Yami, a właściwie Elite Box napisał
46. Sheng
Mnich zarządził zebranie swoich najbardziej zaufanych ludzi, w tym mnie.
- Masz jakieś nowe ślady? - zwrócił się do mnie szeptając(j.).
- Myślę, że jest coś – odpowiedziałem. - Ale muszę mieć pewność, że się nie mylę. Tego dowiem się prawdopodobnie dzisiaj.
- Zrozumiałem – odpowiedział Cipfred, po czym nakazał gościom usiąść wygodnie,(int.) na(int.) wcześniej przygotowanych(int.) krzesłach.
- Dziękuję, że przybyliście! - rozpoczął przemowę. - Dziś, w tej sali, padną słowa, które pomogą wielu z was rozwiązać swoje(jakoś tak, j. ad. odm.) życiowe sprawy. Pomogą także tym, którzy od wielu lat szukają czegoś wyjątkowego na tej wyspie. Musicie jednak wiedzieć, że to, co tutaj usłyszycie, jest najpilniej strzeżoną tajemnicą Rookgaardu!
Mnich przez kilka minut opowiadał o przepisach na ciasteczka, które opracowywała Lilly, o tajnikach pisania ksiąg. Nie zabrakło także opisów dzieciństwa Cipfreda. Kiedy jednak przeszedł do rzeczy, zacząłem uważnie słuchać:
- Czy wiecie, kim jest Sheng? - pytał widzów. - Jest on minotaurem, który uczył się u boku Minotaura Maga. Tak, tego, który został zgładzony przez Feniksa. Sheng przybywa na wyspę jedynie, gdy ma tu coś do załatwienia. Mieszka w Mintwalin, głęboko pod Thais. Król Tibianus wiele razy skarżył mi się, że minotaury w tamtejszych podziemiach okropnie się rozpanoszyły. Co i rusz można napotkać świeże zwłoki rycerzy,(int.) czy magów. Wiele lat temu, kiedy przybył na Rookgaard po raz pierwszy, wydarzyło się tu coś okropnego. Minotaury były wtedy szanowane przez ludzi, nie trwała między obiema rasami wojna, a jednak zdarzały się walki. To właśnie podczas jednej z nich zginął najlepszy przyjaciel Shenga, Annus. Rozwścieczony utratą kogoś bliskiego, postanowił pomścić jego śmierć. Założył wspomniane miasto, Mintwalin, i przez lata zbierał tam żołnierzy oraz magów. Przygotowania do wielkiej wojny trwały, aż do dziś. Minotaur Mag wytworzył specjalny portal, przez który potwory przybywały na wyspę. Sheng skorzystał z niego tylko trzy razy.
Nie obchodziło mnie prywatne życie Shenga, lecz jego powiązania z Morganem i Mieczem Furii. Wiem już, że był uczniem pokonanego przeze mnie maga, ale nadal nie rozwiązuje to zagadek śmierci czterech rekrutów. Mnich kontynuował opowieść:
- Za pierwszym razem przybył sam. Byliśmy znajomymi, niezbyt dobrymi, ale zdarzyło nam się obgadać kilka spraw. Właśnie podczas pierwszej wizyty rozmawialiśmy na temat porozumienia wyspy z Kontynentem. Rozpatrywaliśmy różne propozycje Tibianusa, lecz wszystkie odrzuciliśmy. Pomysł Shenga okazał się nie do zrealizowania, dlatego też Rookgaard wciąż jest oddzielony od Thais. Podczas drugiego naszego spotkania próbował wznowić negocjacje nad budową podwodnego tunelu. Tym razem to ja się nie zgodziłem, bo uważałem, że byłoby to zbyt niebezpieczne dla rekrutów. Rozdrażniony porażką minotaur uciekł ze świątyni i nie widziałem go przez piętnaście lat. Po tym czasie jednak przybył, aby mnie zabić. Jak widzicie, nie udało mu się to, dlatego przybył tu znów, aby dokonać swego.
- Ale dlaczego ucieszyłeś się, gdy o nim wspomniałem?! - zapytałem z wyrzutem.
- Myślałem, że przybył tu z innego powodu. W końcu minęło tyle czasu... Jednak dopiero teraz zrozumiałem, że chce mnie pozbawić życia. Wszystkie cztery znaki na ciałach rekrutów pochodzą z jego herbu. Herb jednak składa się z sześciu symboli, co oznacza jeszcze co najmniej dwie ofiary.
Rozmyślałem nad znaczeniem symboli, jednak mnich szybko o nim opowiedział, jakby potrafił czytać w moich myślach:
- Trójkąt przebity kreską. Skierowany wierzchołkiem w dół oznacza upadek, a linia symbolizuje człowieka. Litera „S" to pierwsza litera jego imienia. Krzyż z poprzeczką na dole symbolizuje miecz, którym miał zabić mnie, co pokazuje kolejny znak, litera „C", czyli mój inicjał. Wszystkie te piktogramy już znamy. Ja jednak przybliżę wam kolejne dwa, a także historię z nimi związaną.
Czyżby sprawa tajemniczych znaków na zwłokach została rozwiązana? Upadek Shenga, który próbował za pomocą miecza zabić Cipfreda. Taką wiadomość do tej pory przekazał Morgan na ciałach. Z tego co mówił mnich, brakuje jeszcze dwóch symboli, a więc jeszcze dwóch znaczących faktów. Wszystko zaczynało się pozornie układać(jakiś sprzeczny zwrot; j.?).
- Następnym znakiem jest litera „D"(int.) oznaczająca Dalheima – kontynuował mnich. - Jak wiecie, był on niegdyś dobrym znajomym Morgana. Ten jednak przeszedł na złą stronę i rozpoczął wojnę przeciwko ludziom. Sheng przyłączył się do niego, o czym świadczy ostatni znak, strzała bez grota, co oznacza pojednanie. Teraz wszystko podsumuję. Przygnębiony śmiercią swojego przyjaciela Sheng postanowił usunąć się w cień. Długo nie przybywał na wyspę, a na kontynencie założył miasto. Zdobył tam miecz, którym później próbował mnie zabić. Po nieudanym zamachu znów się wycofał, ale miał po swojej stronie Dalheima. Nie długo, gdyż Morgan nie chciał, aby jego przyjaciel był szpiegiem na Rookgaardzie. Później jednak zrozumiał swój błąd i sam zaczął działać na szkodę wioski. Połączył także swoje siły z Shengiem, który jeszcze bardziej się rozwścieczył na wieść, że jego mistrz nie żyje.
Ot(int.) cała historia... Zdawało mi się, że czegoś tam jednak brakuje. Zagadka powoli dobiegała końca(j.; skrótowiec), rozwiązanie było coraz bliżej, a jednak czułem niedosyt. Chciałem poznać wszystkie fakty i mity, jakie istniały. Przeczytałem wiele ksiąg i niczego się nie dowiedziałem. Kupiłem kilka zwojów, gdzie także nie znalazłem żadnych informacji. Wydawało mi się, że temat Shenga jest czymś zakazanym. Zakazanym nie z powodu ciemnej strony mocy, lecz... strachu. Mieszkańcy bali się kolejnej wizyty, która jednak nastąpiła szybciej, niż przypuszczali.
- Widziałeś? Tam ktoś jest! - usłyszałem.
- Stój! Kto idzie?! - pytał jakiś nieznajomy głos.
- Jestem... - zawahałem się. - Nazywam się Kilo, o co chodzi?
- Opuść tę okolicę, tu jest niebezpiecznie!
- Jesteście minotaurami! - oburzyłem się.
- Tak – odparł nieznajomy, podpierający się o głaz. - Mogę cię zabić jednym ruchem ręki, więc lepiej zrobisz, jak stąd pójdziesz.