Pierwszy raz na nieznanej wyspie, z przerażeniem w oczach wybrałem się na podróż, nie wiedząc dobrze co mnie czeka. Chcąc skorzystać z magicznego teleportu okazało się, że nie mam do niego dostępu, więc trochę moich zasobów wykorzystałem na zdobycie możliwości używania owego teleportu. Przebiegając przez niezliczoną ilość mitycznych hydr i tajemniczych quar dotarłem wreszcie do legowiska serpent spawnów. Na miejscu okazało się, że jacyś inni podróżnicy już polowali na te stworzenia, ale byli na tyle sympatycznie, że nie bili tych samych stworów co ja, a nawet nie wchodzili do tej samej odnogi jaskini. Ucieszył mnie ten fakt, bo nie mam pojęcia czy poradziłbym sobie samemu z całym respem, choć pod koniec zostałem już sam to jednak nie było to to samo, bo jaskinia po części była już wyczyszczona, więc miałem ułatwione zadanie. Po ziemi stąpałem dość ostrożnie, często zmuszony byłem do używania fire wall'i, aby uniknąć konfrontacji z większą ilością przeciwników:
Poziom doświadczenia zdobywałem z prędkością 550k/h, czyli mniej więcej tak samo lub nawet mniej niż na dl'ach poi, tym trochę się zawiodłem, no ale połowa lvl'a wpadła. No i na koniec moje zdobycze. CO TO KURWA JEST JA SIĘ PYTAM DO CHUJA.

CZY JA MAM TAKIEGO PECHA CZY TO GÓWNO SERIO TAK CHUJOWO DROPI?
1000sd i ~200gmp.
Nie wiem czy jeszcze tam zajrzę, już chyba wolę moje dl'e poi...
Zakładki