Mnie osobiście trochę ten film rozczarował. Spodziewałem się bajki, bo pamiętam, w jakim tonie utrzymana była powieść, ale twórcy ekranizacji trochę przesadzili.
Z Radagasta zrobili jakieś ześwirowane nie wiadomo co, Saruman - jeden z największych mędrców w Śródziemiu - okazał się totalnym debilem. Krasnoludy popisywały się zręcznością i zwinnością godną elfów, jak np w scenie walki z trollami, po których skakały niczym Legolas po Olifancie. Motyw u goblinów, gdzie bohaterowie spadają tym tunelem kilkaset metrów w dół i nie odnoszą żadnych obrażeń. No proszę... Ja rozumiem, że to bajka, ale po czymś takim z istoty zbudowanej z tkanek i kości nic by nie zostało, a oni nawet odrapani nie byli. Podobnie później, gdy spadali z mostem czy tam rusztowaniem jakimś, gdzie runął na nich król goblinów ważący pewnie tyle, co oni wszyscy razem wzięci. Dalej, podczas ucieczki, któryś z nich - krasnoludów przecież - wymachujący kijem jak Bruce Lee. Liczyłem na trochę więcej realizmu.
W ogóle to miałem wrażenie, że ten film był... za krótki. Za krótki, by dobrze przedstawić wszystkie te wątki. We Władcy Pierścieni akcja płynnie przenosiła się z miejsca na miejsce, natomiast oglądając Hobbita wydawało mi się, jakbym oglądał zbitek dziwnie połączonych ze sobą scen akcji. Jakby film był zrobiony na zasadzie: AKCJA -> nic nic nic, jakieś tam pierdoły -> AKCJA -> znowu pierdoły -> AKCJA -> nic nic nic... i tak w kółko. W ogóle nie czułem dramatyzmu tej opowieści, powagi sytuacji. Jakby to była wyprawa dla jaj, for fun po prostu. Dużo amerykańskiego patosu w kiepskim wykonaniu. Po prostu produkcja, której głównym targetem są widzowie w wieku wczesnoszkolnym.
I w końcu, co najbardziej mi się nie podobało i już od samego początku wkurzało, charakteryzacja. Nie wiem, może jestem jakiś dziwny, bo chyba nikt wcześniej o tym nie wspomniał, ale ja w tym filmie nie widziałem raczej krasnoludów. Połowa z bandy Thorina wyglądała jak jakieś gnomy lub minimki (kto ma młodsze rodzeństwo, ten wie), albo po prostu jak niscy ludzie stroniący od brzytwy.
Część przerysowana, druga niedorobiona, tak sobie pomyślałem.
Jak mówiłem, spodziewałem się bajki, ale miałem nadzieję, że twórcy utrzymają ton z Władcy Pierścieni, że to będzie pełna dramatyzmu wzruszająca opowieść, do której można wracać po pięć razy do roku, jak tylko puszczą ją w piątkowy wieczór w superkinie na TVN. I niestety się rozczarowałem. Parę głupot w scenariuszu, których ja nie wybaczę, dziwne potraktowanie niektórych postaci, miejscami totalny brak realizmu i charakteryzacja każąca się zastanawiać czy to, co widzę przed sobą, to aby na pewno krasnolud?
Dla mnie oglądanie Hobbita było trochę jak seks w trawie pod gołym niebem: niby fajnie, zajebiście, ale nie można oddać się przyjemności, bo cholerne robale dobierają ci się do dupy ;d
//nastepnym razem zamykaj spoilery
~piccolo
@a przepraszam, nawet nie wiedziałem, że się tak da ;d
down: ja bym mu dał 6/10, może 7 :P
Zakładki