To, co napisałeś, to single transferable vote i też nie spełnia tego warunku, o którym mówiłem.
Tzn. że jeżeli istnieje kandydat, który jest bardziej preferowanych od każdego z pozostałych kandydatów, to na pewno wygra on wybory.
Warunek ten spełnia np. metoda Schulze
https://en.wikipedia.org/wiki/Schulze_method gdzie głosujesz tak samo, ale zwycięzcę się wyłania na podstawie zestawienia wszystkich kandydatów parami każdy przeciw każdemu.
No ale co z tego, że łatwiej, skoro obecny system jest niedemokratyczny?
Wg mnie demokracja ma jakikolwiek sens, tylko jeśli w założeniu ma służyć wypracowaniu kompromisu. Jak idziecie w 5 osób na pizzę i dwie najbardziej lubią margheritę, trochę mniej capriciosę, a nie trawią hawajskiej; kolejne dwie najbardziej lubią hawajską, trochę mniej capriciosę, a nie trawią margherity; a ty najbardziej lubisz capriciosę, a nie trawisz hawajskiej i margherity - to którą weźmiecie? Weźmiecie capriciosę, żeby każdy był zadowolony, i to jest wybór demokratyczny. Natomiast obecny system wyborczy działa tak, że wpierdalacie hawajską/margheritę, mimo że nienawidzi jej 60% głosujących xD
Jeżeli demokracja nie służy ustaleniu tego kompromisu to jest niczym innym jak tyranią większości. A nawet nie większości, bo przy odpowiednim rozkładzie głosów można mieć wszystko z poparciem rzędu 10% i dlatego prowadzi do takich mechanizmów, że wcale nie głosujesz na swojego kandydata, bo się nie opłaca. W takim układzie to już lepiej wprowadzić jakiś system autorytarny i niech sobie ktoś rządzi samodzielnie do usranej śmierci, zamiast robić ten cyrk i wypierdalać kasę na kiełbasę wyborczą i różne pińcet plusy.
Nawiasem mówiąc, to głosowanie online powinno być już dawno, bo to jest kpina, że w XXI wieku, kiedy ludzie myślą o kolonizowaniu marsa, nadal głosujemy wrzucając karteczkę do pudła i potem jakaś babina sobie to ręcznie liczy.
Sorry, ale nawet przy odrzuceniu wszelkich teorii spiskowych, jakoś trudno mi przyjąć, że te wszystkie głosy są w ogóle dobrze policzone, bo nawet zakładając krystaliczną uczciwość wszystkich tych tysięcy leśnych dziadów z komisji wyborczych, to trudno mi uwierzyć, że wszyscy są tam tacy dokładni, są świetnymi matematykami i w ogóle się nie mylą. I raczej nikt nie będzie takiej tezy forsował, a skoro już na wstępie zakładamy, że "no pomyłki się zdarzają ale to nie wpływa na wynik", to znaczy też, że zakładamy, że MÓJ głos oddany na kandydata A, może zostać omyłkowo niepoliczony lub dodany kandydatowi B i chuj z tym xD I nawet nie będę o tym wiedział, a nawet jakbym się dowiedział, to nic nie mogę zrobić. Więc skoro mam tak myśleć i to akceptować, to osobiście pierdolę takie wybory elo