Dla mnie filmy miesiąca, to "Holy Motors" i niewspomniany wyżej dokument "Siła kobiet". O ile pierwszy ryzykowny i przypuszczam, że absolutna aprobata, jaką u mnie wygrał, może być raczej rzadką reakcją na film tak przesycony surrealizmem, z którego niełatwo wyciągnąć esencję sensu, o tyle drugi, wypuszczony u nas w 3 lata po premierze światowej, jest dla mnie jednym z lepszych dokumentów ostatniej dekady.
"Sesje" - taki sobie ciepły, amerykański komedio-dramat, łamiący tabu w przyjemnie naturalny sposób. Ogląda się lekko, zapomina dość szybko, ale na nudnawy wieczór jak najbardziej się nadaje.
"Django" warty zobaczenia, wydaje mi się, że spokojnie można podawać tytuł wśród bestów Tarantino. Nie zmienia to faktu, że to jeden z tych filmów, które mogę oglądać w kinie, ale w domu stworzyłby poczucie traconego czasu. Nie potrafię wyjasnić, na czym to polega, ale definiuje mi to twórczość QT.
"Nędznicy" dowodzą, że mój filmowy rozwój nie dorósł do musicali. Nieprędko spróbuję znowu.
Zakładki