witam po przerwie, skrót wydarzeń sprzed paru dni
Początek kradzieży jest z reguły spokojny, ofiary mają uśpioną czujność, a wtedy wchodzę ja.
Zupełnie przypadkowo ofiara numer jeden wynosi worek z kopalni, spotykamy się w połowie drogi, przejmuję worek, taktyczny ronaldo i worek ukradziony.

Ofiara numer dwa próbowała mnie przechytrzyć sposobem wylogowania się na dosłownie 3 minuty, no niestety to był najgorszy możliwy pomysł. Worek spakowany, przewieziony z guardem na plecach po to by zabić następną niedoszłą ofiarę wampira z kopalni.

Przechodząc przypadkowo przez kolejną kopalnie natknąłem się na MORDERSTWO z ręki krasnoludzich żołnierzy. Instynkt podpowiadał by sprawdzić czy przegrany nie zostawił smakołyków w plecaku. Nic nie zwiastowało nadciągającej burzy.

Plecak sprawdzony, parę zapałek i złotych monet - gówno. Czas na odwrót iż ponieważ nie widać w tej kopalni żywej duszy. Podchodząc pod ropeplejsa już zamachiwałem się liną LECZ NAGLE POJAWIŁA SIĘ LIGA SPRAWIEDLIWYCH, POSTRACH ZŁOCZYŃCÓW.

Zostały urządzone zapasy, z elementem zaskoczenia na moją niekorzyść. Czułem się niekomfortowo wyrywając się wrogom, którzy szarpali za koszulkę, spodnie, jeden nawet za buty, to znaczy za sznuruwki od butów.

Uciekając spotkałem finona, nie pozdrowiłem go bo jak widzicie, byłem nieco zajęty.

Tu zapasy między magiczną ścianą, krasnoludem i robakiem.

Okazało się, że podjęli próbę znokautowania mistrza wagi ciężkiej w zapasach co okazało się mizerne w skutkach. Liga sprawiedliwych nie podołała zadaniu, zło znów zwyciężyło.
cdn
Zakładki