Albo inaczej, zalozmy, ze istnieje sobie juz ten podatek VAT znany takze jako PTU na paragonie panie @
Zakon ;
Sens jego istnienia w glownej mierze polegal na tym, zeby dostawcy, wytworcy czy importerzy nie placili podatku miedzy swoimi transakcjami. Zobrazuje to w przystepny sposob, Szlomo importuje pomarancze z Izraela, ale max jego mozliwosci to zostawic towar w porcie bo nie posiada floty aby rozwozic pomarancze do kazdego kowalskiego w polszy pod drzwi. Potrzebuje wiec magazynu jak i logistyki. Do Szloma zglasza sie odbiorca ktory gwarantuje, ze odbierze od niego tylko pomaranczy ile moze i kazdy polak bedzie miec mniejsza lub wieksza szanse skosztowac tych cytrusow, duzo wieksza niz jakby mialy sobie powoli fermentowac w porcie. < tutaj sobie wklejcie klasyczny lancuch dostaw pucharow z torga > Finalnie produkt trafia do lokalnego sklepu gdzie codziennie przechadza sie Jakub Ś. znany celebryta, komunista i ksiegowy zusu xD ktory akurat chce takowe pomarancze zakupic
I taki mandark placac za pomarancze uiszcza 23% vatu czy tam 24% (

) pani w kasie, a i potem ten podatek wedruje od end-usera ("fundatora" tego calego vatu czyli tej osoby ktora konsumuje-usuwa z obiegu produkt) po kolei w gore lancucha az do szloma, ale pomiedzy szlomem i jakubem ten podatek jest przechodni, przechodzi w gore wiec nie jest to obciazenie stricte sensu podatkowego, tylko dostalem vat oddaje vat
Finalnie vat placi Szlomo ktore te pomarancze wytworzyl, a pieniadz mu dal Jakub. Cala ekipa po drodze ten vat przekazywala
Zakładki