Do tej pory tolerowałem to, co D&D robili z serią, ale te szkielety, dzieci lasu jak i cała reszta dziesiątego odcinka były po prostu idiotyzmem o tak ogromnej skali, że od teraz będę oglądał serial tylko po to żeby sprawdzić jak bardzo wszystko popsuli. Ale co do tych szkieletów:
Seria Lodu i Ognia dla mnie jest specjalna, bo nie ma ona zbyt wielu elementów magicznych, wymyślonych czy typowych dla serii zerżniętych od Tolkiena. Pierwsze trzy książki, które według mnie są znakomite (czwórkę i piątkę uważam za średnie, w niektórych momentach nawet niesamowicie nudne) kręciły się prawie całkowicie wokół elementów nie magicznych. Smoków nie było do końca pierwszej książki (A kiedy przybyły to jeszcze zbyt dużo nie znaczyły) i wszystko kręciło się wokół realnych armii, realnej polityki i postaci, które nie musiały uciekać się do czarów, aby istnieć. Elementy magiczne istniały, ale miały małe znaczenie.
W książce Leaf, Liść, czy jak chcecie nazwać to biedne dziecko w podartych ubraniach, podpaliła kilka trupów pochodnią. Nie jakimś pierdolonym GFB. Trudno mi uwierzyć, że dzieci lasu przegrały wojnę, kiedy tutaj potrafią rzucać czarami magicznymi, których pozazdrościłyby im zapewne niektóre smoki. Trupy mogą się ruszać, bo mają dalej mięśnie – w książce specyficznie jest napisane, że szkielety nie mogą być ożywione. Mała różnica? Nie, jest ogromna. Jeżeli można ożywić szkielet i uczynić go żołnierzem, to oznacza to, że Inni mogą ożywić nie tylko tych, których zabili, ale ludzi, którzy już dawno temu umarli.
Nie wspominając już o tym że tyle wydali na to chujowe CGI że Bloodraven, który ma tysiąc oczu i jedno, ale w serialu dali mu jednak dwa, nie był mistycznym pół-drzewem pół-człowiekiem a jedynie staruszkiem który opierał się o jakieś korzenie. Zamiast niesamowitej postaci, zapewne jednej z najważniejszych w serii, otrzymujemy starego dziadka, bo D&D zamiast użyć aktorów użyli szkieletory, które wyglądały jak coś z lat 90tych.
W to jak popsuli Stannisa, Jaimiego i Tyriona nawet nie będę wnikał w tym poście, ale to wkurwia mnie jeszcze bardziej niż te szkielety.