Thyrid napisał
A ja nie wiem czemu, ale jak RPGi lubię to do Gothica nie mogę się przekonać. Pomysł fabularny po prostu do mnie nie przemawia.
Hmm najlepsza fabuła ever. Magiczna bariera, kolonia karna, klimat wrogości i to uczucie sraki w gaciach gdy się grało za dzieciaka i jakiś NPC wciskał ci kit, że idziecie znaleźć magiczny naszyjnik, a za obozem się okazywało, że zrobił cię w chuja i razem z dwoma kolesiami, którzy czekali z pałami zaczynają cię okładać.
Ten klimat sprawiał, że wczuwałeś się w świat gry, kiedy szedłeś nocą przez las, albo przez ciemne jaskinie z pełzaczami i zabrakło ci pochodni / czaru światło to sraka w gaciach...
No i ten poziom trudności: głupio spierdoliłeś się ze skarpy = dead. Wpadłeś na mocniejsze potworki = dead. Żeby zdobyć jakikolwiek pancerz (głupie spodnie kopacza) to jak się grało pierwszy raz to trzeba się było nieźle nagłówkować skąd je wziąć. Świat pełen tajemic i wątków pobocznych. Niby w Morrowindzie było to samo, ale brakowało tego unikalnego klimatu. Może to była kwestia mówionych dialogów (i to świetnie zagranych w polskiej wersji), może sugestywnej (jak na tamte czasy) grafiki, a może jeszcze czegoś innego... średniowieczno-germańsko-celtyckiego klimatu? To nie było tanie fantasy: jebnąć elfów ze śmiesznymi uszami, ludzi-kotów i grzyby zamiast jebanych drzew. Tutaj było inne podejście: zrobić świat jaki wszyscy znamy: europejski klimat i roślinność, średniowieczna architektura i uzbrojenie, ale z dodatkiem odrobiny mitologicznych potworów i szczyptą magii. Ale magii nie takiej tandetnej, ze światełkami i chujami-mujami. Ten świat był realny. Szary. Brudny. Niegościnny. Ale zarazem pełen przygód...
Zakładki