Dziś postanowiłem pójść na POI checka solo.
Spotkałem tam huncącą ekipę, w której był 316 MS - stał się moim celem na sali tronowej Apocalypse'a (był strasznym cwaniakiem, a nigdy na żadne "sparingi" nie śmiał się stawić). Najpierw wkręciłem, że zrespiła się Massacre i pobiegłem w koniec respa, gdzie było stado potworów. On, pazerny, poleciał za mną, lecz Juggernauty i ja byliśmy szybsi, więc udało mi się sukcesywnie zablokować most juggernautem.
Ekipa ratunkowa niewiele mogła zrobić, gdyż knight stał pode mną na stacku (nie mógł używać exori), paladyn z assassinki niewiele zdziała, a druid nie miał SD. Nie minęła chwila, aż w końcu "kompani" sorca porzucili wszystkie nadzieje i zostawili go na pastwę losu. Jak to się skończyło? Nie inaczej...
Niedługo dodam tonę screenów, gdyż zaniedbałem troszkę temat z powodu studiów.
Zakładki