Na samym początku słuchałem SoaDu - nie powiem, bardzo fajne brzmienie, ale na słuchanie na codzień jest zbyt rzewne i jednocześnie za słabe - słucham tylko na doła (kawałki typu Spiders, Sad Statue) i jak się czuję bardzo dobrze (kawałki typu Metro, Thetawaves) - ogólnie rzecz biorąc, kiedy jestem daleko od emocjonalnego złotego środka :P. Później z kumplem zafascynowaliśmy się black metalem - nigdy nie zapomnę tych nocek spędzonych nad Neostradą 1Mb i ciągnięciu z neta płyt Satyricona i Gorgorotha :]. Potem stwierdziłem, że black jest zbyt smętny i monotematyczny i ma za słaby wokal, więc postanowiłem sobie zrobić przerwę od "skrajnego" metalu i zacząłem słuchać Disturbed - słucham do tej pory, moim zdaniem najlepsze kawałki to Ten Thousand Fists i trochę nowszy Criminal. Później stwierdziłem, że Disturbed jest fajne, ale potrzeba mi też czegoś ostrzejszego - zacząłem słuchać Vadera (raczej tego późniejszego, od Revelations w górę), słucham do tej pory. "Najlepszych" kawałków można wymieniać do tej pory - Nomad, Giń Psie, Predator, As the Heavens collide, Tyrani Piekieł [XXV], Xeper [XXV]... Potem kumpel podesłał mi linka do mishearda Behemotha (DoT), zacząłem słuchać i tego :)
Ok, jedziemy z resztą...
Moim subiektywnym zdaniem, metal metalem nie jest, jeśli nie ma mocnego/skrzeczącego wokalu, wiem jaka jest definicja tego gatunku, ale jakby nie było, w mojej opinii Disturbed, SoaD itd. można zaklasyfikować co najwyżej jako hard rock.
Parę kawałków:
wrzuta.pl/audio/ccewMOHSfZ/vader_-_tyrani_piekiel_xxv_version
wrzuta.pl/audio/8H5xk2Jdq2/vader-nomad
wrzuta.pl/audio/6mQHmG4Miy/vader_-_die_gin_psie
Amen.
Zakładki