W podziemiach, demonów nigdy nie zabranknie!

Ruszył zaś Yoda, dzielny waleczny. W pogoni za czymś czego umysł nie zdzierży.

Woń siarki i żaru, paliła mu płuca. Para oczy mu mgliła, a dym z nikąd buchał.

Już myślał, że koniec. Że koniec powieści...

Że jego umysł, już więcej nie pomieści!
Wyruszył gdzieś dalej, gdzie piekłem miejsce to zwą.

Zwiedzał piekło, gdzie każdy krok lękiem napawa...

Im głębiej, tym ciężej...

Oddech płytyszy, lecz tlen gdzieś jest w głębi!
Napotkał tam ludzi, swego pokroju. Zła to wcielone,

Sługusów przysłali, by zła mu napędzić.
Musiał odpocząć, na wyspe popłynął. I tam nieszczęsne plagi go męczą.
Ruszył w podziemia, piaskowe skały badać. Niestety swym krokiem faraona zbudził.

Szukając złota, szukając diamentów, gdzie pycha oczy przysłania ...

Czary to czarne, swą śmierć na włąsne oczy ujrzał...

Uciekinier to z niego, choć z ciekawości otworzył sarkofag jeden jeszcze odsunął, i masz! Starożytny amulet wziął w łapę i uciekł.
Zakładki