Witam, mam straszny problem. Opisze go po kolei, moze ktos mial podobny / wie jak mi pomoc, bede wdzieczny.
No wiec, dzisiaj na probie (gram w zespole grajacym Thrash Metal), mielismy zagrac cały nasz set (gramy wlasne kawalki), jutro mielismy miec wystep.
Wiec zagralismy trzy kawalki, ja mialem zaczynac nastepny - gram intro na cleanie. No i wylaczylem przester (mam w kostce). Marka nie jest wazna, nie jest to tez jakis zly przester.
Po wylaczeniu stwierdzilem, ze nie slychac cleana. Wiec sprawdzilem czy zaden z kabli nie padl, okazalo sie, ze stalo sie cos ze wzmacniaczem.
Aktualnie uzywam Hartke Piggyback (Na lepszy na razie mnie nie stac...). Lampa sie swieci w srodku, ale piec stracil moc. Nie slychac go wcale. Po rozkreceniu galki volume na max ledwo go slychac.
Po odkreceniu galki "crunch" na 1/10 slychac juz calkiem dobrze, lecz strasznie dudni. A gdy wlacze przester, wzmacniacz strasznie dudni (za duzo basu, nawet jesli wycisze bas).
Czytalem cos w internecie ze moze byc to wina tranzystora, zimnych lutow, ale chcialbym dowiedziec sie wiecej, a wiecej nie ma na ten temat.
Czy ktos mial taki lub podobny problem?
Sam oczywiscie nie zamierzam nic przy nim grzebac, lecz wole wiedziec czy to cos wartego naprawy czy za chwile wzmacniacz sie nie spieprzy i znowu nie bede musial w niego wkladac kasy.
Zakładki