No tak, albo coś bardziej przyziemnego i częstego na naszym rynku: szwajcarskie auta przyjeżdżają bite, po licytacjach z firm ubezpieczeniowych, kupowane za grosze. Nie zawsze to mocne dzwony, ale płacić kupę kasy za auto, które ma pół karoserii w szpachli? Dziękuję, postoję.
@
Astinus ; inna bajka, amcary a zwykłe, które kupuje się do tyrania. W Szwajcarii fajnie się szuka aut, bo dużo bogatych opcji itd. Jednak oni, tak samo jak Niemcy, dobrych aut tanio nie oddają. Przeglądy w obu krajach są rygorystyczne i nie puszczają aut, które u nas lekko przegląd przejdą. Należy pamiętać jednak, że diagności to w dużej mierze debile, ignoranci i leserzy, którzy podbijają jak leci. Mi by chłop BMW podbił bez gadania, bo znalazł dwie małe sprawy. Mechanik, który zjadł zęby na tych wozach, wycenił robotę na prawie 2k, bo po prostu tyle było już do wymiany, aby auto jeździło jak BMW, a nie jak polski szajs, który się podbija regularnie.
Ergo: wszystko trzeba dobrze sprawdzić, ale Szwajcary mają podwyższone ryzyko oglądania ulepa i skarbonki. Serio, to nie moje wymysły. Wiem jednak coś o tych autach, bo widziałem kilka takich E39. Każdy Szwajcar był lepiony, każdy. Niemcy też były, wiadomo, ale Szwajcar zawsze był mocniej klepany, gorzej zrobiony i drogi jak chuj.
Zakładki