ale z drugiej strony przychodzisz do domu z pracy siadasz w fotelu i masz wolne i wyjebane
a po szkole jak widze jak niektóre licea naciskają i syfią tej młodzieży głowe 6h w szkole i potem 4h przy książkach tylko na weekend wytchnienie
Chodziłem do jednego "z tych rzekomo lepszych" liceów i przez nadmiar luzu mialem problemy przed sesja zeby zmusic sie do samodzielnej nauki.
zeby zdac z klasy do klasy nie trzeba bylo nic robic, tylko pojawiac sie w szkole i uzywac troche intelektu i pamieci na sprawdzianach.
Powiem ci co ja zaobserwowałem.
Osoby które studiują teraz w mieście, gdzie się wychowywały, gdzie chodziły do gimnazjum i liceum jakoś lepiej wspominają okres liceum niż studiów.
Co prawda na studiach (takze i ja) mam znajomych, ale jakos lepszy kontakt, mhm ciekawsze znajomosci czy tez wiezi lacza mnie z ludzmi, ktorych poznalem w innych okolicznosciach niz studia.
Co innego, dla kogos, kto przyjezdza do nowego miasta, nie zna nikogo lub pare osob, nie zna miasta. Dla niego to cos nowego, i wlasnie okres studiow w jego zyciu moze byc tym najfajniejszym.
Co ja robilem po maturze? A no moje zycie niewiele sie zmienilo, w 3 klasie w drugim semestrze sie juz prawie nie chodzilo na te lekcje, w kazdym razie dzien w dzien pileczka/jeziorko, pozniej piwko, impreza.
Zakładki