Kolejna noc, kolejna wyprawa, a co za tym idzie - kolejna porcja zdjęć. I nieważne, że sesja coraz bliżej. Obowiązek obowiązkiem, hunt musi być ;)
Na początek coś, na co wybieraliśmy się z Hadorem już od kilku dni. Ino miałem problemy z utrzymaniem 40 poziomu, jak się już go udało wbić :P Idziemy na Mad Mage Room Quest.
Kto zagląda tutaj regularnie, ten wie, że od kilku dni regularnie polujemy na BoHy. Dzisiaj w końcu się udało i nie komu innemu, tylko mi ;) Mały dialog i następujące po nim gratulacje oraz radość moich kolegów:
- co Ty tak się wyrywasz jakbyś bohy miał?
- no bo mam, spadły mi dzisiaj w tombiku na single spawnie
<pokazuję bohy na ziemi>
:DDD
To prosty quest, ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy go zrobili bez kłopotów. Tuż przed mintwalin Takeya przypomniał nam, że potrzebne są jabłka. Oczywiście, że nie mieliśmy ich. Ale od czego są w ekipie druidzi? (a raczej jeden druid, bo Killavus nie miał odpowiedniego zaklecia ;p). Poszły 2bp potów zanim się te jabłka wyczarowały.
Ale w końcu zdobyliśmy klucz i mogliśmy wejść do Mad Mage Room...
... gdzie się okazało, że go nie potrzebowaliśmy, bo ktoś już tam tego dnia był. Questa jednak szczęśliwie wykonaliśmy.
I rozeszliśmy się każdy w swoją stronę, przy czym Jonsa i moja się pokrywała - po Raziela i na hydry. Pojawił się jednak mały problem - były zajęte. Musieliśmy zająć się czymś innym, a co jest najlepsze do huntu? Oczywiście zielone jaszczury ;)
Albo czerwone jaszczury:
Albo zielone i czerwone jaszczury na raz:
A najlepiej w dużych ilościach ;) Na zdjęciu tego niestety nie uchwyciłem, dragona (tego przy prawej krawędzi) zabiliśmy przed SSem - byłem zbyt zajęty blokowaniem i pilnowaniem hp/many, żeby jeszcze zdjęcia robić ;p
Ale umawialiśmy się na hydry, więc gdy tylko skończyły się poty, wróciliśmy na Tiquandę (oczywiście zahaczając o sklep po drodze). Raziel został w dp i miał do nas później dołączyć, a my poszliśmy sprawdzić, czy spawn już wolny. Po ~10 minutach hydry były, ino Raziela ni widu ni słychu. No to padła propozycja - on zaraz dojdzie, a my przez ten czas "nakurwiamy". No to nakurwiliśmy ;d
Jons dobrze zauważył - zawsze gdy pada pomysł "nakurwiania", ktoś umiera, a jeśli po prostu "idziemy na xxx", to wszystko się układa ;d
Ale Jons wrócił, Raziel doszedł. I zaczęło się efektywne kopanie tyłków.
Niezwykle profesjonalne kopanie tyłków, z całkowitym zaangażowaniem i uwagą napiętą znacznie ponad granice ludzkich możliwości:
Hydry okazały się całkiem dochodowe - 2x k-arm, 2x ssa, roh, 9k w głowach i złocie = pure profit. Na zakończenie huntu małe testy nową zabawką:
I coś, co Was może zachęci do zaglądania do naszego tematu ;)
bo 45 już niedługo...
Zakładki