bronn topowa postac cebulowy rycerz tez
Wersja do druku
bronn topowa postac cebulowy rycerz tez
I tak się nie umywa do littlefingera który sam nie wie co robić przy sansie. Do tego ta pizda bran sprawia że rzygać się chce - to jak potraktował Meere to aż się w bani nie mieści, powinien Dżejmi wrócić i go znowu spierdolić z tego okienka razem z tym pedalskim wózeczkiem to może by sobie dodatkowo łapy połamał.
Jaime znowu próbował się poświęcić, miał farta, że ocalił go Bronn (? aż dziwne bo ten ziomek nie słynie z ratowania czyjegoś tyłka przy takim zagrożeniu).
Arya kozak skill, po mordzie Sansy coś czuje że jest trochę zazdrosna i wkurwiona, ale skoro woliła szydełkować z septą mordaną to skończyła jak skończyła.
Ktoś tam gadał że wkurwia go John Snow że ciągle gada o WW. No wcale się nie dziwie, bo to jest najważniejsza sprawa w chwili obecnej która może sprawić że ludzkość przestanie istnieć.
Obawiam się, że ten serial zawsze taki był i tbh trochę nie rozumiem, czemu w internecie krąży taka obiegowa opinia, że w GoT wszyscy muszą zginąć i nikt nie jest bezpieczny. Może to wynika z ogromnej liczby bohaterów drugo- i trzecioplanowych, którzy faktycznie dosyć często giną - ale to jest akurat obecne w praktycznie każdym serialu, GoT nie stanowi tu wyjątku. Tak naprawdę przez poprzednie 6 sezonów była tylko dwójka głównych bohaterów, którzy zginęli: Ned i Catelyn Starkowie, przy czym ich śmierci, zwłaszcza Neda, były kluczowe dla zawiązania fabuły.
Nie ma w tym nic złego imho, nie da się stworzyć serialu, filmu czy książki, w którym główni bohaterowie umierają wcześniej niż na samiutkim końcu - w innym przypadku widzowie/czytelnicy będą zawiedzeni i utracą zainteresowanie opowiadaną historią.
Odnośnie Varysa, to częściowo się zgadzam - ale tu trzeba wziąć pod uwagę, że główne źródło siły Varysa tkwiło w tym, że był Starszym nad szeptaczami; czyli szefem wywiadu/kontrwywiadu; do niego docierały wszystkie raporty, wiedział o wszystkim co się dzieje. Obecnie już tej posady nie sprawuje, a znaczną część jego siatki szpiegowskiej przejął Qyburn. Tym samym Varys nie jest już wszechwiedzącą wyrocznią a jedynie zwykłym, choć bardzo inteligentnym człowiekiem - i to ma odbicie w jego roli podczas ostatnich dwóch czy trzech sezonów. Doradza Dance najlepiej jak umie, doradza Tyrionowi najlepiej jak umie mając świadomość, że Tyrion ma większy posłuch u Danki, a przy tym jest znacznie rozsądniejszy i łatwiej się z nim dogadać. I na tym się jego rola kończy, on fizycznie nic więcej nie może zrobić, nie rozdaje już kart w rozgrywce, więc tak to wygląda, że chodzi i smęci xD
Ciekawszym przypadkiem jest natomiast Littlefinger. Mam do tej postaci ogromną słabość i od drugiego sezonu to jemu kibicuję, więc możliwe że doszukuję się w nim nie wiadomo czego. Ale mam wrażenie, że jego rola obecnie to taka cisza przed burzą; czai się aby odpalić naprawdę mocną petardę. W siódmym sezonie nie zrobił jeszcze nic ciekawego, w ogóle nic o czym by się dało opowiedzieć, ale zwróćcie uwagę, że występował do tej pory w każdym odcinku, a większość scen z jego udziałem to były albo krótkie ujęcia podczas ważnych wydarzeń, gdzie siedzi gdzieś w kącie i myśli, albo stoi obok kogoś ważnego i się uważnie przygląda - wydaje mi się, że to są jawne sygnały, że twórcy o nim nie zapomnieli, że on cały czas jest gdzieś obecny i ma jakiś plan. Wyraźnie jest mu nie w smak, że Jon i Sansa się dogadują - ale już od początku szóstego sezonu knuł przeciwko tej dwójce; były sceny, gdzie jawnie dążył do zasiania niezgody między rodzeństwem. I to trochę zaczęło owocować, w końcu jak Jon chciał pojechać do Danki, to Sansa się najgłośniej sprzeciwiała. Tak samo jak ułaskawił te dzieciaki, Karstarków i Umberów bodajże - tutaj też Sansa jako pierwsza podnosiła sprzeciw. I ani jednego ani drugiego nie robiła dyskretnie, tylko przy ludziach, jawnie, tak żeby wszyscy widzieli i słyszeli - a zbliżenia na Littlefingera się podczas tych scen przewijały. Myślę, że albo konflikt między tą dwójką będzie eskalował, albo Jon na tyle długo nie będzie ze Smoczej Skały wracał, że Sansa stanie się nie tylko pełniącą obowiązki Króla na Północy, ale faktycznym Królem. Powrót Brana i Aryi z pewnością mu te plany, jakiekolwiek by one nie były, bardzo krzyżuje; raczej nie brał pod uwagę, że z dwójki rodzeństwa nagle mu się zrobi czworo - z tego powodu przypuszczam, że w najbliższym odcinku też Littlefinger jeszcze nic spektakularnego nie zrobi, będzie dopiero badał nową sytuację.
W każdym razie wydaje mi się, że on dobrze wie co chce zrobić, a po prostu się z tym nie zdradza, czeka na odpowiedni moment. Powrót dwóch kolejnych Starków trochę go opóźni, ale raczej nie wpłynie w istotny sposób na jego cele - ani długo- ani krótkofalowe.
Wciąż jednak zastanawia mnie scena przekazania Branowi sztyletu. Sansa trafnie powiedziała chwilę później, że Littlefinger niczego nie robi bezinteresownie (co też jest dosyć istotną rzeczą, przez wiele osób chyba przeoczaną - mam na myśli te wszystkie memy, że troje starków to jacyś kozacy przechuja, a sansa dalej jest nikim - otóż jej siłą jest to, że jako jedyna z rodzeństwa ma jakiekolwiek pojęcie o ludziach, intrygach, funkcjonowaniu dworu etc.). Pytanie brzmi: jaki był jego cel, co chciał osiągnąć? Najbardziej oczywista odpowiedź jest oczywiście taka, że chciał po prostu zyskać sympatię Brana, nawiązać z nim jakieś relacje, a przy tym pokazać Sansie, że jej rodzina jest dla niego istotna. Ale to by było zbyt oczywiste właśnie, wydaje mi się że chodziło tu o coś znacznie większego. Ktoś ma jakieś pomysły?
Byc moze jak dowiedzial sie, ze Bran ma wizje i potrafi widziec rzeczy z przyszlosci, to chcial sie przekonac czy ten powie cos na ten temat, gdy zobaczy sztylet badz powie Sansie, czy Jonowi ze to on napuscil Catlyn na Tyriona przez co zaczela sie wojna i smierc Neda.
@ Nie chodzilo mi o to, ze przestaly ginac postacie, bo faktycznie umieraly gllownie te co przewijaly sie na drugim, czy trzecim planie. Tylko, o to ze z tych pierwszoplanowych robia jakis superbohaterow, co stojac w samym srodku wielkiej.biwty, gdzie wrog ma miazdzaca przewage to siekaja dziesiatki wrogow i sa praktycznie niesmiertelni.
Ty oglądałeś ten serial czy jakiś inny xD?
-robert barathon
-stannis barathon?
- ten gej jakMuTamByło barathon
-robb stark
-joffrey
-tywin lannister
-mance rayder?
-roose bolton
-ramsey bolton
-balon grayjoy
I na bank kilka innych ważnych osób pominąłem co nie żyją. Przecież do połowy to nie wiadomo było w ogóle kto będzie głównym bohateram a kto nie. To robb stark miał być królem północy i był główną postacią aż do imby u freyów. Tak samo stannis miał wątek rozbudowany razem z tą kapłanką. Tywin był główną postacią i trzymał pod butem całą rodzinkę z dostał z bolta na wychodku. Ten septon co w pewnym momencie zaczął zdobywać władzę też by mógł być wątkiem większym. Boltonowie też odjebani.
wydaje mi sie, ze cytat brana "chaos is a ladder" nawiazujacy do rozmowy sprzed kilku sezonow miedzy littlefingerem, a varysem i przy tym wymowny wyraz twarzy bezradnego littlefingera mocno pokazywal, ze jest on juz teraz calkowicie poza swoja liga. raczej nie spodziewal sie powrotu brana i aryi, a juz szczegolnie w takiej formie. nie wroze mu teraz zadnego szczesliwego zakonczenia
@up
i co, dla ciebie ktorys z nich to byl glowny bohater? no moze robb, natomiast napewno nikt z wyzej wymienionych nie byl tak wazny dla losu calej sagi jak danny, czy jon, wiec watpie w smierc ktoregos z nich przed zakonczeniem serialu
No akurat Stannis i Tywin mogli być tak samo ważni... gdyby nie zginęli. Jeszcze niedawno ani Jon, ani Danka nie grali jakiejś znaczącej roli.
jon i danny to najprawdopodobniej uosobienie tytulowego "ice and fire", ktore juz od wielu lat sugerowano, dlatego w hierarchii glownych postaci stawiam ich najwyzej (zreszta chyba jak wiekszosc), dlatego sadze ze sa najbardziej chronieni popularnym "plot armorem" i dotrwaja do samej koncowki serialu.
Moim zdaniem to, że ginie ktoś taki jak Tywin, joffrey, czy Bolton to nie jest żadne Wow jak ten martin mógł to odjebac, bo przecież to są ANTAGONISCI więc Tywin dies, noone gives a shit, Ned dies, everybody loses their minds.
Co do Aryi to myślę że mogła by w walce zabić Brienne, bo co z tego, że jest silna jak ona szybko zrobi zwod i zajebie sztyletem.
Jeżeli chodzi o littlefingera, to myślę, że ma swój plan i nie zapominajmy, że nagle jego dupa (w sumie nie wiadomo co z tego bedzie) jest zwierzchniczka północy, a to wysokopostawiona poprzeczka i udało się to dzięki niemu.
Ogólnie po przeczytaniu książki przed tym sezonem o wiele gorzej ogląda sie serial. Nie wiem czy ten serial się zepsuł czy ja mam większe wymagania. Sceny typu robak patelnia missandei są żałosne i mają na celu przypomnienie, że ta gra o tron jest taka super, bo jamie rucha cersei. Albo ciągle te fuck i przekleństwa. Mam wrażenie, że w książce to wszystko jest umiejetniej wplecione, a tutaj nahalne. Chociaż by tortury theona w książce mają inny wydźwięk, do końca nie wiadomo co się stało, theon jest kompletnie zniszczony psychicznie, a tutaj laska pokazuje cyce i odcinają mu chuja dla hype.
Albo ta scena z ed sheeranem, w sumie nie jakaś wkurwiajaca, ale co ona wniosla do fabuły, że typ śpiewa i jedzą królika? ??
Bedzie beka jak malypalec zostanie odjebany soon
Co sądzicie o Gendrym? pojawi się w 5 lub 6 odcinku GoT'a Wsumie nie bez powodu cebulak uratował mu życie. Czy sądzicie, że mógłby zająć tron?
Bardziej chyba bedzie mial jakis wplyw na walke z WW. A z malym palcem to mam wrazenie ze tyle go pokazuja bo chca pokazac wszystkim ze on nadal sie liczy i nagle bedzie jebs dedek. Ale w sumie chuj wie, niech w koncu ktos z tej glowniejszej obsady zostanie odjebongo bo nudy. Najlepiej danke zeby zajebali a smoki sobie poszly samowolka