nie no, akurat nie mowie tu o np. oczytanym dresie z wyzszym wyksztalceniem bo takich osobiscie nie znam. nie sa to durnie, ale generalnie elita intelektualna tez bym ich nie nazwal. chodzi o to, że jest mnóstwo innych wartości, które takie środowisko może prezentować - odwaga, uczciwość czy takie zwykłe 'bycie w porządku' - respekt dla osob, ktore maja ciezko z hajsem i jakos to ogarniaja, respekt za moze prostackie, ale zasady typu 'pomagac ziomkowi', 'nie sprzedac na psach' - bo jednak czegos wymagaja. tak samo z muzyka. po prostu - dres jest konsekwentny w swoich ideałach i przekonaniach. dlatego radziłbym się czasem zastanowić czy naprawdę jestem takim człowiekiem, który ma prawo na te zasady spojrzeć z góry? czy, nie wiem, fakt, że siedze codziennie 7 godzin w ławce szkolnej daje mi prawo do odseparowania się od takiego "plebsu"? bo w przypadku takiego Slitanse , ktory tu probuje uskuteczniac "smieszna" szydere i wynalezc nowa filozofie psychologii to ci powiem jasno - NIE NIE MASZ.
Zakładki