Temat: Jak wspominacie tibijskie czasy?

Zacząłęm grać gdzieś w okolicach 7.4, nie pamiętam, gdzie skończyłem... Wspominam właściwie całkiem miło. Przez jakiś czas Tibia dostarczała rozrywki. Grałem ze 2-3 lata i największy lvl jaki wbiłem to 37, ale jakoś się tym nie przejmowałem, bo grało się przyjemnie. Nie dla PG a po prostu, ot, a to jakis exp, a to quest z kumplami... No i poznałem gościa z którym gadam do dziś, mimo, że nigdy nie widzieliśmy się na oczy.

Byłem małym szczylem kiedy zaczynałem grać w tibię, wersja 7.6
Te czasy wspominam z westchnieniem i żałuję, że zepsuto tą grę.

Pamiętam, że właśnie Anihilator wykonany przez Astronisa był najpopularniejszych filmikiem na youtube, bo to jednak była niezła sztuka.
Pamiętam również stanie przed małym domkiem w Ankh i robienie uhów/skillowanie i gawędzenie z innymi. Później wojny, hunty po prostu wszystko, a teraz? Teraz nawet nie został mały kawałek z tego.
Akurat jak ja zacząłem moją przygodę na Novej to miałem komfortową sytuacje, bo mój znajomy mojego brata miał 110 lvl, a ówczesny North Star walczył o serwer - wszystko co mnie tam spotkało to dobre i złe bardzo miło wspominam.

Jak chyba większość, też zaczynałem od Tibii 7.6, pamiętam jaką miałem podjare gdy wkońcu chyba po 2 tygodniach przeszedłem rooka, zrobiłem druida i od razu padłem kilka razy z rzędu od pk :D Potem przeniosłem się na non-pvp. Nigdy nie wbiłem dużego lvla w Tibii, bo zawsze na ~20 lvlu gra mi się zaczynała nudzić i przestawałem grać :D Ale i tak miło wspominam te czasy, gdy nie umiałem wejść po drabince :D Albo gdy utknałem w dziurze bez liny, zrobiłem nowego chara i poszedłem wrzucić sobię linę do tej dziury xD Szkoda że te czasy już nie wrócą.

Zacząłem grać w czerwcu 2004, Tibia 7.26. Najlepiej wspominam te czasy do około 7.6. Niestety, człowiek się przyzwyczaja i nie tak łatwo przyjmuje nowe zmiany. Czasem się łezka w oku zakręci, gdy się przypomni czasy bycia newbie etc.

Widzę także, że lubienie gry zależy od doświadczenia, bo ja na przykład przestałem grać w około 2007/2008 roku, a niektórzy dobrze wspominają powiedzmy 8.0 lub 8.3, bo wtedy zaczynali.

Ja zaczynałem w 2004 roku (tibia 7.3). Na ośce jeden kolega miał neta, to buszował po różnych stronkach w poszukiwaniu czegoś w MMO. Tak znalazł, Tibie. W październiku, w złotych czasach dla kawiarenek internetowych, zrobiłem postać. Ponad tydzień wychodziłem z rooka :). Pierwszą wybraną profesją był paladin. Kiedyś ta gra była na prawdę trudna. Ludzie dopiero się uczyli gry, więcej było newbie niż noobów. Speary po rzucie zostawały na ziemi, ale nie ulegały zniszczeniu. Nigdy nie zapomnę sytuacji, jak z 10 osób campiło na mino guarda pod thais, w tym ja. Gdy tylko guard się pojawił, wszyscy spam w niego. Ja chciałem go zaznaczyć na battle, niestety ktoś tam zniknął z ekranu przesuwając pozycję guarda na battle liście, w wyniku czego zaznaczyłem playera (dawny miss click :D). Biała czacha, ja w panikę i biegiem w drugą stronę. Wszyscy za mną uderzając co jakiś czas. Gdy byłem na red hp dali sobie spokój. Jakiś typek rzucił mi white mushrooma abym uzupełnił hp, a ja do niego "Nie bo mnie to otruje" :D (wtedy nie znałem żadnego fooda po za szynką, udkiem kurczaka oraz rybką) Aż łezka się w oku kręci na wspomnienia z początków mojej gry. Teraz ta gra bardzo się zmieniła.

Zaczynałem w 3-4 klasie podstawówki ? nie pamiętam dokładnie, ale była to jakoś Tibia ~7.3-7.2
O dziwno na początku nie miałem problemu z takimi rzeczami jak wchodzenie po drabince itp, już 1 dnia przeczytałem jakiś poradnik na torgu , albo t.pl ( nie pamiętam dołkładnie) i mnie więcej wiedziałem o co chodzi. Moja pierwsza postać nazywała się "Lord Hard" :D sorc . wbiłem nim chyba 22 lvl, co zajęło mi całe wakacje, ale byłem z siebie kurewsko dumny. Granie na neo 128, która miała tendencję do kicków, rozłączania, pingu 200 oraz lagów było nieco trudne. Nie zapomnę jednak całodniowego robienia run żeby później pójść na godzinę z kolegą na beholdery. Nie wiem czemu wtedy Tibia mnie wciągnęło, może swoją prostotą i wyjątkowością? Wiem jedynie, że zjadła mi kawałek życia :D .

Mmm, pamiętam...;D Tibia 7.5, zrobiliśmy z kolegą knighta. Ale pamiętam ile się wcześniej naradzaliśmy. Pytaliśmy znajomych jaką profesję wybrać, a każdy mówił, że najlepiej knighta, bo ma dużo HP. No to zrobiliśmy. Jakoś tak na 13-14lvlu poszedłem z nim pozwiedzać/expić. Weszliśmy na tą górkę, gdzie są gobliny, a na górze hunter (na południe od AB). No i tam był ~20 knight. Zabrałem mu Dragon Necklace, który wypadł z huntera. Oddałem, ale miał przy sobie Fire fieldy i otoczył nimi zejście na dół, więc nie mieliśmy jak uciec i czekaliśmy, aż ogień zniknie. Ale on znowu wszedł i otoczył runami schodki. W końcu zrobiłem się odważny i wszedłem na ten ogień i zamiast wejść na schody na dół, to z powrotem wróciłem na środek. Kolega też wszedł i nigdy nie zapomnę tego tekstu: "Czarny! Ja się palę! Ugaś mnie!". Nawet wtedy się z tego śmiałem, chociaż byłem zestresowany:D:D
W końcu przylazł Hunter, a kolega do niego: "pl? pl? nie bij mnie!"...

Tak... Wspaniale wspominam tamte czasy... Inny kolega kupił PACCa, spytałem go po co. Powiedział, że lepiej się expi i szybciej skille lecą. Nie wiedziałem wtedy o co chodzi, więc powiedziałem, że żal mi by było pieniędzy....;]

Oj śmiesznie jest sobie tak powspominać czasy, gdy było się newbie...;D

Ja połowę dnia sobie robiłem foty ze mam pacca haha :pp to były czasy
kurde te speary co spadały na ziemie i się nie rozwalały to była jazda pamiętam 10 speas w łapie i siedziało się cały dzień na potworkach