Przeczytałem "Joyland", 0/10, proszę omijać tę książkę szerokim łukiem. Na końcu, po wewnętrznej stronie okładki powinno być zdjęcie wyszczerzonego autora z podpisem "Wydymałem cię na 40 zł, frajerze". Zero napięcia, zero pomysłu na intrygę, płytkie postaci, naciągane zakończenie oraz, czego nie mogę wybaczyć, kompletne zmarnowanie potencjału motywu nawiedzonego parku rozrywki. Czyta się szybko, jak to Kinga, ale po lekturze w głowie jest po prostu poczucie pustki, książka nie zawiera żadnej treści. No i nie dajcie się nabrać na marketingowe gadanie o tym, jak to King prowadzi grę z czytelnikiem, wiernie odwzorowując rzeczywistość lat 70-tych itd. O ile w "Dallas 63'" rzeczywiście dało się poczuć klimat Stanów po Wietnamie, tutaj cały zabieg polega na wstawieniu kilku płyt CD z dekady, które puszcza sobie główny bohater, a poza tym akcja mogłaby być umiejscowiona w dowolnej epoce. Rozczarowanie maksymalne, zwłaszcza, że po świetnej "Ręce mistrza" naprawdę liczyłem na coś dobrego...
Zakładki