Pewnego otóż razu kradłem sobie "na legalu" itemy w mieście Thais. Użyłem wyrażenia "na legalu", gdyż kradzież jest legalna i uczciwa w świetle praw rządzących tibią. Co do mojej przygody, to zawołałem pierwszego lepszego doń rycerza, który pokazał mi noble armor. Nie zastanawiając się rzuciłem fire fielda w tą zacną czerwoną zbroję. Po krótkiej przepychance, podniosłem owóż tors do mojego plecaka. Doń rycerz, o którym wspomniałem wcześniej zaczął za mną chodzić i krzyczeć w języku doń brazylijskim("filho de puta"). Zaiste zamierzał powiedzieć o zaistniałym zdarzeniu Game Masterowi. Zmęczony owóż słuchaniem tegoż krzywdzącego uszy złego słowa, postanowiłem zakończyć grę. Kiedy oto wracałem do gry, wówczas doń rycerz wypisywał do mojej osoby sprośne a zarazem nikczemne słowa, oczywiście w swoim zawiłym języku. Po trzydziestu dniach, a zarazem nocach spędzonych przed owóż chwalebną Tibią, zostałem zflustrowany tym, że częstokroć doń rycerz uniemożliwiał mi przeto dalszą kradzież. Postanowiłem oddać upragnioną zbroję owóż haniebnemu brazylijczykowi, przeto moje problemy z kradnięciem się skończyły. Od teraz mogę dalej spokojnie zabierać niedoświadczonym graczom ich ciężko zapracowane uzbrojenie oraz błękitne monety.
Zakładki