Technikum imo najlepszy okres w moim życiu. Ta szkoła to była zabawa w marynarzy. Marynarskie mundurki w szkole, praktyki na statku szkolnym, udawanie, że na prawdę uczymy się wyższej nawigacji, a potem połowa osób nie pozdawała egzaminu zawodowego (ja miałem równe 75% - w sam raz, żeby zdać :D).
Z dziewczynami trochę lipa, bo w technikach raczej nie ma dziewczyn (a jak są, to takie średnie z twarzy xD), a typem imprezowego podrywacza niestety nie jestem :/. Ale teraz w sumie wcale nie jest pod tym względem lepiej, więc...
Zajebiście to wspominam. Wstawałem rano do szkoły, bo po prostu mi się chciało: Iść pogadać z kolesiami, pograć na przerwach (tudzież lekcjach) w karty, dowiedzieć się czegoś ciekawego na wybranych przedmiotach, które mnie interesowały, albo po prostu posłuchać "morskich opowieści" starych kapitanów, którzy nas uczyli...
Zakładki