej opanowała wyłącznie prostaków. [To prawda, że] są wśród nich ludzie uczciwi, zacni, rozumni, zdolni do rozumienia alegorii.
(...)
[***Celsus wprowadza na scenę postać fikcyjnego Żyda, który w dyskusji z Jezusem stawia mu szereg zarzutów***]
[Jezus] podaje się kłamliwie za syna dziewicy, podczas gdy w rzeczywistości urodził się w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej jako syn miejscowej biednej wyrobnicy, której mąż, cieśla, wypędził ją, gdy jej dowiódł cudzołóstwa, a ona, wygnana przez męża i zhańbiona tułała się po świecie, aż potajemnie urodziła Jezusa. Jezus zaś przyparty biedą najął się do pracy w Egipcie, gdzie zapoznał się ze sztuczkami magicznymi, jakimi chełpią się Egipcjanie, a po powrocie do ojczyzny popisywał się tymi sztuczkami i zaczął się głosić Bogiem. [...]matka Jezusa została wypędzona przez swego męża, cieślę, pod zarzutem cudzołóstwa, gdy była brzemienna po stosunku z żołnierzem, niejakim Panterą[...]A może matka Jezusa była piękna i dlatego połączył się z nią Bóg, który z samej swej istoty nie może pożądać ciała podlegającego zniszczeniu? Nie wypadało jednak, żeby Bóg jej pożądał — nie była przecież ani bogata, ani nie pochodziła z królewskiego rodu, nie wyróżniała się nawet wśród sąsiadów. Ani moc Boża, ani żadne namowy nie ocaliły jej przed wygnaniem i przed nienawiścią cieśli. W opowiadaniu tym nie ma zatem nic, co by mogło odnosić się do królestwa Bożego.
[Żyd powiada dajej do jezusa: ] Twierdzisz, że w momencie, gdy Jan cię chrzcił, unosiła się nad tobą zjawa w postaci ptaka, który zstąpił z nieba. Czy istnieje jakiś wiarygodny świadek, który widział tę zjawę albo słyszał głos, który nazwał cię Synem Bożym? Tylko ty tak twierdzisz, a na świadka powołujesz jednego z tych, którzy zostali ukarani wraz z tobą. [Ale] niezliczeni szaleńcy i oszuści twierdzą, że przybyli z nieba jako Synowie Boga. [Tymczasem podczas męki] ani Ojciec Mu nie pomógł, ani On sam nie mógł pomóc sobie. Jeżeli twierdzisz, że każdy człowiek zrodzony zgodnie z Opatrznością Bożą jest Synem Bożym, to czymże ty się różnisz od innych ludzi?
Bardzo wielu będzie atakowało Jezusa twierdząc, iż o nich zostało powiedziane to, co prorocy przepowie dzieli na jego temat. Wedle słów Jezusa Chaldejczycy poruszeni jego narodzinami przybyli, żeby jemu — małemu chłopcu pokłonić się jako Bogu. I objawili to Herodowi, który był tetrarchą. Herod zaś posłał swych siepaczy, aby zabili wszystkie dzieci urodzone w tym samym czasie co Jezus, sądząc, że w ten sposób zabije również jego, aby nie mógł objąć władzy królewskiej, gdy dojdzie do odpowiedniego wieku. Jeżeli Herod postąpił tak ze strachu, żebyś nie pozbawił go władzy, gdy dorośniesz, to dlaczego nie jesteś królem, skoro już dorosłeś, lecz będąc Synem Bożym stałeś się podłym żebrakiem, drżysz ze strachu i tułasz się po świecie? Jezus [bowiem] wybrał sobie dziesięciu czy jedenastu ludzi godnych pogardy, celników i biednych żeglarzy, i wraz z nimi tułał się po świecie zdobywając środki do życia w sposób haniebny i szpetny
(...)
[Wedle mniemania chrześcijan nie ma żadnej boskiej cząstki w ludzkim ciele i duszy Jezusa, lecz że jego ciało nie miało nawet takiego charakteru, o jakim opowiadają mity Homera. Krew, którą Jezus przelał na krzyżu, nie była to krew (ichor)] jaką mają szczęśliwi bogowie.
(...)
Wszystko, co napisano o uzdrowieniach, o wskrzeszeniach czy o rozmnożeniu kilku chlebów, z których po nakarmieniu całej rzeszy ludzi pozostało jeszcze wiele ułomków, oraz wszystkie cuda, o których z przesadą, opowiadali jego uczniowie. Przypuśćmy, że naprawdę dokonałeś tego wszystkiego. [Ale są to rzeczy podobne do] dzieł kuglarzy, którzy obiecują dokonywać rzeczy jeszcze bardziej zadziwiających, oraz do tego, co robią magicy egipscy, którzy za kilka oboli sprzedają na rynku swe cudowne umiejętności, wypędzają z ludzi demony, zamawiają choroby, wywołują dusze bohaterów, pokazują stoły zastawione drogimi potrawami i przysmakami, które w rzeczywistości nie istnieją, wprawiają w ruch martwe przedmioty tak, że wskutek złudzenia poruszają się one jak żywe istoty. Czyż musimy uważać od razu za synów bożych ludzi, którzy dokonują takich rzeczy? Czy raczej powinniśmy stwierdzić, że są to praktyki bezbożników opętanych przez złego ducha?
Zakładki