Reklama
Strona 5 z 7 PierwszaPierwsza ... 34567 OstatniaOstatnia
Pokazuje wyniki od 61 do 75 z 92

Temat: [opowiadanie] Życie na Rookgaardzie III - Powrót Wielkiego

  1. #61
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    33
    Posty
    290
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Ok, jeszcze tylko zgoda moderatora na kontynuacje przerwanego opowiadania i mogę wrzucać xD

    Muszę jednak powiedzieć, że nie mam rozdziałów 47 oraz 48 (stare moje forum wykasowali z hostingu, nikt ze znajomych nie posiada, ja miałem format - oczywiście) dlatego 47 oraz 48 pojawią się jako reedycja. Będa inne niż tamte, bo serio nie pamiętam o czym one były xD O ile mi wiadomo to jakieś zapychacze fabuły pisane na szybkiego, więc tu się postaram.

    Pozdrawiam, Box =)
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  2. #62
    Avatar kryjed12
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Daleko... xD
    Wiek
    30
    Posty
    58
    Siła reputacji
    18

    Domyślny

    Box to kiedy będziesz kontynuował swoje wielkie opowiadanie? Bo już się doczekać nie mogę.

    Pozdrawiam.

  3. #63
    Avatar Yahoo!
    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Piła
    Wiek
    33
    Posty
    130
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Czy w ogóle będzie to kontynuował Boxik? :D Ja osobiście rzadko wchodzę na forum, ale zauważyłem "dosyć" świeże info o pisaniu kolejnych części i czekam na nie z niecierpliwością.
    Cytuj Elite Box napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    - O ja pierdolę – westchnął mnich.

  4. Reklama
  5. #64

    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Tychy
    Posty
    555
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    No właśnie kiedy następna część? Już się doczekać nie mogę ;d. I nie pytaj się modków tylko pisz! ;D

  6. #65
    Avatar Stalker
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    Chodzież
    Wiek
    33
    Posty
    42
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Bardzo mi się spodobały te opowiadania :)
    czekam na następny rozdział oby był tak dobry jak poprzednie

  7. #66

    Data rejestracji
    2007
    Położenie
    Tychy
    Posty
    555
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Box co jest? ; < wrzucaj następny kawałek ;D.

    Dla tych co pierwszy raz czytają ten temat zapraszam do przeczytania całe opowiadanie.

  8. Reklama
  9. #67
    Avatar Weekendowiec100
    Data rejestracji
    2008
    Położenie
    KK
    Posty
    1,304
    Siła reputacji
    18

    Domyślny no to se poczekasz...

    up.
    Box chyba zgubił gdzieś 48 rozdział a dawno nie pisał więc stracił wątek. wejdź na opa.xt.pl i się przekonaj

  10. #68
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    33
    Posty
    290
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    No dobra... Tym razem doczekacie się zakończenia (lol, z tego co widzę to nawet środka xD) części trzeciej "Życia na Rookgaardzie".

    Kolejne rozdziały w trakcie pisania, następne siedzą już w głowie, w pierwszym poście niebawem ukażą się najważniejsze informacje co do kontynuacji ŻnR.

    Doprowadzę to do końca, nie lubię pozostawiać rzeczy niedokończonych...

    A tu stempelek Messera
    Cytuj Messer napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Pozwolenie uzyskane.
    Rozdział 47 (nowa wersja, stara zagubiona) już niedługo :>
    (w razie braku nowych postów odwiedzajcie, bo mogę edytować ten)

    edit:

    DLA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ...
    ... czym jest "Życie na Rookgaardzie", podaję linki do poprzednich dwóch cześci!
    Życie na Rookgaardzie - http://www.forum.tibia.org.pl/showthread.php?t=222533
    Życie na Rookgaardzie II - Legendarny Miecz Furii - http://www.forum.tibia.org.pl/showthread.php?t=222533
    Spis rozdziałów dostępny również w pierwszych postach każdego z trzech tematów ŻnR.

    Polecam przeczytać całość od początku, abyście sami mogli ocenić CAŁOŚĆ, a dopiero później poszczególne części.







    47. Eksterminatorzy
          Po wyczerpującym, całonocnym zebraniu w akademii marzyłem o długim wypoczynku. Zwłaszcza z powodu przyszłych wydarzeń, o których myśleć mi się nawet nie chciało. Przerażające fakty opowiadały się za tym, że w niedługim czasie mieszkańcy Rookgaardu stoczą ostateczną bitwę o swoją wolność, a rekruci zaprzestaną przybywania na "wyspę nowych". Gdy udało mi się w końcu zasnąć, śniłem, jak zwykle, o Mieczu Furii, którego zagadkę powoli rozwiązywałem.

          - Dawaj to, pieprzony człowieczku! - krzyczała bestia. - Pokonaj nas!

          Gdy się obudziłem, pospieszyłem do akademii na spotkanie z obradującą od rana Radą Wioski, powołaną ubiegłej nocy.
          - Ach, to ty, Feniksie... - westchnął Cipfred.
          - Ja - odparłem zdziwiony.
          - Mamy dla ciebie bardzo dobrą wiadomość! - ciągnął. - Zostałeś powołany na dowódcę nowej jednostki.
          - Że co?! - byłem przecież już dowódcą Grupy Odkrywczej, która również miała za zadanie ochronę wioski.
          - Właśnie to - mnich się uśmiechnął. - Oddział Eksterminatorów został dzisiaj ustanowiony oficjalną formacją obronną wioski. Chcesz przeczytać pismo?
          - Tak, poproszę...
          Czytałem w myślach tekst napisany drobnymi literami na eleganckim pergaminie:
          "Ja, Cipfred, pierwszy mnich Rookgaardu, obrońca i mentor, ustanawiam niniejszym dekretem powołanie Oddziału Eksterminatorów w składzie:
    Feniks z Rookgaardu,
    Nagella, żona Feniksa,
    Cipfred, mnich,
    Hoxito, przewodniczący Rady Wioski,
    Finis, kronikarz.
    Dowódcą zostaje Feniks z Rookgaardu."

          - Co będziemy niby robić? - zapytałem z nadzieją na satysfakcjonującą mnie odpowiedź.
          - Będziemy... walczyć - odpowiedział z uśmiechem mnich.
          Nie byłem zbytnio zadowolony faktem, iż będę zmuszony do wojowania z Gell u swego boku. Za bardzo się o nią martwiłem i nie chciałem doprowadzić do sytuacji, gdy podczas potyczki stanę w jej obronie, zamiast pokonać głównego przeciwnika. Jakie zadanie czekało na Cipfreda? Zastanawiałem się nad tym przez sporą część dnia, aż w końcu nie doszedłem do niczego sensownego. Pod wieczór odbyłem za to rozmowę ze swoją ukochaną:
          - Gell, powiedz mi, w czym najlepszy jest nasz mnich?
          - Hmm... - zamyśliła się na chwilę. - W magii. A dlaczego pytasz?
          - No bo wiesz, zostaliśmy powołani do nowego oddziału przeciwko minotaurom i Cipfred jest w składzie... I zastanawia mnie, co on będzie robił na polu walki.
          - Pamiętasz Minotaura Maga? - zapytała. - Używał on magii w walce sporadycznie, nie był zbytnio zaawansowanym jej użytkownikiem. Przypomnij sobie spotkania z Morganem, opowieści o rozdzielności natury ognia, przenoszenie duszy z ciała do ciała... Minotaur Mag a Morgan to już ogromna przepaść, jeśli chodzi o znajomość sztuki mentalnej.
          - Do czego zmierzasz?
          - Chodzi mi o to, Feniksie, że Sheng przewyższa Morgana kilkakrotnie! Sam możesz nie dać rady, a Cipfred zna się na magii jako jedyna osoba na tej wyspie...
          Miała rację. Starcie z dowódcą wroga byłoby śmiertelne w skutkach nie tylko dla mnie. Cała wioska pogrążyłaby się w ciemnościach na długie lata, a minotaury opanowałyby wyspę. Dalsze rozmyślania nad składem eksterminatorów zaprowadziły mnie do Hoxito, który pracował w akademii jako bibliotekarz. Awansowany na przewodniczącego Rady Wioski nie był zbyt dobry we władaniu mieczem. Nie miałem pojęcia, z jakiego powodu został umieszczony w nowej formacji. I ten kronikarz... Nie znałem człowieka.

          Następnego dnia odbyło się pierwsze zebranie Oddziału, na którym mieliśmy zapoznać się z resztą. Spojrzałem porozumiewawczo na mojego przyjaciela, po czym zabrał on głos:
          - Jako przewodniczący Rady Wioski, za przyzwoleniem Cipfreda ogłaszam oficjalne zawiązanie nowej formacji obronnej wioski Rookgaard!
          Wszyscy zaczęli bić brawa. Hoxito kontynuował:
          - Od razu wyjaśnię, dlaczego znalazłem się między wami, wyśmienitymi wojownikami. Moim zadaniem będzie nadzorowanie i planowanie pracy, gdyż jestem naczelnym taktykiem Rookgaardu.
          - Wspaniale - skomentowałem na głos. - A Finis?
          - Ja jestem kronikarzem i będę spisywał wszelkie wydarzenia związane z działaniem oddziału... - powiedział niski człowiek, ubrany w fioletową szatę, uzbrojony w pióro i grubą księgę.
          Z moich wyliczeń wynikało więc, że walki będę toczyć jedynie ja wraz z Cipfredem i Gell. W zasadzie to nie mogłem narzekać, gdyż do tej pory wszelkich wrogów pokonywałem sam jak palec, a teraz każda pomoc się przyda. W pewnej chwili do sali obrad wpadł z impetem rekrut, który dopiero co wrócił ze swojej pierwszej misji.
          - Minotaury! Minotaury! - krzyczał. - Ogromna watacha minotaurów zmierza ku wiosce! Ledwo uszedłem z życiem...
    ==========
    Powrót do Spisu Treści

    ____
    Komentujcie! Potrzebuję waszych opinii na temat kontynuacji ŻnR i od razu uprzedzam: muszę się wkręcić w poprzedni klimat opowiadania, a nadchodzące rozdziały będą obfite w walki!

    Rozdział 48 pod tytułem Pierwsze starcie planowane na weekend :)
    Ostatnio zmieniony przez Elite Box : 03-08-2011, 16:42
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  11. #69
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    33
    Posty
    290
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    48. Pierwsze starcie
          Pierwszy pobiegłem do najwyższego punktu w wiosce, na dach akademii, gdzie wisiała flaga i stacjonował specjalny oddział łuczników wspierający strażnika kładki. Tak jak myślałem, strzały były już w użyciu, a w zasięgu wzroku znajdowało się około setki minotaurów uzbrojonych we włócznie i topory. Pomyślałem, że szybko się z nimi rozprawimy, a pozyskane uzbrojenie posłuży do późniejszej walki. Po chwili dołączył do mnie mnich, który był zaskoczony ilością najeźdźców. Grupa nadciągająca ze wschodu najwyraźniej nie spodziewała się kontrataku łuczników, bo spora jej część poległa w pierwszych minutach starcia. Cipfred pobiegł do świątyni i z tylko sobie znanych powodów ogłosił stan najwyższej gotowości. Przecież to było tylko kilkadziesiąt minotaurów, z którymi radzą sobie zwykli rekruci. Chwilę później zauważyłem, jak ze wschodu nadciąga kolejna potężna dywizja, uzbrojona w sierpy i kosy. Słaby punkt! Wschodniej cześci wioski nikt nie bronił, gdyż całe wojsko wysłaliśmy na przeciwną stronę. Spojrzałem porozumiewawczo na Gell, która skinieniem głowy dała mi do zrozumienia, że jest gotowa na atak. Następnie wodziłem wzrokiem za biegającym po uliczkach mnichem, który wykrzykiwał hasła alarmowe. Zeszliśmy na dół i ruszyliśmy na kładkę.
          - Biegnij prosto, aż do mostu - poinstruowałem Gell. - Stamtąd przeprowadzisz ofensywę i nie zapomnij o strzałach!
          - Dobrze.
          Sam postanowiłem przedrzeć się przez rzekę podziemnym korytarzem, do którego wejście znajdowało się na farmie Al Dee. Do dziury w ziemi dosłownie wpadłem, a zapach, który poczułem, nie należał do najprzyjemniejszych. Woń rozkładających się szczątków różnorakich zwierząt wdzierała mi się w nozdrza. Zbierało mi się na wymioty, a zza rogu momentalnie wyskoczył olbrzymi jadowity pająk. Zwinnym ruchem ręki wyciągnąłem katanę z pochwy i odciąłem insektowi odnóża, następnie zdeptałem tułów do tego stopnia, że zostawiałem za sobą krwawe odciski podeszw butów. Pomimo odrażającego odoru szedłem przed siebie, próbując zignorować wgryzające się w buty szczury, które wolałem zostawić przy życiu. Chwile później zaatakował mnie troll. Przypomniałem sobie pierwsze spotkanie z przedstawicielem tego beznadziejnego gatunku, pozbawionego jakichkolwiek oznak inteligencji, który w głowie ma tylko chęć zabijania i jedzenia. Rozprawiłbym się z nim z palcem w dupie, jednak wolałem się chwilę pobawić, aby minotaury na powierzchni rozproszyły się i odeszły od wyjścia z tunelu. Wbiłem ostrze w udo potwora, następnie dźgnąłem go w pierś. Nieprzyjemnie ciepła krew trysnęła na moją twarz, a nie miałem czym się wytrzeć, dlatego kolejny cios zadałem bardzo niecelny. Przewróciłem się, a troll z wrażenia zaśmiał się grubym głosem i, o dziwo, przemówił:
          - Marny człowieczek...
          - Stul pysk - odpowiedziałem podnosząc się z chłodnej ziemi. Uniosłem katanę i potężnym cięciem pozbawiłem przeciwnika ręki.
          - Ty... Ty...!
          - Tak, ja.
          Troll upadł, a po jasniki rozległ się donośny huk. Wyruszyłem w dalszą wędrówkę korytarzem, widziałem już snop światła wpadającego przez dziurę w ziemi służącą do wchodzenia, a raczej wychodzenia z tunelu. Do otworu dobiegłem, nie zwracając uwagi na otoczenie. Pył i drobne kamyczki sypały mi się na głowę, a to był znak, że po powierzchni galopuje stado minotaurów, które dążą do zniszczenia wioski. Wyszedłem. Odwróciłem się w stronę rzeki i ujrzałem kilkunastu wojowników rozprawiających się z najeźdźcami.
          - Feniks! - krzyknął jeden z nich. - Nie stój jak drąg Cipfreda na widok Miecza Furii, tylko rusz swój szanowny zad i nam pomóż!
          - Już, już - odparłem niechętnie i ruszyłem w szranki pomiędzy kilku minotaurów.

          Od frontu biegły na mnie dwie rogate bestie, z lewej strony nacierał jeden przeciwnik, z prawej już trzech. Łącznie miałem rozprawić się z sześcioma pieprzonymi minotaurami na raz, ale nie przeraziło mnie to w żaden sposób. Odważnie rzuciłem się na dwóch z przodu, przecinając ich wirującym ostrzem, po czym odwróciłem się i wbiłem jedną ze swoich katan w brzuch wroga z lewej. Formacja nacierająca na mnie z naprzeciwka była chyba mniej doświadczona niż pozostałe minotaury, gdyż się rozdzielili i mnie otoczyli. Ich błąd polegał na tym, iż wrogów, którzy znajdą się wokół mnie, rozcinam swoim tańcem katan. Po zabiciu napastników pobiegłem na most, aby wspomóc swoją ukochaną. Ku mojemu zdziwieniu na moście nikogo nie było. Żadnej żywej istoty, żadnego martwego ciała! Pomyślałem, że minotaury się wycofały, lub przeniosły się w inne miejsce, dlatego szybko pospieszyłem do wioski. Udałem się ponownie na dach akademii, gdzie przeprowadziłem rozmowę z łucznikami.
          - Co tu się stało? - zapytałem.
          - Kurwa, człowieku... - odpowiedział zdyszany wojownik. - Trzepaliśmy tymi strzałami jak niewolnicy, aż nagle wszystko zniknęło!
          - Zniknęło?! - wykrzyczałem ze zdziwienia.
          - No... Wyparowało. Zdziwiłeś się, że pole walki jest czyste, no nie?
          - Tak - przyznałem. - Byłem zawiedziony, że sobie nie powojuje z tymi parszywymi bestiami. Jak to się stało?
          - W pewnej chwili przyszedł do nas Cipfred i wymamrotał coś pod nosem.
          To było do przewidzenia, że zakonnik pomoże wiosce i użyje jednego ze swoich silniejszych zaklęć. Przeniesienie tak rozległego terenu w inne miejsce jest trudne i wymaga sporego wkładu energii mentalnej. Zastanawiałem się, gdzie to wszystko mogło się pojawić i czy będę musiał odbyć kolejną nieprzyjemną podróż przez podziemne, śmierdzące korytarze.
          - Dzięki - rzuciłem i odbiegłem.

          Przechadzając się po wiosce zauważyłem niespotykane dotąd pustki. Najwidoczniej wszyscy zostali przeniesieni, a pole rażenia czaru ominęło wschodnią część wioski. To oznaczało, że wojownicy walczący z minotaurami powinni tam jeszcze być i dobijać pozostałości niezbyt wielkiej armii. Udałem się więc przez kładkę i most, a później nie wierzyłem własnym oczom. Zwłoki rekrutów zostały ułożone w wysoki stos, wokół którego biegało pięciu wielkich minotaurów podśpiewujących jakieś wojenne piosnki. Kult ognia i rozdzielności jego natury dało się zauważyć już za pierwszym spojrzeniem. Palące się różnymi kolorami ciała wydawały różne dźwięki i równie odmiennie każde z nich się zachowywało pod wpływem płomieni. Minotaury były okrutne. Zawróciłem. Zszedłem z mostu po naszej stronie wyspy, a przede mną stali pozostali członkowie Oddziału Eksterminatorów.
          - Feniksie - rozpoczęła Gell. - Musisz wiedzieć, że...
          - Ostateczna bitwa jest blisko - dokończył po niej mnich.
          Zdumiony tymi słowami ponownie obróciłem się, tym razem twarzą ku wschodowi, a po drugiej stronie rzeki stał duży minotaur, odziany w pozłacane szaty. Trzymał w ręce wielkie złote berło, chociaż równie dobrze mogła być to magiczna laska. Uniósł głowę, posłał mi przeszywające spojrzenie i wymamrotał:
          - W końcu się spotykamy...
    ============
    Powrót do Spisu Treści


    KO-MEN-TUJ-CIE! Wznowiłem to opowiadanie tylko po to, abyście mogli poznać dalsze losy Feniksa i zaginionego miecza. Wiem, że wielu "fanów" zapewne już nie odwiedza Torga, ale może nowe osoby zainteresują się, dlatego też odsyłam do pierwszych dwóch części przed przeczytaniem tej! :P

    @down
    Tu już nie chodzi o tibię, z tibii wyrosłem już na długo przed napisaniem pierwszego rozdziału :D Tibia użycza mi tu tylko scenerii hehe.
    Ostatnio zmieniony przez Elite Box : 03-08-2011, 16:43
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  12. Reklama
  13. #70
    Avatar Cainsw
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    Stalowa Wola
    Posty
    148
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Cytuj Zbanowany Nidrax napisał
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    Nareszcie nowe rozdziały, wyłapałem tylko jedną literówkę, o której już ci napisałem na gg... Fabuła, jak zawsze trzyma w napięciu. Czekam na następny rozdział.
    A ja nie oceniam... nie mój gust. Z tibii wyrosłem, jak większość twoich starych fanów ;-)

  14. #71
    Avatar Ununul
    Data rejestracji
    2006
    Wiek
    33
    Posty
    81
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    45. Trzecia ofiara
    - Blefujesz! - powiedziałem. - Jesteś Zibbanem!
    - Nie! Nazywam się Morgan! Król minotaurów!
    - Hmm... - usłyszałem głos za plecami. - Nie jesteś tym, za kogo się podajesz!
    - Cipfred! - krzyknąłem. - Ale... jak to...?!
    - Osoba, która się za mnie przebrała, nie jest ani Morganem(int.) ani Zibbanem. Jest zupełnie kim innym! Kimś, kogo jeszcze nie znasz.
    Zastanawiały mnie słowa mnicha. Czy mógłby być to Wirharoth?

    Biegłem za uciekającym minotaurem, który co chwilę rzucał za siebie kilka kamieni. Zwinnie unikałem pocisków, co jednak bardzo mnie spowalniało. Nie mogąc dogonić uciekiniera, zdecydowałem się na obserwację. Wspiąłem (się?)na wysokie drzewo, z którego widziałem biegnącego minotaura. Wpadł on do dziury, z której po chwili jednak wyszedł. Nie był sam. Towarzyszyło mu pięciu strażników, którzy mieli najprawdopodobniej za zadanie ochranianie go(nie lepiej brzmi "najprawdopodobniej mieli go chronić"). Postanowiłem sprawdzić, co było w tamtej zamaskowanej kryjówce. Schodząc z drzewa, zauważyłem, że w krzakach coś się porusza. Pomyślałem, że to para kopulujących królików, jednak po chwili usłyszałem dziwny hałas. Zbliżyłem się do zarośli i zobaczyłem hienę, skubiącą szczątki ludzkiego ciała.
    - Skąd się tu wzięła hiena?! - pomyślałem, ale przyszło mi do głowy, że Minotaur Mag miał ucznia, Shenga, który potrafił je przywoływać. Zapominając o kryjówce minotaura, pobiegłem do Cipfreda, który wciąż dochodził do siebie po stracie ubrania.

    - Cipfred! - krzyczałem. - Cipfred!
    - Co się dzieje?
    - Sheng...
    - Sheng? - zapytał zdziwiony mnich.
    - Uczeń Minomaga!
    - Ach! Ten Sheng! - Cipfred wydał okrzyk radości. - Co u niego?
    - Ty chyba nie rozumiesz! - wykrzyknąłem. - Znalazłem dziś trzecią ofiarę. Niestety połowa znaku na plecach była... wygryziona. Przy zwłokach żerowała hiena. Przecież one nie mieszkają na Rookgaardzie! Sheng je przyzwał!
    Mnich wyglądał na zdziwionego zaistniałą sytuacją. Wyszeptał trzy słowa i usiadł na białej posadzce. Kazał mi uczynić to samo.
    - Musisz wiedzieć – zaczął. - Że(tu będzie int.) przypadek Shenga jest znakomitym przykładem powiedzenia ”Uczeń przerósł mistrza”. Jeżeli zamierzasz z nim walczyć, musisz wiedzieć, że nie będzie ci łatwo go pokonać.
    - Czy to Sheng zabija niewinnych rekrutów?
    - Ech. Myślałem, że już rozgryzłeś, kim jest morderca – westchnął mnich. - Przecież to Morgan.
    - Tak, tak – przytaknąłem, po czym wyszedłem ze świątyni bez słowa. Mnich jednak dogonił mnie na ulicy i wyszeptał:
    - Poziom zagrożenia wioski podniesiony do maksimum! Musisz być ostrożny, Feniksie. Moje czary na nic się nie zdadzą przeciw potężnej magii Shenga.

    W rzece, jak zwykle, poczułem się naprawdę wolny.
    - Jeszcze nikt nie ukradł mi stąd ubrania – zaśmiałem się z Cipfreda, który naprawdę chodził przygnębiony. Nigdy bowiem w historii zakonu nie zdarzyło się, aby mnich stracił swój habit. Co gorsza, był on jedynym okryciem ich ciała. Nie nosili nawet bielizny. To doprowadzało Cipfreda do jeszcze gorszego humoru. A teraz jeszcze ta sprawa z Shengiem. Z tego, co o nim czytałem, dowiedziałem się, że ostatni raz pojawił się na wyspie na długo przed moim przybyciem. Nie mogłem ocenić jego siły jedynie z przeczytanych ksiąg i pamiętników. A te, nie oszukujmy się, były obszerne. Długo zastanawiałem się nad znaczeniem wizyty ucznia na wyspie. Nie mogłem znaleźć logicznego powiązania Shenga z Morganem, a jednak wiedziałem, że istnieje. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem, jaki był cel jego przybycia(tak trochę styl.; może lepiej najpierw pytanie retoryczne, później komentarz), jest pozbycie się ludzi z Rookgaardu. Przecież obydwaj mają taką samą ambicję.(jeśli "przecież" to szyk zd.)

    Powiew ciepłego wiatru rozwichrzył moje włosy. Pomyślałem, że dobrze byłoby je doprowadzić do porządku, gdyż obecna fryzura przeszkadzała mi w walce. Dłuższe kosmyki po bokach ograniczały moje pole widzenia. Kolejny podmuch przyprowadził(o, jak życiowo, ale tu j.) woń rozkładającego się ciała. Nie, nie był to zapach ludzkich zwłok, raczej wilk,(int.) albo zając(wilka albo zająca). Przypomniałem sobie, że niedaleko jest góra, na której wilki wyją do pełni(kolokwialnie; j.). Postanowiłem odwiedzić tamto miejsce, gdyż tak podpowiadała mi intuicja.

    Kiedy się ściemniło, ruszyłem do sklepu Al Dee.
    - Masz może kilof? - zapytałem.
    - Chyba oszalałeś! Myślisz, że ci dam,(int.) albo sprzedam jeden z nich? - zakpił sprzedawca.
    - Przecież masz ich cale(lit.) mnóstwo!
    - To nie znaczy, że muszę się nimi ze wszystkimi dzielić.
    - Dam ci... Cenne wskazówki na temat Miecza Furii – wymyśliłem na poczekaniu krótką historyjkę na temat Minotaura Maga, Morgana i Legendarnego Ostrza. Wiedziałem, że Al Dee szaleje na jego punkcie. W zamian za opowieść dostałem dwa nowiutkie kilofy. Zaopatrzony w to narzędzie(chyba niepotrzebnie) ruszyłem na Wilczą Górę. Księżyc był akurat w pełni, co oznaczało ucztę(skrótowiec; j.). Tak, smakowało mi wilcze mięso, jak żadne inne, a poza tym przywracało energię. Po solidnym obiedzie z wilczych(powt.) udek czułem się jak nowo narodzony.

    Wilki ustawiły się jeden obok drugiego. Kiedy mnie zauważyły, zawyły głośno i rzuciły się do ataku. Jeden cios, drugi, trzeci... Zwierzęta nie przestawały ciąć mojej skóry swoimi ostrymi pazurami. Kiedy jednemu odciąłem nogę, jego ciepła krew trysnęła mi na twarz. Nie myślałem teraz o wytarciu się.(to brzmi śmiesznie ;P) Raczej chciałem pozbyć się wszystkich wilków i zobaczyć, co tak śmierdzi. Kiedy wszystkie(powt.) bestie były martwe, zszedłem po drugiej stronie góry i zauważyłem hienę, pożerającą martwego wilka(powt.). Rozumiałem już, dlaczego zostałem tak ostro zaatakowany. Postanowiłem śledzić hienę, gdyż myślałem, że doprowadzi mnie ona do kryjówki Shenga. Przywołane istoty zawsze wracają do swojego mistrza, chyba że... zostaną zabite. Obserwowałem ucztujące zwierzę dobre pół godziny, kiedy przeniosło się w inne miejsce. Tam, niestety, również leżało rozkładające się ciało. Zauważyłem jednak jego dziwny rozmiar i kształt, lecz nie chciałem podchodzić bliżej. Byłem pewien, że był(powt.) to człowiek. Człowiek, który stał się najprawdopodobniej czwartą ofiarą Morgana. Kim był? Co oznaczała wiadomość, jaką posiadał(tak? miał ją na własność?) na plecach? Nie wiedziałem.

    Kiedy Cipfred dowiedział się o czwartym zabitym rekrucie, postanowił ujawnić wiosce sekret Shenga, największego maga w dziejach Rookgaardu.
    Szczególnie
    Pomyślałem, że to para kopulujących królików, jednak po chwili usłyszałem dziwny hałas.
    ee... a to pewnie kręcili jakiegoś ostrego pornosa xD.

    Kiedy się nauczysz, że przed albo nie ma przecinka...

    Fabuła zachęcająca, z wykonaniem troszkę gorzej. Masz dobry pomysł, ale moim zdaniem niepotrzebnie wtrącasz niektóre rzeczy. Opowiadanie nie musi być długie(choć i tak już jest długie xD), żeby było dobre. Druga rzecz, niektóre zwroty brzmią moim skromnym zdaniem sztywno, ale wiem, że pisałeś to dawno. Przestałem sprawdzać, bo przestałeś publikować (tam był jakiś ban, czy co, nie wiem). Jednak wróciłem do roboty, bo widzę, że i ty się za to zabrałeś.

    @ed
    @down
    konstrukcja dialogu
    Ostatnio zmieniony przez Ununul : 15-05-2010, 23:19

  15. #72
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    33
    Posty
    290
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Uhuhu, stare rozdziały, to trochę się pomęczymy :D
    Dzięki! :>

    Nie bardzo wiem jednak jak poprawić to:
    - Musisz wiedzieć – zaczął. - Że(tu będzie int.)

    edit:
    najnowszy rozdzial czwartek rano
    Ostatnio zmieniony przez Elite Box : 18-05-2010, 14:03
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  16. Reklama
  17. #73

    Data rejestracji
    2010
    Posty
    48
    Siła reputacji
    0

    Domyślny

    Tak czytając te wszystkie Opowiadania Tibijskie dostaje natchnienia;d do zrobienia otsa;p rpg z własna mapka;p Opowiadanie jest wg mnie fajnie napisane;p i aż mam chęć do przeczytania reszty;D gdzie pewnie tak zrobię;d Ogólnie lubię opowiadania tego typu;)

  18. #74
    Avatar Elite Box
    Data rejestracji
    2006
    Położenie
    ________________ Piszę: Życie na Rookgaardzie!
    Wiek
    33
    Posty
    290
    Siła reputacji
    20

    Domyślny

    Kolejny rozdział na dniach.
    Powód niepublikowania - postanowiłem pisać kolejny ep co miesiąc. O taaak, bo ten co teraz będzie jest dłuższy trochę :P
    Opowiadania SF i Fantasy
    Zapraszam na bloga, aktualnie wydaję opowiadanie SF pt. Cztery godziny NOWE!
    http://sciencefantasia.blogspot.com
    ***
    Facebookowa grupa dla twórców blogów literackich - https://www.facebook.com/groups/literaccy/ ;)

  19. #75
    Avatar Ununul
    Data rejestracji
    2006
    Wiek
    33
    Posty
    81
    Siła reputacji
    19

    Domyślny

    Cytuj Yami, a właściwie Elite Box napisał Pokaż post
    Cytat został ukryty, ponieważ ignorujesz tego użytkownika. Pokaż cytat.
    46. Sheng
    Mnich zarządził zebranie swoich najbardziej zaufanych ludzi, w tym mnie.
    - Masz jakieś nowe ślady? - zwrócił się do mnie szeptając(j.).
    - Myślę, że jest coś – odpowiedziałem. - Ale muszę mieć pewność, że się nie mylę. Tego dowiem się prawdopodobnie dzisiaj.
    - Zrozumiałem – odpowiedział Cipfred, po czym nakazał gościom usiąść wygodnie,(int.) na(int.) wcześniej przygotowanych(int.) krzesłach.
    - Dziękuję, że przybyliście! - rozpoczął przemowę. - Dziś, w tej sali, padną słowa, które pomogą wielu z was rozwiązać swoje(jakoś tak, j. ad. odm.) życiowe sprawy. Pomogą także tym, którzy od wielu lat szukają czegoś wyjątkowego na tej wyspie. Musicie jednak wiedzieć, że to, co tutaj usłyszycie, jest najpilniej strzeżoną tajemnicą Rookgaardu!

    Mnich przez kilka minut opowiadał o przepisach na ciasteczka, które opracowywała Lilly, o tajnikach pisania ksiąg. Nie zabrakło także opisów dzieciństwa Cipfreda. Kiedy jednak przeszedł do rzeczy, zacząłem uważnie słuchać:
    - Czy wiecie, kim jest Sheng? - pytał widzów. - Jest on minotaurem, który uczył się u boku Minotaura Maga. Tak, tego, który został zgładzony przez Feniksa. Sheng przybywa na wyspę jedynie, gdy ma tu coś do załatwienia. Mieszka w Mintwalin, głęboko pod Thais. Król Tibianus wiele razy skarżył mi się, że minotaury w tamtejszych podziemiach okropnie się rozpanoszyły. Co i rusz można napotkać świeże zwłoki rycerzy,(int.) czy magów. Wiele lat temu, kiedy przybył na Rookgaard po raz pierwszy, wydarzyło się tu coś okropnego. Minotaury były wtedy szanowane przez ludzi, nie trwała między obiema rasami wojna, a jednak zdarzały się walki. To właśnie podczas jednej z nich zginął najlepszy przyjaciel Shenga, Annus. Rozwścieczony utratą kogoś bliskiego, postanowił pomścić jego śmierć. Założył wspomniane miasto, Mintwalin, i przez lata zbierał tam żołnierzy oraz magów. Przygotowania do wielkiej wojny trwały, aż do dziś. Minotaur Mag wytworzył specjalny portal, przez który potwory przybywały na wyspę. Sheng skorzystał z niego tylko trzy razy.

    Nie obchodziło mnie prywatne życie Shenga, lecz jego powiązania z Morganem i Mieczem Furii. Wiem już, że był uczniem pokonanego przeze mnie maga, ale nadal nie rozwiązuje to zagadek śmierci czterech rekrutów. Mnich kontynuował opowieść:
    - Za pierwszym razem przybył sam. Byliśmy znajomymi, niezbyt dobrymi, ale zdarzyło nam się obgadać kilka spraw. Właśnie podczas pierwszej wizyty rozmawialiśmy na temat porozumienia wyspy z Kontynentem. Rozpatrywaliśmy różne propozycje Tibianusa, lecz wszystkie odrzuciliśmy. Pomysł Shenga okazał się nie do zrealizowania, dlatego też Rookgaard wciąż jest oddzielony od Thais. Podczas drugiego naszego spotkania próbował wznowić negocjacje nad budową podwodnego tunelu. Tym razem to ja się nie zgodziłem, bo uważałem, że byłoby to zbyt niebezpieczne dla rekrutów. Rozdrażniony porażką minotaur uciekł ze świątyni i nie widziałem go przez piętnaście lat. Po tym czasie jednak przybył, aby mnie zabić. Jak widzicie, nie udało mu się to, dlatego przybył tu znów, aby dokonać swego.
    - Ale dlaczego ucieszyłeś się, gdy o nim wspomniałem?! - zapytałem z wyrzutem.
    - Myślałem, że przybył tu z innego powodu. W końcu minęło tyle czasu... Jednak dopiero teraz zrozumiałem, że chce mnie pozbawić życia. Wszystkie cztery znaki na ciałach rekrutów pochodzą z jego herbu. Herb jednak składa się z sześciu symboli, co oznacza jeszcze co najmniej dwie ofiary.

    Rozmyślałem nad znaczeniem symboli, jednak mnich szybko o nim opowiedział, jakby potrafił czytać w moich myślach:
    - Trójkąt przebity kreską. Skierowany wierzchołkiem w dół oznacza upadek, a linia symbolizuje człowieka. Litera „S" to pierwsza litera jego imienia. Krzyż z poprzeczką na dole symbolizuje miecz, którym miał zabić mnie, co pokazuje kolejny znak, litera „C", czyli mój inicjał. Wszystkie te piktogramy już znamy. Ja jednak przybliżę wam kolejne dwa, a także historię z nimi związaną.

    Czyżby sprawa tajemniczych znaków na zwłokach została rozwiązana? Upadek Shenga, który próbował za pomocą miecza zabić Cipfreda. Taką wiadomość do tej pory przekazał Morgan na ciałach. Z tego co mówił mnich, brakuje jeszcze dwóch symboli, a więc jeszcze dwóch znaczących faktów. Wszystko zaczynało się pozornie układać(jakiś sprzeczny zwrot; j.?).

    - Następnym znakiem jest litera „D"(int.) oznaczająca Dalheima – kontynuował mnich. - Jak wiecie, był on niegdyś dobrym znajomym Morgana. Ten jednak przeszedł na złą stronę i rozpoczął wojnę przeciwko ludziom. Sheng przyłączył się do niego, o czym świadczy ostatni znak, strzała bez grota, co oznacza pojednanie. Teraz wszystko podsumuję. Przygnębiony śmiercią swojego przyjaciela Sheng postanowił usunąć się w cień. Długo nie przybywał na wyspę, a na kontynencie założył miasto. Zdobył tam miecz, którym później próbował mnie zabić. Po nieudanym zamachu znów się wycofał, ale miał po swojej stronie Dalheima. Nie długo, gdyż Morgan nie chciał, aby jego przyjaciel był szpiegiem na Rookgaardzie. Później jednak zrozumiał swój błąd i sam zaczął działać na szkodę wioski. Połączył także swoje siły z Shengiem, który jeszcze bardziej się rozwścieczył na wieść, że jego mistrz nie żyje.

    Ot(int.) cała historia... Zdawało mi się, że czegoś tam jednak brakuje. Zagadka powoli dobiegała końca(j.; skrótowiec), rozwiązanie było coraz bliżej, a jednak czułem niedosyt. Chciałem poznać wszystkie fakty i mity, jakie istniały. Przeczytałem wiele ksiąg i niczego się nie dowiedziałem. Kupiłem kilka zwojów, gdzie także nie znalazłem żadnych informacji. Wydawało mi się, że temat Shenga jest czymś zakazanym. Zakazanym nie z powodu ciemnej strony mocy, lecz... strachu. Mieszkańcy bali się kolejnej wizyty, która jednak nastąpiła szybciej, niż przypuszczali.

    - Widziałeś? Tam ktoś jest! - usłyszałem.
    - Stój! Kto idzie?! - pytał jakiś nieznajomy głos.
    - Jestem... - zawahałem się. - Nazywam się Kilo, o co chodzi?
    - Opuść tę okolicę, tu jest niebezpiecznie!
    - Jesteście minotaurami! - oburzyłem się.
    - Tak – odparł nieznajomy, podpierający się o głaz. - Mogę cię zabić jednym ruchem ręki, więc lepiej zrobisz, jak stąd pójdziesz.
    Zakończone w dobrym momencie, jednak wciąż nie mogę oprzeć wrażeniu, że język mnicha jest trochę poplątany. A tu powtórzenia, a tu skrótowce. Radziłbym przeczytać jeszcze raz, ocenę zostawiam tobie. Jednak nad czerwienią radziłbym się poważnie zastanowić.

  20. Reklama
Reklama

Informacje o temacie

Użytkownicy przeglądający temat

Aktualnie 1 użytkowników przegląda ten temat. (0 użytkowników i 1 gości)

Podobne tematy

  1. The Big Bang Theory (Teoria Wielkiego Podrywu)
    Przez Hootz w dziale Filmy, seriale i telewizja
    Odpowiedzi: 24
    Ostatni post: 06-10-2012, 13:33
  2. Życie na Rookgaardzie
    Przez Pingwin w dziale Zdjęcia
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post: 23-06-2010, 23:41
  3. Zwycięzcy wielkiego konkursu firmy Drom!
    Przez Dr. Omader w dziale Niusy
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post: 01-02-2008, 20:38
  4. Odpowiedzi: 0
    Ostatni post: 30-01-2008, 16:46

Zakładki

Zakładki

Zasady postowania

  • Nie możesz pisać nowych tematów
  • Nie możesz pisać postów
  • Nie możesz używać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •