Obudziłem się w swoim łóżku w Edron. Moim zaspanym jeszcze ślepiom ukazał się widok nowego zielonego błyszczącego pancerza z łusk smoka. Czułem się dziwnie, widocznie odczuwałem jeszcze skutki trucizny skorpiona. Oprócz cennego łupu z przywódcy Smoków miałem jeszcze na sobie królewskie nogawice, buty zwiększające szybkość o 20 poziomów, tarczę demona, koronny hełm oraz 100 shuriken asasynów . Miałem 79 królewskiego palladyna poziomem 80 władania bronią dystansową oraz 20 poziomem magicznym. Postanowiłem wybrać się na Demona. Przyjaciele doradzali mi, abym nie wybierał się sam na tą obrzydliwą bestię, proponowali nawet pomoc podczas polowania, ale odmówiłem. Chciałem sam na sam spotkać się z owym potworem. Wziąłem 10 plecaków run leczniczych,4 plecaki run nagłej śmierci 1 plecaki bełtów oraz 2 plecaki mikstur odnawiających mane. Wyszedłem z mojego pięknego domu i obrałem cel na północną część tego miasta. Po drodze mijałem przeróżne potwory, które zabijałem z bełtów aż dotarłem do celu mojej wyprawy......... Wszedłem do dziury, w której napotkałem dwóch bohaterów. Jeden z nich dotkliwie mnie ranił zabierając mi 130 punktów życia lecz szybko się uleczyłem pozbawiając go życia uderzeniem z shuriken asasynów. Drugi z bohaterów miał bardzo mało punktów życia, więc dobiłem go z bełtów. Ku mojej radości wypadły z niego królewskie nogawice, za które dostane wiele sztuk złota. Zaciekawiony byłem małą ilością życia owego potwora, lecz nagle zacząłem słyszeć straszny krzyk. Nie wiedziałem czy jest to jakiś potwór, więc na wszelki wypadek przygotowany byłem do natychmiastowego uderzenia. Kiedy byłem blisko odnalezienia źródła dźwięku nagle moim oczom ukazał się odrażający widok. Przede mną leżał człowiek z poparzoną, pokrwawioną twarzą, obok niego leżała jego ręka, a cały drżąc prosił mnie abym go dobił. Chciałem mu pomóc za pomocą runy natychmiastowego leczenia ale odpowiedział mi że co to za życie bez jednej ręki oraz takimi bliznami na twarzy poczym zanurzył swoje ciało w olbrzymiej kuli ognia... Po tym przerażającym widoku chciałem jeszce bardziej zabić tą bestje, więc zszedłem niżej o jedno piętro, lecz zanim moje nagi stanęły na podłodze poczułem obrzydliwie gorący płomień na swojej skórze. Zacząłem krzyczeć z bólu, ale trzeźwe myślenie nie opuściło mnie i natychmiast się uleczyłem. Od razu rozejrzałem się. Biegł na mnie olbrzymi Demon wraz ze swoimi ognistymi pomocnikami. Zabiłem je bardzo szybko, lecz została jeszcze ta bestia.... spojrzałem mu głęboko w oczy, były czarne jak noc. Patrzyłem, patrzyłem, aż nagle coś dziwnego stanęło się z moim umysłem i nie mogłem się ruszyć. Szybko jednak uleczyłem się i włączyłem czar magicznej tarczy. Biłem bydle bardzo mocno ale mi też się obrywało. Na szczęście moją przewago było to iż mogę się leczyć z ran a Demon mógł polegać tylko na swojej ofensywnej mocy. Kiedy był już u skraju życia byłem zbyt pewny, iż umrze. Bestia postawiła wszystko na jedną karte i z całem siły uderzyła mnie tak, iż zostało mi tylko 100 punktów życia. Nie lecząc ran uderzyłem go z runy nagłej śmierci i tak pozbawiłem go życia mszcząc się za pechowca którego tak dotkliwie zranił owy potwór. Otworzyłem jego ciało i uradowany zauważyłem, iż bydlę zgubiło ognisty topór oraz tarcze demona. Zadowolony wróciłem do swojego domu z wiedzą, iż mogę zabijać naprawde mocne potwory oraz, że demon jest bezlitosnym stworzeniem............
Zakładki